Gdy się okazało, że Polska chce organizować Igrzyska Europejskie, nikt nie wróżył im wielkiego sukcesu. Gdy się okazało, że wśród organizatorów znajdzie się Jacek Sasin, obawy były jeszcze większe. I cóż za zaskoczenie – firmy, które pracowały przy wydarzeniu, walczą teraz o dziesiątki mln zł. Niektóre mogą tego nie przetrwać.
Początkowo można było „igrzyska Jacka Sasina” traktować jako żart. Ale Igrzyska Europejskie – bardzo mało popularna alternatywa dla Igrzysk Olimpijskich – faktycznie odbyły się w tym roku w Krakowie. Teraz trzeba jednak za nie zapłacić rachunek. Tylko państwo chyba nie za bardzo chce to zrobić.
Igrzyska Sasina. Firmy na skraju upadłości
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, nawet 140 firm, które pracowały przy wydarzeniu, nie otrzymały ciągle wypłat. A impreza skończyła się przecież już 2 miesiące temu. Chodzić ma o nawet 66 mln zł.
Na ogół nie są to wielkie przedsiębiorstwa. Takie raczej obawiały się pracy przy imprezie Sasina. Ich intuicja okazała się słuszna. Natomiast te mniejsze firmy, które zdecydowały się na kontrakty, teraz cierpią. „GW” podaje, że w najgorszej sytuacji jest pewna firma kateringowa, która jest teraz „bliska upadłości”. Są firmy które czekają na ok. milion, inne na setki tys. zł.
Przedsiębiorcy mówią, że nie tylko nie mają pieniędzy na kontach, ale też właściwie nie wiedzą na czym stoją, bo „do nikogo nie można się dodzwonić”.
Co na to organizator? Zapewnia, że środki „są w pełni zabezpieczone” i trzeba je przenieść z kont rządowych na konta spółki zajmującej się organizacją Igrzysk. A wypłaty to kwestia „najbliższych dni”. Ciekawe, czy tak będzie. Na pewno nowością jest to, że organizator szybko reaguje na problemy – i opisane przez znienawidzoną przez PiS „Wyborczą”. Cóż, jak widać, kampania wyborcza może zdziałać cuda.
Czy przedsiębiorstwa padną przez współorganizowaną przez rząd imprezę? Opóźnione faktury to wielki problem naszej gospodarki. Kłopot w tym, że robienie interesów z rządem czy z samorządami powinno być wręcz gwarancją, że takich problemów firma nie będzie miała. Z drugiej strony – sam fakt, że słynny minister organizował imprezę, powinien być dla przedsiębiorców czerwoną flagą. A ignorowanie takich czerwonych flag w biznesie – jak wiadomo – może naprawdę sporo kosztować.
Zdjęcie: KPRM / Flickr / Public domain