Przedsiębiorcy stają się coraz częstszym celem negatywnych kampanii w świecie online. Paradoksalnie ta agresja relatywnie rzadko wynika z niezadowolenia klientów – znacznie częściej jest skutkiem nieczystych zagrywek konkurencji.
Poprzez czarny PR konkurencja chce wzmocnić swoją pozycję na rynku. Na mniejszą skalę zwykle działa samodzielnie, natomiast do zmasowanego hejtu wynajmuje „profesjonalnych” hejterów i korzysta ze zorganizowanych grup, tzw. farm trolli.
Hejt w sieci ma wiele twarzy
Od nierzadko bezpodstawnej krytyki ze strony odrzuconych kontrahentów czy zwolnionych pracowników, przez konkurencyjne działania mające na celu osłabienie pozycji danego przedsiębiorstwa, aż po celowo kreowaną negatywną narrację przez farmy trolli w zamian za niemałe korzyści finansowe. To wszystko składa się na hejt.
Firma, która stanie się ofiarą niesprawiedliwych ataków, może szybko doświadczyć znacznego uszczerbku na reputacji, co z kolei nieuchronnie prowadzi do spadku sprzedaży, a tym samym obniżenia wyników finansowych i wartości przedsiębiorstwa ze względu na trudności w pozyskaniu klientów. Biorąc pod uwagę, że aż 98 proc. konsumentów (jak wynika z badania „Local Consumer Review Survey 2023” przeprowadzonego przez Bright Local) swoją decyzję zakupową poprzedza poszukiwaniem w sieci opinii o firmie, widać jak dużo złego pod kątem biznesowym może wyrządzić nagonka w internecie.
Trudno powiedzieć, jak wiele firm regularnie zmaga się z hejtem w internecie, jednak można śmiało zaryzykować, że ich liczba tylko w Polsce idzie w tysiące, jak nie w dziesiątki tysięcy. I wcale nie chodzi tylko o nowe firmy, dopiero wkraczające na rynek. Bywa że hejtowane są przedsiębiorstwa działające od 10, 15 czy 20 lat.
Czym objawia się hejt?
Hejt nie omija żadnych grup społecznych – od osób publicznych, przez przedsiębiorców, aż po dzieci i młodzież. Jego manifestacja jest różnorodna, jednak cel ten sam: ubliżyć, obrazić, podkopać zaufanie. Charakterystyczne dla hejtu są agresywne komentarze, obelżywe memy, wulgarne wypowiedzi. Internetowi hejterzy czują się bezkarni, ponieważ sieć sprzyja anonimowości.
Zgodnie z art. 212 § 1 Kodeksu karnego: „kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”. Jeżeli ktoś użył do tego celu środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Z przepisów wynika, że sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.