Pojęcie gwałtu jest znane wszystkim, jednak często jest błędnie rozumiane. Definicja gwałtu została wyrażona w art. 197 kodeksu karnego i wcale nie mówi o doprowadzeniu do obcowania płciowego tylko i wyłącznie przy użyciu siły. Gwałcicielem jest również osoba, która doprowadziła do stosunku, używając groźby bezprawnej lub podstępu.
O ile doprowadzenie do obcowania płciowego przy użyciu przemocy, w oczach każdego będzie gwałtem, to już w przypadku zastosowania w tym samym celu groźby bezprawnej, czy podstępu, dla wielu osób nie będzie to takie oczywiste. Warto zwrócić uwagę, że zwłaszcza jeżeli chodzi o podstęp, granica pomiędzy gwałtem a dobrowolnym stosunkiem, jest bardzo cienka.
W dobie Tindera, co trzeci stosunek jest wywołany przez podstęp
Mówiąc o podstępie przy doprowadzeniu kogoś do obcowania płciowego, możemy stwierdzić, że obecnie spora część wszystkich aktów seksualnych, powinna być zakwalifikowana, jako gwałt. Czym bowiem jest podstęp? Zgodnie z definicją, zwartą w Wielkim Słowniku Języka Polskiego, jest to nieuczciwe działanie, mające na celu zmylenie, oszukanie, lub wykorzystanie kogoś.
Podstęp jest więc działaniem celowym, które ma sprawić, że ktoś błędnie ocenia sytuację. Czy więc doprowadzenie do zbliżenia, obiecując wielką miłość oraz wspólną przyszłość, gdy w praktyce chodzi tylko o rozładowanie napięcia, czy „zaliczenie” kolejnej osoby nie jest przypadkiem podstępem? A może podstępem jest przedstawienie siebie, jako osoby bez zobowiązań, w przypadku, gdy faktycznie pozostajemy w związku? Wreszcie podstępem może być również podanie błędnych informacji, dotyczących naszej przeszłości, wykonywanego zawodu, czy statusu materialnego. Tak, wszystkie te przypadki, zgodnie z definicją słownikową „podstępu”, można sklasyfikować właśnie w ten sposób.
W tym momencie dochodzimy więc do sporego problemu. Obecnie (chociaż może nawet nie obecnie – dawniej również obiecywało się złote góry, żeby „zaliczyć” pannę na wiejskiej potańcówce, lub złapać bogatego męża) nieszczerość w relacjach, jest na porządku dziennym. Każdy z nas, o ile sam nie padł ofiarą podobnych sytuacji, zna przynajmniej kilka osób, które wchodząc w nowy związek (lub myśląc, że w niego wchodzą), co oczywiście zakończyło się obcowaniem płciowym, zostało wprowadzonych w błąd.
Wszelkie portale randkowe sprzyjają tego typu działaniom. Mężczyźni przedstawiają się, jako biznesmeni, bez obciążeń, z górą gotówki na nocnej szafce. Kobiety jako idealne partnerki, mistrzynie kuchni, czy też kobiety sukcesu, które nie tylko prowadzą swoją firmę, ale również dorabiają, jako modelki. Ile jednak z tych historii jest prawdziwych? Niewiele. Oczywiście, każdy z nas, szukając, czy to doznań cielesnych, czy drugiej połówki, chce się zaprezentować z jak najlepszej strony. Czasem stosując w tym celu ubarwianie faktów, czy konfabulację. Woźna twierdzi, że jest dyrektorem szkoły. Stróż nocny pracuje w służbach mundurowych albo jest tajnym agentem, ścigającym przestępców. Salowy ze szpitala jest neurochirurgiem, ratującym codziennie dziesiątki ludzkich istnień. Czy jednak przedstawienie ubarwionej historii swojego życia może być zakwalifikowane, jako podstęp, na gruncie prawa karnego?
