Pamiętacie hiperinflację w Polsce pod koniec lat 80.? Na pewno przynajmniej o niej słyszeliście. Przy problemach Wenezueli to jednak ledwie pryszcz. Tam na koniec roku hiperinflacja ma wynieść… milion procent. Ale na szczęście rząd ma już pomysł jak z nią walczyć. Skreśli zera z banknotów.
Pewnie spora część czytelników nie pamięta hiperinflacji w Polsce. To było już szmat czasu temu. Ale pewnie większość czytelników Bezprawnika kojarzy hasełko „Balcerowicz musi odjeść”. To ono zaprowadziło w końcu ludowego trybuna Andrzeja Leppera na stanowisko wicepremiera.
Czemu o tym wspominam? Bo 600-procentowa hiperinflacja została na przełomie lat 80. i 90. zdławiona właśnie przez Balcerowicza. Jego plan postawił gospodarkę na nogi, choć zmusił społeczeństwo do gigantycznych wyrzeczeń. A sam Balcerowicz stał się na lata głównym chłopcem do bicia polskiej polityki. A teraz się okazuje, że hiperinflację można pokonać w inny sposób. Po prostu… skreślając zera. To całkiem poważny pomysł z Wenezueli, który za moment wejdzie w życie.
Hiperinflacja. Skreślamy zera i po kłopocie
Pięć zer zostanie skreślonych z wenezuelskiej waluty 20 sierpnia. To jednak nie wszystko. Prezydent Nicolas Maduro zdecydował też, że zmieni się nazwa samej waluty. Do tej pory w tym kraju płaciło się boliwarami, niedługo będzie się płaciło „suwerennymi boliwarami”.
Czy rozwiąże to problemy wenezuelskiej gospodarki? Nie trzeba być ekonomistą, by odpowiedzieć na to pytanie. Może i nie byłby to taki zły ruch, gdyby poszły za tym jakieś sensowne czyny, na przykład próby reformowania gospodarki. O tych jednak pod rządami Maduro raczej mowy być nie może. Wręcz przeciwnie, programy socjalne w Wenezueli są coraz hojniejsze. Na przykład biedniejsze osoby mają prawo do tankowania paliwa po specjalnych cenach.
Wenezuela. Kryzys na własne życzenie
Swoją drogą, według niektórych analiz, biednych osób w Wenezueli jest naprawdę dużo. Niektóre badania mówią, że 90 procent społeczeństwa żyje w ubóstwie. Pojawiają się i inne ciekawe badania. Według jednego z nich, 75 proc. populacji straciła z powodu kryzysu prawie 9 kg na wadze. Wszystko z powodu, że nie stać ich na odpowiednie pożywienie.
Straszne? Straszne. Choć trzeba pamiętać, że jest to trochę kryzys na własne życzenie. Wenezuela jest krajem wyjątkowo bogatym w ropę. Niestety, krajem od dłuższego czasu rządzą populiści. Hugo Chávez to doskonały przykład – korzystał z tego, że za jego czasów ropa była wyjątkowo droga. Rozbuchał socjal i administrację, nie chciał natomiast słyszeć o rozwijaniu tych sektorów gospodarki, które nie byłyby zależne od ropy. Oszczędzać czy inwestować też oczywiście nie chciał.
Chávez zakończył karierę jak wielu podobnych dyktatorów. Nagle zmarł. Ale jego następca nie okazał się bynajmniej lepszy. Maduro spowodował taki bałagan, że wenezuelskiej ropy nikt nie chce – a przynajmniej tej z oficjalnych źródeł. Inna sprawa, że światowe ceny ropy po śmierci Cháveza są znacznie niższe.
Reformować gospodarki Maduro nie chciał, wolał dodrukowywać pieniądze. W efekcie Wenezuela upada. Upadnie na pewno bez międzynarodowej pomocy, a nikt specjalnie nie kwapi się, by ją udzielić. Stąd genialne pomysły w stylu skreślania zer w banknotach. Czy ktoś ten pomysł kupi? Pewnie nie, bo w wenezuelskich sklepach są coraz większe pustki. Nie ma często nawet żywności czy leków. Ile by więc banknoty zer nie miały – jakoś bardzo sytuacji to nie zmieni.
I tu wracamy do Balcerowicza. Można go nie lubić, można mu wiele zarzucić. Ale chyba lepiej, że trafił nam się pod koniec lat 80. właśnie on, a nie jakiś Maduro.