Ostentacyjna kradzież portfela, telefonu czy alkoholu, zjedzenie batona w sklepie, bądź też zatankowanie i odjechanie bez płacenia — to zachowania, za które groził kiedyś mandat. Teraz zagrożone są więzieniem. Od jakiegoś czasu mamy w prawie karnym tzw. kradzież zuchwałą. Choć była początkowo krytykowana, to jest to dobre rozwiązanie. Czym jest kradzież zuchwała i co za nią grozi?
Czym jest kradzież zuchwała?
Nie wiem jak was, ale cwaniackie zachowania, zwłaszcza popełniane pod wpływem środków odurzających, uznaję za wyjątkowo irytujące. Łatwiej mi poczuć niechęć do sprawcy pierwszego lepszego wybryku chuligańskiego, niż do sprawcy przestępstwa gospodarczego, czy któregoś z przestępstw formalnych. Czyli takich, w których de facto nie można wskazać ofiary.
Jednym z takich czynów, które są bardzo szkodliwe społecznie — i budzące obrzydzenie — jest kradzież. Jak wiadomo, kradzież może być wykroczeniem (za które grozi nawet mandat), albo przestępstwem. Granicą jest wartość skradzionego mienia, obecnie 500 zł. Jednak czasem nawet kradzież 450 złotych jawi się jako coś naprawdę obrzydliwego, a ukaranie sprawcy takiego czynu mandatem — w pewnych okolicznościach — nie zaspokaja poczucia sprawiedliwości.
Bo jeżeli pobudzony i będący pod wpływem alkoholu chuligan wszedł do sklepu i z wiązanką wyzwisk na ustach bierze butelkę alkoholu i — jak gdyby nigdy nic — skończył z mandatem, to można było poczuć pewną bezsilność. Właśnie w odpowiedzi na takie sytuacje ustawodawca w nieco kontrowersyjny sposób wprowadził do systemu prawnego nowy rodzaj kradzieży. Wspomnianą kradzież zuchwałą.
Co mówi prawo?
Podstawowy typ kradzieży prawo definiuje jako zabór cudzej rzeczy ruchomej w celu przywłaszczenia, gdzie wartość tej rzeczy przekracza 500 zł. Kradzież szczególnie zuchwała, która uregulowana jest w art. 278a Kodeksu karnego, nie jest zdefiniowana we wspomnianym przepisie. Kodeks stanowi jedynie, że kto się takiej dopuszcza, podlega karze od 6 miesięcy do lat 8. Bez względu na wartość skradzionego mienia.
Pewne wątpliwości rozwiewa definicja zamieszczona w słowniczku pojęć Kodeksu karnego. Z niego dowiadujemy się, że kradzieżą szczególnie zuchwałą jest taka, w której sprawca swoim zachowaniem wykazuje postawę lekceważącą lub wyzywającą wobec posiadacza rzeczy, lub innych osób, lub używa przemocy innego rodzaju niż przemoc wobec osoby w celu zawładnięcia mieniem.
Ponadto za taką kradzież należy uznać kradzież mienia ruchomego, które znajduje się bezpośrednio na osobie lub w noszonym przez nią ubraniu albo przenoszonego, lub przemieszczanego przez tę osobę w warunkach bezpośredniego kontaktu, lub znajdującego się w przedmiotach przenoszonych, lub przemieszczanych w takich warunkach.
Kradzież szczególnie zuchwała — dobre rozwiązanie
Definicja jest niefortunnie skonstruowana, ale z grubsza pokrywa się z tym, co intuicyjnie wydobyć można z pojęcia „szczególnie zuchwała”. Postawa wyzywająca, lekceważąca, polegająca na ostentacyjności kradzieży, czy też stosowaniu wulgaryzmów, z pewnością wpisuje się w ten zakres.
Zuchwałością również cechować się będzie sprawca, który ukradnie przedmiot z plecaka, torby, torebki, czy też kieszeni. Wszelkie zachowania „bezczelne”, w których sprawca kradzieży działać będzie w sposób jawny, poniżający, również się w tę kategorię wpisują.
Warto pamiętać o przesłankach postawy wyzywającej lub lekceważącej. Jeżeli tylko się ona u sprawcy kradzieży pojawi, można mówić o kradzieży zuchwałej — bo clou sprawy się nie różni; dalej chodzi o zabranie czyjejś rzeczy i zamiarze postąpienia z nią „jak właściciel”. I to bez względu na wartość rzeczy.
Dlatego kradzież paliwa, alkoholu ze sklepu, a nawet zjedzenie batonika bez płacenia — jeżeli będzie wiązało się ze zlekceważeniem właściciela czy posiadacza — stanowić mogłoby przestępstwo. I to poważne, bo zagrożone karą aż do 8 lat pozbawienia wolności.
I oczywiście górne zagrożenie karą jest „zarezerwowane” dla „najgorszych” sprawców. Nie zmienia to faktu, że nad wszelkimi cwaniakami, którzy kradną, żeby się zabawić, czy też poniżyć, wisi teraz dosyć solidny bat.