Prezes InPostu Rafał Brzoska pochwalił się kolejnym interesującym pomysłem swojej firmy. Są nim Paczkomaty w szpitalach. Na razie pojawiły się w 20 placówkach. Do końca roku znajdą się w łącznie 50 szpitalach oraz uzdrowiskach. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że koncepcja ta zawiera w sobie nawet większy potencjał, niż by się wydawało na pierwszy rzut oka.
Nie da się ukryć, że w szpitalach dostęp do przedmiotów z zewnątrz jest mocno ograniczony
Są czasem takie rozwiązania, które stają się oczywiste, jak tylko ktoś na nie wpadnie i zacznie je realizować. Później szeroko rozumiana większość zachodzi w głowę, jak mogła się do tej pory obejść bez nich. Przykłady można by mnożyć: smartfony, zakupy przez internet, automaty paczkowe jako takie, mapy zintegrowane z GPS i wszelkiej maści elektroniką. Wydaje mi się, że wkrótce do listy dopiszemy kolejną pozycję. Tym razem nie mam wcale na myśli sztucznej inteligencji. Chodzi o Paczkomaty w szpitalach.
Rafał Brzoska, szef InPostu, pochwalił się w sobotę wdrożeniem właśnie takiej inicjatywy na swoim profilu w serwisie X.
Paczkomat w szpitalu???
Czasem drobne rzeczy znaczą najwięcej. Ciepłe skarpetki od dziadków. Ulubiona książka. Zdjęcie bliskich. Liścik z kilkoma słowami otuchy. A może ręcznie zrobiona laurka od wnuczka?
Dzięki tej usłudze w szpitalach pacjenci mogą poczuć się bliżej domu. To nie tylko technologia – to emocje, troska i wsparcie, które można przekazać, nawet gdy nie można być obok.
Wprowadzamy nasze maszyny do pierwszych 20 szpitali w Polsce (do końca roku 50 szpitali i uzdrowisk), zmieniając sposób, w jaki troszczymy się o bliskich – nawet na odległość.
Ktoś mógłby cynicznie stwierdzić, że to nic takiego. Paczkomaty w szpitalach to w końcu takie same urządzenia, ja te stojące w wielu miejscach w Polsce. Ja zaryzykowałbym jednak stwierdzenie, że najbliższym odpowiednikiem będą popularne Paczkomaty na lotniskach, o których wspominaliśmy w 2023 roku. Po raz kolejny mamy do czynienia z rozwiązaniem ważnych i wbrew pozorom nieoczywistych problemów życia codziennego.
Paczkomaty w szpitalach ułatwią życie w szczególności tym chorym, którzy pojechali się leczyć do innego miasta
Nie da się ukryć, że każdemu z nas może się przytrafić wizyta w szpitalu, nie wspominając nawet o wyjeździe do sanatorium. W pierwszym przypadku nie zawsze mamy do czynienia ze z góry zaplanowaną wizytą, do której możemy się z wyprzedzeniem przygotować. Obydwie sytuacje zawsze wiążą się z ryzykiem wystąpienia jakichś nieprzewidzianych okoliczności. Tymczasem uzdrowiska najczęściej są położone z dala od miejsca zamieszkania większości pacjentów. Nierzadko też wybieramy szpitale w innych miejscowościach, licząc, że zapewnią nam lepszą opiekę.
Odległość ma całkiem spore znaczenie. Owszem, bliscy najczęściej będą się starali nas odwiedzić i nam pomóc. Im dalej jednak jesteśmy od nich, tym trudniej im będzie dotrzeć do naszego szpitala. Jazda samochodem do innego miasta wymaga czasu. Wiąże się także z wydatkiem na paliwo. Pobyt zaś może się przedłużać. Nie zawsze mamy przecież do czynienia z parudniową obserwacją.
Paczkomaty w szpitalach rozwiązują problem tych sytuacji, gdy trzeba pacjentowi relatywnie szybko coś dostarczyć. Wcale nie musi chodzić o drobiazgi i emocje, w grę wchodzi także realna pomoc pacjentowi w postaci na przykład ubrań czy kosmetyków.
Warto także wspomnieć, że nie każdy ma osoby, na które może liczyć i które są gotowe ją odwiedzić. Paczkomaty w szpitalach wciąż pozostają Paczkomatami. Łatwo sobie wyobrazić najzwyklejsze w świecie zamówienie sobie niezbędnych towarów zakupionych w internecie prosto do placówki, w której akurat przebywamy. Nie będziemy też zdani na ceny przyszpitalnych sklepików, które mogą być zauważalnie wyższe, niż w innych miejscach.
Właśnie dlatego wydaje mi się, że Paczkomaty w szpitalach się przyjmą. Możliwe więc, że do 50 spodziewanych placówek z czasem dołączy ich więcej. Mamy w końcu około tysiąca szpitali w całej Polsce, licząc z instytucjami prywatnymi.