Niewiele ponad miesiąc temu broniłem dyrekcję poznańskiego Zoo, które w mocnym poście na swoim facebookowym profilu apelowały do rozsądku rodziców. W miniony weekend kolejna mamusia pochwaliła się na swoim Instagramie zdjęciem Kacperka, który praktycznie był wewnątrz wybiegu dla tygrysów.
W słowniku ludzi kulturalnych brakuje słów na opisanie i skomentowanie zachowania rodziców, którzy narażają swoje dzieci na niebezpieczeństwo. Nie chodzi nawet o takie niewidoczne gołym okiem zagrożenie, jakim jest epidemia odry lecz o dzikie zwierzęta. Nie jestem w stanie pojąć toku rozumowania ludzi, którzy zdaje się zapomnieli, że tygrysy, jak również praktycznie wszystkie zwierzęta w ZOO to groźne drapieżniki.
Mamusia pochwaliła się na swoim Instagramie zdjęciem Kacperka, którego wsadziła na zaplecze wybiegu dla tygrysów. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że całe miejsce jest jasno i wyraźnie oznaczone informacjami o zakazie zbliżania się do wybiegu. Zresztą sama kobieta jest tego świadoma w każdym calu – w końcu fakt, że nikt ich nie przyłapał na gorącym uczynku, jest powodem do dumy. W końcu, jak sama przyznaje, liczy się sam fakt zrobienia zdjęcia. Na przypale albo wcale?
ZOO w Poznaniu jest bezsilne z głupotą rodziców. Tym razem mamusia wsadziła Kacperka na wybieg dla tygrysów
To dokładnie ten sam wybieg, o którym głośno zrobiło się w okolicach majówki, a więc praktycznie miesiąc temu. Już wtedy dyrekcja ZOO w Poznaniu zwracała uwagę na karygodne zachowanie rodziców, którzy zachowywali się skrajnie nieodpowiedzialnie. Cóż, nie da się ukryć, że tamta sytuacja to nic w porównaniu do niebezpieczeństwa, na jakie został narażony Kacperek. Wtedy żołnierskie słowa, które znalazły się w rozpaczliwym poście, spotkały się z krytyką ze strony internautów. Jak zatem władze ZOO w Poznaniu, ale i wszystkich innych, mają walczyć z ludźmi pokroju mamy Kacperka?
Przecież logiczne wydaje się, że następnym krokiem może być tylko i wyłącznie tragedia. W maju pisałem, że za kilka tygodni z pewnością usłyszymy o jakimś wypadku. Niestety moje słowa okazały się prorocze, chociaż nie w pełni. Niestety nie mam najmniejszych wątpliwości, że w takim wypadku konsekwencje poniesie przede wszystkim dyrekcja placówki. Wymienione zostaną władze, pracownik odpowiedzialny za wybieg tygrysów będzie miał ogromne nieprzyjemności, bo z pewnością biedna mama będzie twierdzić, że nie dopełnił swoich obowiązków. Same zwierze najprawdopodobniej zostałoby uśpione.
Władze ZOO nie zamierzają pozostawić sprawy. Zapowiedzieli zawiadomienie prokuratury o narażeniu dziecka na niebezpieczeństwo i liczą na to, że rodzice zostaną surowo ukarani.
Lato jeszcze długie, a wakacje dopiero się rozpoczynają. Tylko dzieci szkoda.