Kredyty-Chwilówki zamyka wszystkie biura w Polsce i chyli się ku upadkowi. To bardzo zły znak dla całej branży. Nie da się jednak ukryć, że niewiele osób będzie płakać po upadku spółki, która trudniła się pożyczkami często określanymi lichwiarskimi.
RMF.FM donosi, że zarząd spółki Pośrednictwo Finansowe Kredyty-Chwilówki rozesłało do wszystkich pracowników pismo, w którym informują o najbliższe przyszłości. 263 biura spółki będzią funkcjonować jedynie przez kilkanaście kolejnych dni, a zatem do końca stycznia. Co to oznacza dla ogromnej grupy 100 tysięcy klientów tej firmy?
Co z kredytem po upadku Kredyty-Chwilówki?
Władze spółki informują, że wszystkie jej biura będą nieczynne od lutego bieżącego roku. Dalsze wpłaty będą przyjmowane wyłącznie w drodze przelewów na konto. Czy to oznacza, że od lutego wszystkie długi wobec firmy będą umorzone? Absolutnie nie. Zmieni się jedynie sposób, w jaki będzie możliwe regulowanie długu. Pracownicy zostali poproszeni o wyraźne informowanie o tym fakcie wszystkich klientów. Kolejnym krokiem ma być zwolnienie przeszło 1000 pracowników.
Upadek Kredyty-Chwilówki to zły znak
Nie ukrywajmy. Tak ogromne kłopoty spółki, która trudni się udzielaniem chwilówek to dla opinii publicznej powód raczej do zadowolenia, a nie do smutku. Firma zarządzana przez Grzegorza Czebotara jest jedną z dłużej działających firm pożyczkowych na rynku. Nie zdziwiłbym się, gdyby to oni wykreowali słowo chwilówka na określenie szybkiej pożyczki, którą można dostać bez najmniejszej zdolności kredytowej. O tym, jak bardzo złe są to kredyty, nie trzeba nikogo o tym przekonywać. Niebotyczne odsetki, niskie standardy weryfikacji pożyczkobiorców, a co za tym idzie, istna plaga pożyczek udzielonych na „kradziony dowód” to tylko niektóre z grzechów tej branży.
Na problem można patrzeć jednak z szerszej perspektywy. Od kilku lat obserwujemy istny kult dłużnika przy jednoczesnym absolutnym braku poszanowania dla praw wierzyciela. To przecież on jest najbardziej poszkodowany faktem, że nie może odzyskać swoich pieniędzy. Proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany, jakie czekają ustawy komornicze, wcale nie napawają optymizmem. I wcale nie chodzi tu o to, że „zły komornik nie dorobi się na krzywdzie ludzkiej”, a o to, że przepływ gotówki w gospodarce jest zupełnie zakłócony.