Abonament RTV w 2021 r. – tak, on ciągle istnieje i jest droższy niż kiedykolwiek

Podatki Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (160)
Abonament RTV w 2021 r. – tak, on ciągle istnieje i jest droższy niż kiedykolwiek

Na nic nam obietnice wszystkich obozów rządowych, jakie przewinęły się przez karuzelę polityczną w XXI w. Na nic nam zdrowy logika, pragmatyka, zdrowy rozsądek, czy trzeźwa obserwacja rozwoju technologicznego sprawiającego, że telewizor z oglądaniem linearnej telewizji ma co raz mniej wspólnego, a radioodbiornik to dzisiaj co najwyżej podzespół w telefonie. Abonament RTV w 2021 r. wciąż istnieje i ma się lepiej (drożej) niż kiedykolwiek.

Abonament RTV (radiowo-telewizyjny) to obowiązkowa opłata dla wszystkich posiadaczy telewizorów i radioodbiorników. Decyzją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jego stawki wzrosną po raz pierwszy od 4 lat. Przypomnijmy, że zgodnie z Ustawą o opłatach abonamentowych, ściśle rzecz biorąc, jesteśmy zobowiązani do uiszczenia opłat za UŻYWANIE telewizora i/lub radia, jednak przy domniemaniu, że samo POSIADANIE odbiornika umożliwiającego natychmiastowy odbiór sygnału telewizyjnego lub radiowego oznacza jego używanie.

Abonament RTV – stawki w 2021 r.

W 2021 r. miesięczna oplata za używanie (posiadanie) radioodbiornika wzrośnie do 7,5 zł, z dotychczasowych 7 zł. Natomiast opłata za używanie (posiadanie) telewizora wzrasta z 22,70 zł do 24,50 zł. Możemy trochę zaoszczędzić, jeśli spełnimy obywatelski obowiązek awansem, płacąc „z góry”. W przypadku opłaty telewizyjnej stawki wynoszą: 47,50 zł za dwa miesiące, 70,60 zł za trzy miesiące, 139,70 zł za sześć miesięcy, 264,60 zł za rok kalendarzowy. W przypadku radia – 14,60 zł za dwa miesiące, 21,60 zł za trzy miesiące, 42,80 zł za sześć miesięcy, 81,00 zł za rok kalendarzowy. Brzmi jakże korzystnie prawda?

Abonament RTV – zwolnienia

Istnieje całkiem szeroki katalog osób ustawowo zwolnionych z obowiązku uiszczania opłat abonamentowych, obejmujący około 3,7 mln osób. Należą do nich:

  • osoby, które ukończyły 75 rok życia;
  • emeryci po 60 roku życia, których wartość miesięczna emerytury nie przekracza połowy przeciętnego wynagrodzenia,
  • osoby z I grupą inwalidzką,
  • całkowicie niezdolni do pracy,
  • osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności lub trwałej bądź okresowej całkowitej niezdolności do pracy w gospodarstwie rolnym,
  • osoby niesłyszące, u których stwierdzono całkowitą głuchotę lub obustronne upośledzenie słuchu, oraz osoby niewidome, których ostrość wzroku nie przekracza 15 proc.;
  • bezrobotni,
  • kombatanci będący inwalidami wojennymi lub wojskowymi bądź ich rodziny,
  • osoby mające prawo do korzystania ze świadczeń pieniężnych np. zasiłku stałego, zasiłku okresowego bądź zasiłku przedemerytalnego.

I na co to wszystko?

Wielu czytelników na pewno szczególnie ucieszy fakt, iż pozyskane środki w całości zostaną przeznaczone na działalność mediów publicznych. Zgodnie z Uchwałą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 17 września 2020 r., 50,79% wpływów trafi do Telewizji Polskiej S.A., 24,61% – do Polskiego Radia, a 24,60% – do spółek radiofonii regionalnej. Jeśli nie wystarczy, to proszę się nie obawiać, misja zostanie zrealizowana, bo dopłacimy jeszcze wspólnie poprzez dotację z budżetu państwa.

Czytelnik Bezprawnika już doskonale wie, jak chciałbym to skomentować, bo po prostu inaczej skomentować się nie da. Płacimy parapodatek ustawowo przeznaczony na media publiczne, za używanie czegoś, co do odbioru telewizji i radia od dawna wcale nie musi służyć i co raz częściej w ogóle nie służy. Można założyć, że do odbioru mediów publicznych zazwyczaj nie służy w szczególności. Z drugiej strony, wcale nie taka wąska grupa odbiorców mediów publicznych wcale nie musi wykorzystywać do ich konsumpcji tele- i radioodbiorników, bo dzisiaj jest to możliwe na szereg innych sposobów. Powiązanie opłaty z posiadaniem telewizora/radia jest więc archaiczne i mijające się celem z różnych punktów widzenia. Ponadto – jak każdy podatek, oprócz wpływów do budżetu, abonament generuje też niepotrzebne koszty związane z jego ściągnięciem.

A na końcu okazuje się, że na Zenka Martyniuka w Sylwestra i tak trzeba dopłacić z „ogólnych” pieniędzy – bo nie starcza. Może więc już lepiej byłoby darować sobie niewydajną fikcję, funkcjonującą dzięki niezorientowanym, albo szczególnie sumiennym obywatelom (bo jak jest z płatnością abonamentu – to wiadomo) i w całości finansować media publiczne (jeśli muszą istnieć) z budżetu państwa?