Czym jest podstęp w ujęciu kodeksowym
W klasycznym ujęciu kodeksowym, podstęp w przypadku zgwałcenia, to doprowadzenie do sytuacji, kiedy osoba odbywająca stosunek płciowy ma błędne dane, tak więc nie protestuje przeciwko współżyciu. Jednak jeżeli miałaby dane prawidłowe, mogłaby protestować. Taka definicja pozostawia jednak spore pole do manewru. Nad kwestią „podstępu” przy orzekaniu o gwałcie, pochylił się między innymi Sąd Najwyższy, w swoim wyroku z 4 grudnia 2018 roku (II KK 114/18). Skład sędziowski zauważył, że:
Za podstępne uznaje się zachowania, które mogą prowadzić do podjęcia przez ofiarę samodzielnej decyzji odnośnie nawiązania kontaktu seksualnego (decyzja ta nie może być jednak uznana za prawnorelewantną zgodę na czynność seksualną ze strony dysponenta dobra) lub prowadzą do braku możliwości wyrażenia swojej woli w przedmiocie kontaktu seksualnego w momencie podjęcia czynności seksualnej przez sprawcę z uwagi na wyłączenie aparatu decyzyjnego ofiary (np. podanie nieświadomej ofierze „tabletki gwałtu” prowadzącej do stanu nieprzytomności) albo z uwagi na niemożność powzięcia oporu przez ofiarę (np. związanie pod pozorem zabawy, a następnie seksualne wykorzystanie niemogącej ruszać się ofiary). Warunkiem przyjęcia podstępu, także w obu ostatnio wymienionych wypadkach, jest wcześniejsze doprowadzenie ofiary do takiego stanu przez wprowadzenie jej w błąd lub wykorzystanie błędu.
O ile w przypadku, gdy ofierze została podana tabletka gwałtu, lub została wprowadzona w stan upojenia alkoholowego, sprawa wydaje się prosta, to w przypadku zastosowania podstępu, polegającego na przekazaniu nieprawidłowych danych, które miały wpływ na decyzję o współżyciu, wciąż mamy styczność z bardzo cienką granicą.
Przyjmuje się, że podstęp może mieć w przypadku przestępstwa zgwałcenia dwa aspekty. Pierwszy z nich to tzw. podstęp szerszy, czyli zarówno wywołanie błędu ofiary, jak i podanie jej środka, który sprawia, że nie jest w stanie protestować (nie panuje nad swoimi odruchami itp.). Drugi, czyli podstęp węższy, to założenie, że w chwili czynu ofiara zgwałcenia zachowuje pełną świadomość, nie stawia oporu (może nawet chce współżycia), jednak czyni to w oparciu o fałszywe przesłanki.
Wracamy więc znów do Tindera i wszystkich podrywaczy, którzy opisują swoje życie, jako pasmo sukcesów, obiecują złote góry i wspaniały związek, a w rzeczywistości znikają tuż po wspólnej nocy. Zgodnie z doktryną, takie zachowanie może zostać zakwalifikowane, jako gwałt. Oczywiście wszystko zależy od różnych zmiennych.
Różne są błędy, nie wszystkie są istotne
Przykład, kiedy możemy mówić o gwałcie, to na przykład sytuacja, gdy mężczyzna ciągnie kobietę do łóżka, obiecując wspólną przyszłość. Na wcześniejszych randkach mówił, że nie ma żadnych zobowiązań, jest sam i chce z kobietą spędzić życie. Kobieta szuka stałego związku, tak więc godzi się na współżycie. Po „numerku” facet znika, następnego dnia kobieta dowiaduje się, że mężczyzna ma żonę i trójkę dzieci, dowiedziała się tego, spotykając go na zakupach w supermarkecie, gdzie zgrywał przykładnego ojca. Tak, w takiej sytuacji można mówić o doprowadzeniu do obcowania płciowego podstępem – kobieta bazowała na złych przesłankach, w dodatku, gdyby wiedziała, że mężczyzna jest w związku, w życiu nie poszłaby z nim do łóżka.
