Zakaz handlu w niedzielę miał umożliwić sprzedawcom spędzanie czasu z rodziną. Drugorzędnym, nie mniej ważnym aspektem wprowadzenia niedziel wolnych od handlu, miało być wsparcie niewielkich, lokalnych sklepów. W rzeczywistości największe korzyści nie przypadają jednak małym przedsiębiorcom. Kto zyskał na zakazie handlu w niedzielę? Biedronka, Lidl i Dino.
Polacy pokochają wolne niedziele?
Jak się okazuje, niedziele wolne od handlu nie zapoczątkowały chaosu, głodu ani ulicznych zamieszek. Przeciwników wolnych niedziel jest coraz mniej, ponieważ zwyczajnie niewiele one zmieniły. Zwolenników za to przybywa. Za nami ledwie cztery niedziele wolne od handlu, trudno więc porywać się na daleko idące wnioski. Jak się okazuje, największe korzyści ze zmiany przepisów czerpią – nie mali przedsiębiorcy, ale handlowi giganci.
23 niedziele wolne od handlu
Ponieważ zgodnie z literą obowiązujących przepisów, niedziele wolne od handlu są dniem wolnym dla pracowników, markety otwarte są dłużej w soboty poprzedzające wolne niedziele oraz wcześniej w poniedziałki następujące po dniach wolnych. Sklepy Biedronka, które w ubiegłym roku wygenerowały wynik finansowy na poziomie 45 mld zł. na niedzielach wolnych od handlu, których w tym roku będzie 23, tracą setki milionów złotych. Markety bardzo szybko znalazły jednak sposób na odpracowanie strat związanych z wolnymi niedzielami.
Kto zyskał na zakazie handlu w niedzielę?
Dyskonty znalazły sposób na obejście możliwych strat, nie tylko poprzez wydłużanie godzin otwarcia w dni sąsiadujące w kalendarzu z wolnymi niedzielami, ale także za sprawą promocji. Zakaz handlu spowodował bowiem lawinę promocji, w konsekwencji których dyskonty zwielokrotniły swoje regularne zyski. Tym samym odebrały, de facto, potencjalne zyski małym przedsiębiorcom, dla których zakaz handlu miał być wsparciem i szansą na dodatkowe zyski.
Nawyki z PRL-u?
Przed wprowadzeniem pierwszej, ustawowo wolnej niedzieli, Polacy tłumnie ruszyli do sklepów i robili zapasy. Z uwagi na fakt, że większość lokali gastronomicznych jest wówczas otwarta, można pokusić się o stwierdzenie, że w soboty poprzedzające wolne niedziele Polacy kupują kompulsywnie. Co ciekawe, zapał do robienia zakupów w sobotę wcale z biegiem czasu nie maleje, z czego wynika wprost, że największymi zwycięzcami niedzielnego zakazu handlu są dyskonty typu Biedronka czy Lidl, a także supermarkety z segmentu proximity (w wolnym tłumaczeniu: po sąsiedzku, w pobliżu miejsca zamieszkania), do których zalicza się rosnąca w siłę sieć Dino.