Walka z hejtem w internecie to ładne hasło, za którym zwykle stoją dość niecne intencje. Tym razem puszkę Pandory z majstrowaniem przy swobodzie wypowiedzi w Sieci postanowiła otworzyć Polska 2050. Ich rozwiązania w walce z hejtem nie brzmią zbyt skutecznie. Trudno się także oprzeć wrażenie, że wcale nie chodzi o prześladowane dzieci, tylko o przejawy „sympatii” przekazywane politykom przez wyborców.
Polska 2050 niby dobrze diagnozuje niektóre zjawiska, ale proponowane przez nią rozwiązania budzą raczej politowanie
„Nigdzie nie znajdziesz równie ohydnej przystani łajdactwa i występku” – ten znany filmowy cytat świetnie pasuje do mediów społecznościowych i innych zakamarków internetu, w których ludzie dzielą się z innymi swoimi przemyśleniami. W nieprzebranej masie wartościowych komentarzy i opinii zawsze znajdą się frustraci gotowi wylać na kogoś wiadro pomyj. Przy okazji w Sieci znajdziemy całkiem sporo propagowania przemocy i innego rodzaju patologii.
Nie tak dawno przyznałem na łamach Bepzrawnika, że chińskie rozwiązania problemu niepożądanych treści w internecie stają się kuszące przy bezsilności naszego państwa. Skutecznie przed takimi pokusami powstrzymuje nas jednak perspektywa naszych polityków próbujących ograniczać wolność słowa internautów. Wspominam o tym dlatego, że Polska 2050 postanowiła udowodnić, że te obawy są jak najbardziej słuszne.
Partia Szymona Hołowni wzięła się za walkę z hejtem w internecie metodami ustawowymi. Na jej stronie internetowej możemy się zapoznać z założeniami projektu „ustawy antyhejterskiej”, którą przygotowali posłowie Polski 2050. Sama idea może i rzeczywiście jest przynajmniej w jakimś stopniu szlachetna. Pytanie jednak, czy zaproponowane metody jej realizacji przyniosą coś dobrego? Odpowiedź raczej nie napawa optymizmem.
Zanim jednak przejdę do pastwienia się nad poszczególnymi propozycjami, muszę przyznać, że Polska 2050 przynajmniej częściowo identyfikuje problem poprawnie. Jak słusznie uznał poseł tej formacji Piotr Strach:
Hejt potrafi dotknąć dziecka, osoby dorosłej o ugruntowanej pozycji zawodowej, a także przedsiębiorcy i jego firmy. Jesteśmy narażeni na ataki hybrydowe od państw nam nieprzyjaznych, a hejt jest orężem wpływającym na pozycję polskich firm, na dążenie do dezintegracji społeczeństwa, na sianie podziałów.
Niestety, propozycje Polski 2050 nie są w stanie uderzyć w główne źródła zinstytucjonalizowanego hejtu zalewającego internet. Trudno oprzeć się wrażeniu, że poszczególne propozycje są skupione jednak na zwykłych użytkowników Sieci. Takich, którym zdarzy się napisać coś poniżej wszelkiej krytyki.
Dla Polski skuteczna walka z hejtem w internecie wymaga znajomości adresu IP hejtera i surowszych przepisów karnych
Walka z hejtem w internecie według Polski 2050 opiera się na siedmiu punktach. Projekt ustawy antyhejterskiej ma:
- zdefiniować pojęcie hejtu/mowy nienawiści w Internecie na potrzeby regulacji na poziomie ustawowym/krajowym celem dochodzenia swoich praw na drodze cywilnej i karnej przez pokrzywdzonych
- wyeliminować zjawisko anonimowego hejtu w Internecie
- wprowadzić rozwiązania dla pokrzywdzonych w zakresie zabezpieczenia numeru IP sprawcy w celu możliwości dochodzenia swoich praw przed Sądem
- nałożyć obowiązki dla Administratora portalu lub strony zabezpieczenia nr IP na żądanie pokrzywdzonego w terminie 3 dni od momentu zgłoszenia z obowiązkiem ich późniejszego wydania właściwemu organowi i uniemożliwienie unikania wydawania danych z uwagi na upływ czasu
- wprowadzić nowe rozwiązania w zakresie cywilnego dochodzenia roszczeń przeciwko anonimowym sprawcom tzw. „ślepy pozew”, który ma być realną, cywilną odpowiedzialnością sprawców
- chronić przedsiębiorców przed anonimowym hejtem w Internecie uderzającym w renomę firmy – czyny nieuczciwej konkurencji
- wprowadzić profilaktykę społeczną w zakresie walki z hejtem/mową nienawiści w Internecie – obowiązki edukacyjne w szkołach oraz kampaniach reklamowych realizowanych przez organy centralne.
Już na pierwszy rzut oka możemy dostrzec, że mamy do czynienia z mieszanką konkretnych propozycji i ogólników. Niektóre z nich budzą co najwyżej konsternacje, inne wydają się wprost niebezpieczne. Zacznijmy od tych w mojej ocenie najbardziej szkodliwych.
Zdefiniowanie pojęcia hejtu i mowy nienawiści w celu dochodzenia swoich praw na drodze karnej przez pokrzywdzonych brzmi podejrzanie znajomo. Mowa o słynnym art. 212 kodeksu karnego, tylko rozbudowanym o jeszcze bardziej ogólne przesłanki zastosowania. Samo istnienie w kodeksie karnym przestępstwa zniesławienia jest powszechnie krytykowane, zwłaszcza przez środowisko dziennikarskie. Groźba jego wykorzystania skutecznie tamuje usta krytykom osób znanych, majętnych i wpływowych.
