W każdej klasie znajdzie się przynajmniej jeden „żartowniś”, który notorycznie rozmawia, żartuje, przerywa nauczycielowi, lub w jakikolwiek inny sposób zakłóca porządek na lekcji. W skrajnych przypadkach osoba taka potrafi być agresywna w stosunku do innych uczniów, czy nawet nauczyciela. Jak sobie z tym poradzić? Nauczyciel może stanąć przed sporym wyzwaniem, gdyż nie ma prawa wyrzucić ucznia z klasy.
Jeszcze kilkanaście lat temu na lekcjach nagminnie nauczyciel najpierw ostrzegał, a później wypraszał z klasy osoby, które przeszkadzały. Podobno wciąż takie sytuacje się zdarzają, jednak są to przypadki marginalne, a nauczyciel ponosi przy tym ogromne ryzyko. Przede wszystkim, zgodnie z prawem nie ma on prawa wyprosić przeszkadzającego ucznia z klasy, nawet gdy ten uniemożliwia prowadzenie zajęć.
Niepełnoletniego ucznia nie można wyrzucić z klasy
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w niniejszym tekście mowa o uczniach niepełnoletnich; osoby w ostatnich klasach szkół średnich nie korzystają już z takich „przywilejów”. Oczywiście uczeń taki wciąż ma prawo przychodzić na lekcje i korzystać z bezpłatnego szkolnictwa, jednak jeżeli jego zachowanie nie jest odpowiednie i utrudnia prowadzenie lekcji, może z klasy zostać usunięty. Niestety (dla nauczycieli), z osobą niepełnoletnią jest zdecydowanie trudniej.
Wyproszenie z lekcji to ograniczenie konstytucyjnego prawa do nauki
Analizując sytuację, kiedy nauczyciel chce wyprosić ucznia z klasy, należy odnieść się do podstawowych praw, które gwarantuje nam Konstytucja RP. Artykuł 70 ustawy zasadniczej jasno wskazuje, że każdy ma prawo do nauki, a nauka do 18. roku życia jest obowiązkowa. Nauczyciel, wyrzucając małoletniego ucznia z klasy, w jakiś sposób ogranicza jego prawo do nauki (przynajmniej w świetle prawa) i utrudnia mu realizowanie obowiązku szkolnego. Oczywiście tak wygląda to w świetle prawa, ponieważ w praktyce to niesubordynowany uczeń, zakłócając przebieg lekcji, ogranicza innym prawo do nauki. Nauczyciel jednak usunąć go z klasy nie może.
Oczywiście Konstytucja RP nie przewiduje żadnych sankcji za „utrudnianie” realizowania obowiązku szkolnego. To tylko swojego rodzaju wskazówka, jak niektóre kwestie powinny wyglądać i jakie prawa nam przysługują. Dlatego ważniejsze dla potencjalnej odpowiedzialności nauczyciela za usunięcie ucznia z klasy są inne przepisy.
Uczeń poza klasą nie jest „zaopiekowany”, więc nauczyciel sporo ryzykuje
Bardzo istotną regulacją jest w tym przypadku prawo oświatowe. W artykule piątym ustawodawca jasno określił obowiązki nauczyciela:
Nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych ma obowiązek kierowania się dobrem uczniów, troską o ich zdrowie, postawę moralną i obywatelską, z poszanowaniem godności osobistej ucznia.
Jeżeli nauczyciel wyprosi nieletniego ucznia z lekcji, w pewien sposób traci nad nim kontrolę. Uczeń może zwyczajnie zrobić sobie krzywdę – w skrajnych przypadkach celowo, w większości przypadków w wyniku głupoty. Jednak to nauczyciel jest zobowiązany zadbać o jego bezpieczeństwo. Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości w tej materii, warto odwołać się do art. 6 Karty Nauczyciela, a konkretnie do regulacji z ustępu 1., zgodnie z którym nauczyciel zobowiązany jest:
Rzetelnie realizować zadania związane z powierzonym mu stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą, w tym zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom w czasie zajęć organizowanych przez szkołę.
Tak więc nauczyciel, jeżeli faktycznie zdecyduje się nakazać uczniowi opuszczenie klasy (inna kwestia, czy uczeń faktycznie to zrobi), bardzo ryzykuje. O wypadki nietrudno. I nie chodzi tylko o przypadki rodem ze szkół podstawowych, ale również ze szkół średnich. Dopiero po osiągnięciu pełnoletniości uczeń podejmuje rozmaite działania na własne ryzyko. Przypomnijmy również, że zapewnienie uczniom bezpieczeństwa w czasie zajęć jest jednym z podstawowych zadań szkoły.
Jak ukarać ucznia zgodnie z prawem?
Nauczyciele stają niejednokrotnie przed sporym wyzwaniem, jak zdyscyplinować tę jedną (lub kilka) osobę, która notorycznie uniemożliwia prowadzenie lekcji. To, że nie może wyprosić ucznia z klasy, nie oznacza, że ma związane ręce. Przede wszystkim może on ucznia upomnieć ustnie lub pisemnie (uwaga do dzienniczka, która trafia do rodziców). Może również poprosić o wsparcie dyrektora, który również może ucznia upomnieć (a także wezwać „na dywanik” i przeprowadzić z nim dyscyplinującą rozmowę). Uczniowi można również obniżyć ocenę zachowania, a w skrajnych przypadkach, decyzją Rady Pedagogicznej, można go wydalić ze szkoły.