800 plus tylko dla pracujących może i brzmi dobrze, ale w praktyce byłby to zły pomysł

Państwo Rodzina Dołącz do dyskusji
800 plus tylko dla pracujących może i brzmi dobrze, ale w praktyce byłby to zły pomysł

Nie da się ukryć, że nie jestem entuzjastą 800 plus. Ten program jest szalenie wręcz kosztowny, nieskuteczny w swoich podstawowych założeniach i w praktyce stanowi gwarantowany dochód podstawowy dla wybranych. Spośród pomysłów na jego racjonalizację najczęściej możemy usłyszeć hasło „800 plus tylko dla pracujących”. W polskich realiach byłby to jednak naprawdę fatalny pomysł.

W obecnych realiach politycznych nie powinniśmy się nastawiać na daleko idące zmiany w programie

Praktycznie od wprowadzenia programu „Rodzina 500 Plus” krytykuję jego założenia i wykonanie. Wbrew zapowiedziom jego autorów, nie przyniósł on żadnej trwałej poprawy sytuacji demograficznej Polski. Wpływ na gospodarkę comiesięcznych świadczeń na dziecko jest dość wątpliwy. Do tego wypłacanie tych pieniędzy stanowi naprawdę poważny wydatek w budżecie państwa. Obecnie koszt wypłacania 800 Plus wynosi ok. 70 mld zł. Suma wydatków państwa w zeszłym roku to jakieś 834,3 mld zł. Na 800 Plus przeznaczamy więc 8,39 proc. budżetu kraju. To połowa tego, co wydajemy na obronność i ok. 35 proc. wydatków na ochronę zdrowia.

Przy całym moim braku sympatii do 800 Plus, muszę przyznać, że ma on pewne zalety. Rzeczywiście zmniejszył ubóstwo wśród najmłodszych. Poważnym błędem byłoby również obwinianie jego istnienia o cały czas stosunkowo wysoką inflację w Polsce. Brak mechanizmu waloryzacyjnego mogę zrozumieć ze względu na wspomniane wyżej szalone koszty utrzymywania programu. Równocześnie jednak nie byłbym sobą, gdybym nie przypomniał, że dzisiejsze 800 Plus może być już realnie mniej warte niż 500 Plus z pierwszego miesiąca jego funkcjonowania.

Obecny stan rzeczy może być trudny do utrzymania na dłuższą metę. Kiedyś w końcu dokonać waloryzacji będzie trzeba. Cóż więc można zrobić z tym programem, żeby nie stanowił aż takiego obciążenia dla państwa? Pomysły w debacie publicznej padają różne. Likwidacja nie wchodzi w grę, bo żaden dbający o swoją karierę polityk się pod nią nie podpisze. Zabranie świadczenia osobom zamożnym brzmi sensownie, ale równocześnie przekształca powszechny program w kolejną państwową zapomogę dla ubogich.

Najczęściej podnoszony pomysł to 800 Plus tylko dla pracujących. Jest też chyba najbardziej osobliwy. Nie chodzi mi nawet o to, że łączy wady obydwu rozwiązań. Ma również swoje własne, całkiem unikalne dla tej koncepcji.

800 plus tylko dla pracujących byłoby jedynie kolejną próbą „wychowywania” obywateli

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że 800 Plus tylko dla pracujących to sprawiedliwe rozwiązanie. Tylko właściwie dlaczego? Od strony czysto praktycznej nie da się ukryć, że najczęściej to właśnie osoby bez pracy bardziej potrzebują państwowego wsparcia niż te dysponujące jedną albo dwiema pensjami.

Jeżeli zaś ktoś uważa, że wspieranie w ten sposób niepracujących sprawia, że ci będą „mnożyć się na potęgę”, żeby tylko otrzymać świadczenie, to powinien sobie zadać ważne pytanie. Na jakiej planecie taka osoba żyje, skoro myśli, że 800 zł wystarczy w pełni do utrzymania dziecka? Poza tym akurat tak się składa, że państwu właśnie zależy na tym, by poprawić sytuację demograficzną kraju.

Wspominam o tych bzdurnych pomysłach na „zachęcanie do podjęcia pracy” dlatego, że nasz ustawodawca już dawno takie rozwiązanie wdrożył. Chodzi o odcięcie części obywateli od dostępu do opieki zdrowotnej finansowanej przez państwo. Wystarczy, że zatrudniono cię w nie tej formie, którą sobie zażyczyli Posłowie z Senatorami. Przykładem może być umowa o dzieło. Masz wówczas do wyboru: dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne w NFZ na dużo gorszych warunkach niż dowolna składka zdrowotna, zapłatę z własnej kieszeni, albo cierpienie w milczeniu. To samo dotyczy osób, które z jakiegoś powodu pozbawiono statusu bezrobotnego.

Można się spodziewać, że 800 plus tylko dla pracujących Polaków miałoby dokładnie taki sam kształt. W końcu dla naszego państwa inna forma zatrudnienia niż etat to nie praca. Upiecze się co najwyżej przedsiębiorcom i może zleceniobiorcom, których istnienie legislatorzy czasem dostrzegają. Tym samym tracimy świadczenie powszechne oraz wsparcie akurat tej najbardziej potrzebującej grupy obywateli, zyskujemy kolejną nieudolną próbę „wychowywania” obywateli przez państwo. Spodziewane oszczędności budżetowe nie powinny być w tym przypadku tak duże, jak przy zastosowaniu kryterium dochodowego.

W gruncie rzeczy mamy do czynienia z takim samym populistycznym biciem piany jak w przypadku zabierania 800 plus niemieszkającym w Polsce cudzoziemcom. Różnica jest taka, że nie mamy do czynienia z wyważaniem otwartych na oścież drzwi. Na szczęście nie wydaje się, by rządzący zamierzali iść w tym kierunku. Propozycje poważniejszych korekt w 800 plus wysuwają na razie jedynie politycy Trzeciej Drogi, głównie ci związani z Polską 2050. Nawet oni skłaniają się raczej ku kryterium dochodowemu.