Kilka dni temu wicepremier Krzysztof Gawkowski stwierdził podczas wywiadu, że programu Kredyt na start może nie być – i że może zostać zastąpiony zupełnie innym rozwiązaniem. Na ten moment bardziej prawdopodobne wydają się jednak kolejne zmiany w Kredycie na start, mogące ograniczyć grupę potencjalnych beneficjentów programu.
Zmiany w Kredycie na start. Na co zdecyduje się rząd?
Podczas wywiadu dla Radia ZET wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski stwierdził, że niewykluczone, że nie będzie Kredytu na start – a sam program zostanie zastąpiony innym rozwiązaniem, które nie spowoduje tak znaczącego wzrostu cen nieruchomości. Na ten moment jednak najbardziej prawdopodobne są po prostu kolejne zmiany w Kredycie na start, które z jednej strony ograniczą nieco grupę potencjalnych beneficjentów, z drugiej – pozwolą na złagodzenie skutków wejścia programu w życie. Mowa oczywiście o wzroście cen.
Jakie zmiany w Kredycie na start mogą zatem wprowadzić rządzący? Były już minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman stwierdził wczoraj, że jednym z rozwiązań może być limit cen za metr kwadratowy (właśnie taką opcję wskazywałam, informując o zamieszaniu wokół programu).
Jak informuje money.pl, rządzący rozważają jednak również inne zmiany, w tym objęcie par bez dzieci limitem wieku. Obecny projekt zakłada limit wieku (35 lat) jedynie dla singli; niewykluczone jednak, że również starsze pary (zarówno nieformalne, jak i małżeństwa) bez dzieci również mogłyby zostać wykluczone z programu. Wprowadzony ma być też zakaz odsprzedaży mieszkania na rynku wtórnym przez trzy lata od zakupu – prawdopodobnie pod groźbą zwrotu dopłat (a nie tylko ich utraty, jak miało to miejsce w przypadku Bezpiecznego Kredytu). Co ciekawe, możliwe jest również wprowadzenie jeszcze jednego limitu – niewykluczone, że nowy program mieszkaniowy nie pozwoli na sfinansowanie zakupu nieruchomości poniżej 25 mkw., czyli tzw. mikrokawalerek.
Limit ceny za metr kwadratowy najsensowniejszym rozwiązaniem, ale…
Nie da się jednak ukryć, że spośród wszystkich wymienionych wyżej rozwiązań najsensowniejszym (i potencjalnie najbardziej skutecznym) wydaje się limit cen za metr kwadratowy; jeśli sprzedającemu (niezależnie czy deweloperowi, czy osobie prywatnej) zależałoby na stosunkowo szybkiej sprzedaży mieszkania, to jest szansa, że cena nieruchomości mieściłaby się w narzuconym limicie. Powstaje jednak ryzyko, że limit zostałby ustalony na poziomie, który albo już w tym momencie uniemożliwiałby zakup większości nieruchomości (nawet przy założeniu, że limit będzie inny dla dużych miast), albo na poziomie pozwalającym jeszcze na znaczny wzrost cen części nieruchomości (tak, by po podwyżce nadal mieściły się w limicie). Jeśli jednak rząd zdecyduje się na zmiany w Kredycie na start, a nie na wycofanie się z programu, to pewne jest, że ceny mieszkań i tak wzrosną – pytanie brzmi jedynie, jak mocno.