Inną sytuacją jest kobieta, która poznała mężczyznę. Kobieta ma jednak kryminalną przeszłość. Podała więc inne dane osobowe, zmyśliła historię swojego życia. W rzeczywistości wciąż ma powiązania ze światem przestępczym, jednak opowiada, że jest pielęgniarką w jednym ze szpitali. Doszło do współżycia, mężczyzna o problemach kochanki dowiedział się, gdy rano, budząc się w jej łóżku, usłyszał w kuchni rozmowę między swoją kochanką a lokalnymi dilerami, którym kobieta dostarcza towar. Mężczyzna nie chciał się wiązać z kryminalistką, stara się trzymać daleko od świata przestępczego.
Inny przypadek to wprowadzenie w błąd, co do płci. Chociaż może wydawać się to absurdalne, w praktyce się zdarzało. Kobieta podająca się za mężczyznę (przynajmniej w ujęciu biologicznym, przyjmijmy w tym momencie, że kobietą nazwiemy osobę posiadającą waginę, a mężczyzną osobę posiadającą penisa), czy mężczyzna podający się za kobietę powinni zostać szybko zdemaskowani, jednak jak pokazuje historia, różnie w życiu bywa.
Aby mówić o skutecznym wykazaniu, że do obcowania płciowego doszło w wyniku podstępu, należy również zwrócić uwagę na to, co może być uznane, za błąd na tyle istotny, że zaważyłby na decyzji, dotyczącej obcowania płciowego. Przyjmuje się, że błędy wynikające z chęci polepszenia swojego statusu materialnego (kłamstwo drugiej strony dotyczące zarobków), czy prestiżu (inny zawód, niż ktoś podał) nie są błędami istotnymi. Jednak błąd co do tożsamości, płci, czy intencji (zwłaszcza w połączeniu z błędem, co do stanu cywilnego) już może być uznany za podstęp.
Warto jednak zwrócić uwagę, że aby mówić o doprowadzeniu do obcowania płciowego podstępem, „gwałciciel” musi celowo wprowadzić drugą osobę w błąd. Jak wielokrotnie zauważał Sąd Najwyższy, Immanentną cechą podstępu jest bowiem wprowadzenie innej osoby w błąd lub wykorzystanie błędu. Tak, więc jeżeli osoba dążąca do obcowania płciowego nie udziela nam informacji bądź pozwala nam bazować na domysłach, ciężko jej przypisać w tym przypadku winę. Jednak jeżeli wprowadza w błąd celowo, kreując się na inną osobę, doszło do wprowadzenia kogoś w błąd (jest to działanie celowe), więc mamy styczność z podstępem. Co więcej, podstęp musi mieć na celu właśnie wykorzystanie seksualne. Stąd też udowodnienie gwałtu w tej sytuacji może być problematyczne.
Większość takich spraw nie znajduje swojego finału w sądzie
Wracamy do tezy, że w dobie Tindera, co trzeci stosunek powinien być uznany za gwałt. Być może to twierdzenie jest nieco na wyrost, jednak skala problemu, w przypadku wprowadzania drugiej strony w błąd, aby tylko „zaliczyć”, jest naprawdę duża. Przynajmniej w pewnych środowiskach.
Te rozważania są jednak czysto teoretyczne, ponieważ sprawy tego typu raczej nie znajdują swojego finału w sądzie. Dlaczego? Z kilku powodów. Przede wszystkim, w naszej świadomości pojęcie gwałtu wciąż jest ściśle związane z użyciem przemocy. To oczywisty błąd, jednak takie przekonanie w społeczeństwie wciąż pokutuje.
Ważnym aspektem jest również poczucie wstydu. Jeżeli ktoś został wykorzystany (nie tylko seksualnie, ale również w inny sposób, na przykład finansowo) najczęściej się tego wstydzi – czuje się zraniony, głupi, być może gorszy. To podstawowy błąd w myśleniu (jednak to akurat kwestia dla psychologa, nie dla prawnika), ponieważ to nie ofiara powinna się wstydzić, a osoba, która ją wykorzystała. Nie należy się wstydzić tego, że miało się dobre intencje, chciało się ułożyć życie, czy (być może zbyt szybko) komuś się zaufało. To dobre emocje, które niestety zostały wykorzystane przez człowieka o wątpliwym kręgosłupie moralnym. Dokąd ofiary tego nie zrozumieją i nie zaczną dochodzić swoich praw, niewiele się w tym aspekcie zmieni.