Kto chociaż raz nie jechał bez kompletu dokumentów przy sobie, niech pierwszy rzuci kamieniem. Nasze prawo wciąż bardzo analogowo podchodzi do cyfrowego świata. Na szczęście to się powoli zmienia. Już niedługo będziemy mogli prowadzić samochód bez konieczności posiadania przy sobie kompletu dokumentów. Jazda bez dowodu rejestracyjnego.
Wciąż trudno w to uwierzyć, ale w dobie powszechnego dostępu do internetu, kierowcy ciągle muszą mieć przy sobie cały komplet dokumentów niezbędny do prowadzenia samochodu. To nic, że wdrożony za miliony złotych nowy system CEPIK 2.0 zawiera każdą informację na temat danego pojazdu, jaką tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Tak naprawdę wystarczyłyby tylko dwa kliknięcia, żeby policjant mógł sprawdzić, czy zatrzymany do kontroli kierowca jest właścicielem tego samochodu, oraz czy jest ubezpieczony. Równie łatwo można wykryć cofanie licznika pojazdu.
Na szczęście te czasy powoli dobiegają końca. Rząd przyjął nowelizację ustawy prawo o ruchu drogowym. Jeżeli dalsze prace legislacyjne przebiegną bez niespodzianek, już niedługo co bardziej zapominalscy kierowcy będą mogli odetchnąć z ulgą. Nie będzie obowiązku powiadania przy sobie dokumentów. Obecnie za brak każdego z wymaganych dokumentów policjant może wystawić mandat w wysokości 50 zł za każdy dokument, nie więcej jednak niż 250 zł. Czy w tym wypadku mandaty powinny być wyższe? Nie sądze.
Jazda bez dowodu rejestracyjnego i polisy wkrótce będzie dozwolona
Wprowadzone rozwiązanie to pokłosie raczkującego jeszcze CEPIK 2.0, który powoli zaczyna działać tak, jak powinien. To oznacza, że policjanci wszystkie niezbędne informacje będą mogli sprawdzić zdalnie, łącząc się w tym celu z bazą CEPIK. Jeszcze kilka miesięcy temu pisałem, że jazda bez dokumentów to ciągle melodia przyszłości. Na szczęście sporo się od tego czasu zmieniło. Kiedy zapowiadane zmiany mają wejść w życie? To będzie uzależnione od decyzji Ministra Cyfryzacji. Przyjęto rozwiązanie, które zakłada, że zwolnienie z obowiązku posiadania przy sobie dokumentów, nastąpi po ogłoszeniu komunikatu ministra cyfryzacji wskazującego termin, od którego przepis będzie stosowany. Sam komunikat ma być ogłoszony z trzymiesięcznym wyprzedzeniem.
Teoretyczna możliwość w zasadzie już jest. Sam proces legislacyjny przyjętej właśnie nowelizacji nie powinien potrwać długo. W praktyce zapewne przyjdzie nam poczekać trochę dłużej. Znając życie, funkcjonowanie systemu z pewnością napotka na swojej drodze jakieś niespotykane przeszkody, które skłonią ministra do odkładania tych zmian na wieczne nigdy. Przynajmniej widać światełko w tunelu.