Hejt jest ze swej natury szerszym pojęciem niż zniesławienie. Politycy zresztą używają go względem praktycznie każdego przejawu krytyki wobec własnych poczynań czy własnej partii. Tymczasem zniesławienie wraz z przestępstwem znieważenia z art. 216 k.k. już teraz zaspokajają potrzebę wykorzystywania prawa karnego do internetowych sporów.
Internet bez anonimowości, za to z państwowym nadzorem, to rozwiązania żywcem wzięte z Chin, Rosji i Iranu
Wyeliminowanie zjawiska anonimowego hejtu w internecie również brzmi kusząco. Pytanie brzmi: jak niby Polska 2050 chciałaby to zrobić? Nie da się wyeliminować anonimowego hejtu bez pozbawienia internautów anonimowości. Tym samym potrzebowalibyśmy funkcjonalnych mechanizmów identyfikacji użytkowników Sieci oraz nadzoru nad nimi. Tym samym niebezpiecznie dryfujemy w stronę przywołanych przeze mnie rozwiązań Chińskich, które tak naprawdę można śmiało określić mianem „totalitarnej dystopii”.
Na szczęście walka z hejtem w Internecie według Polski 2050 ma się opierać na ustalaniu IP hejterów. Naprawdę komuś w dobie upowszechnienia się VPN przyszło do głowy, że dla zawodowych nienawistników taki obowiązek stanowiłby jakąkolwiek niedogodność? Nie ma się co oszukiwać: zagranicznej agentury wpływu ani najemnych farm trolli w ten sposób się nie zwalczy. Kto zaś może nie pamiętać o zabezpieczeniu swojego adresu IP zawczasu? Typowałbym raczej przeciętnego Kowalskiego i nie mam na myśli znanego polityka Suwerennej Polski.
Tym samym nakładanie dodatkowych obowiązków na administratorów stron internetowych to marnowanie ich cennego czasu i środków. O ile duże portale prawdopodobnie już teraz byłyby w stanie zrealizować taki obowiązek, o tyle mniejsze strony i sklepy internetowe czekałyby komplikacje. Należy przy tym nieco doprecyzować tę propozycję Polski 2050:
Proponujemy, by administrator przechowywał IP przez 3 miesiące, a w chwili wpływu wniosku o zabezpieczenie IP od osoby dotkniętej hejtem przez kolejne 6 miesięcy.
Słowem, przez pół roku trzeba by przechowywać przez 3 miesiące numer IP przypisany do każdej wypowiedzi w internecie. Może nią być opinia wystawiona pod produktem, może to być post w serwisie społecznościowym. Ciekawe, czy Polska 2050 zamierza uwzględnić także komunikatory internetowe? Żadna odpowiedź nie świadczy o tej propozycji dobrze.
Walka z hejtem w internecie powinna być skupiona wyłącznie na podmiotach profesjonalnych
„Nowe rozwiązania w zakresie cywilnego dochodzenia roszczeń przeciwko anonimowym sprawcom” również nie przyniosą niczego dobrego. To przecież ułatwienie wytaczania pozwów o naruszenie dóbr osobistych, które są w Polsce nadużywane. Dotyczy to na przykład tych przedsiębiorców, którzy upodobali sobie drogę sądową w przypadku na przykład negatywnych opinii w internecie.
W tym kontekście zastanawia „anonimowy hejt w Internecie uderzającym w renomę firmy”. Czyny nieuczciwej konkurencji to bowiem najczęściej właśnie hejt zinstytucjonalizowany, wykonywany profesjonalnie, często przez wyspecjalizowane firmy zewnętrzne.
Postulwoana profilaktyka antyhejtowa to zaś po prostu przepalanie państwowych pieniędzy na coś, co nie przyniesie większych rezultatów. Naprawdę ktoś myśli, że reklamy w telewizji sprawią, że ludzie przestaną się wyzywać w internecie? Byłbym sceptyczny także w kwestii skuteczności „obowiązków szkolnych”. Mieliśmy przecież odchudzić podstawy programowe, zamiast dodatkowego ich poszerzania o kolejne pozycje.
Walka z hejtem w internecie w wydaniu Polski 2050 to propozycje, które najlepiej jest określić jako niepoważne. Zaproponowane rozwiązania nic nie wskórają w kwestii najbardziej szkodliwej odmiany hejtu, tej o profesjonalnym charakterze. Tymczasem uskuteczniają go nie tylko służby wrogich Polsce państw oraz nieuczciwi przedsiębiorcy chcący podkopać pozycję konkurencji. Jednym z głównych uczestników spirali internetowego hejtu są politycy, ich partie oraz usłużne względem nich konkretne telewizje, portale i czasopisma. To tutaj należałoby uderzyć.
Równocześnie realizacja propozycji dodatkowego wzmocnienia środków karnych i cywilnych tylko pogłębiłaby patologię biegania do sądu z każdym przejawem krytyki. Na taką zabawę czas i środki mają przede wszystkim właśnie politycy. Wyborcy, którzy mają swoich „przedstawicieli” serdecznie dość, byliby głównie tymi „anonimowymi hejterami”, z którymi państwo ma walczyć. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że powoływanie się na gnębione dzieci to jedynie retoryczna zasłona dymna. Pozostaje mieć nadzieję, że „ustawa antyhejterska” nigdy nie wyjdzie poza projekt.