W bitcoinie niektórzy widzą godną alternatywę dla tradycyjnych walut i instytucji finansowych. Ma on też jednak swoich przeciwników, którzy traktują go wyłącznie jako ciekawostkę bez wystarczającej siły przebicia. Faktem jest jednak, że coraz więcej osób interesuje się tą kryptowalutą i stara się na niej zarobić. Skłonni do korzystania z bitcoina są w szczególności millenialsi, co przesadnie nie dziwi.
Millenialsi i bitcoin stanowią wdzięczny temat rozmów na długie zimowe wieczory. Zanim jednak o najciekawszych spostrzeżeniach dotyczących relacji między nimi, uściślić należy rozumienie obu pojęć. Millenialsi to osoby urodzone między 1980 a 2000 rokiem, czyli, na chwilę obecną, młode. Można znaleźć wiele opracowań dotyczących tego pokolenia i w większości z nich millenialsów określa się jako osoby pewne siebie, korzystające w stopniu zaawansowanym z mediów i technologii i dobrze wykształcone, ale również jako posiadające nadmierne oczekiwania i niezdolne do przyjęcia krytyki. Bitcoin z drugiej strony, to wprowadzona stosunkowo niedawno kryptowaluta oparta w głównej mierze na matematyce i kryptografii. W odróżnieniu od większości walut jest zdecentralizowana, bo nie posiada żadnego centralnego emitenta i teoretycznie dzięki temu ma posiadać szereg zalet między innymi takich jak większe bezpieczeństwo czy niezależność.
Zdaniem wielu osób millenialsi są zainteresowani bitcoinem, ponieważ, jak tłumaczy Andreas Antonopoulos, autor książki „Mastering Bitcoin”, którego wypowiedź przytacza Cointelegraph:
„Wielu millenialsów zawiodło się w przeszłości na instytucjach społecznych, na rządach czy politykach. Czują, że nie mogą nikomu ufać”.
Podobne wnioski wypływają z badania przeprowadzonego w 2016 roku przez zespół Facebook IQ. W opublikowanym później raporcie „Millennials + money: The unfiltered journey”, można przeczytać, że:
„Millenialsi potrzebują zrozumienia. 45% z nich przyznaje, że porzuciłoby banki i karty kredytowe, jeżeli na rynku pojawiłaby się bardziej elastyczna, funkcjonalna i wydajna alternatywa”.
Najważniejszy jest zysk
Z drugiej strony, w serwisie Medium pojawił się niedawno artykuł, w którym autor, Kyle Russell, odrywa zainteresowanie millenialsów bitcoinem od wzniosłych, ideologicznych przyczyn, o których mowa wyżej i mówi raczej o chęci szybkiego zysku. Sugeruje jeszcze, że w przypadku niektórych zaciekawienie kryptowalutami wynika z syndromu określanego jako FOMO (fear of missing out), czyli lęku przed pominięciem i wykluczeniem z powodu przegapienia czegoś istotnego.
Russel tłumaczy, że zna wielu młodych ludzi, którzy bitcoinem zainteresowali się dopiero w ostatnich miesiącach, niezbyt orientują się w sprawie i nie rozumieją zasad działania bitcoina, ani podstawowych pojęć. Jednak, jak mówi autor, chcąc wykorzystać okazje, żeby szybko zarobić, millenialsi podejmują duże ryzyko i niepotrzebnie inwestują od razu większość swoich pieniędzy.
Czy bitcoin dla tradycyjnych walut będzie tym samym co Netflix dla telewizji albo Uber dla korporacji taksówkarskich? Nie wiadomo. Jak stwierdził Adam White dyrektor naczelny Coinbase, jednego z portfeli przeglądarkowych:
„Wszyscy powinni, chociażby w znikomym stopniu, orientować się w dziedzinie kryptowalut, ponieważ wydaje się, że ich znaczenie w przyszłości może się znacznie zwiększyć. Z drugiej strony trzeba pamiętać, iż istnieje realna szansa, że niektóre kryptowaluty zupełnie stracą na wartości”.