Nie rozumiem, dlaczego antyszczepionkowcy rodzą w szpitalach, a potem wściekle odmawiają podstawowych procedur medycznych

Gorące tematy Zdrowie Dołącz do dyskusji (562)
Nie rozumiem, dlaczego antyszczepionkowcy rodzą w szpitalach, a potem wściekle odmawiają podstawowych procedur medycznych

Zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć podejścia osób, które w tak absurdalny i bezczelny sposób kwestionują osiągnięcia nauki i medycyny, a jednocześnie garną się do korzystania z ich dobrodziejstw. Niestety krytykują tam, gdzie absolutnie nie można, a domagają się wtedy, kiedy można sobie bez tego poradzić. Antyszczepionkowcy znowu się popisali.

Historia, o jakich ostatnio niestety coraz więcej słyszymy w mediach. Polsat News opisuje historię, jaka miała miejsce w warszawskim szpitalu, gdzie przyszedł na świat chłopczyk. Rodzice niemal natychmiast nie wyrazili zgody ani na zaszczepienie dziecka, ani na przeprowadzenie podstawowych czynności medycznych. Jakby tego było mało, byli na tyle odważni, że… odmówili podpisania oświadczenia o odmowie przeprowadzenia tych procedur. Zażądali również wypisania dziecka ze szpitala i odmówili wskazania adresu przychodni, która miała się nim dalej zajmować. Szpital błyskawicznie o całej sytuacji powiadomił sąd, a jednocześnie poproszono o ocenę prawną tej sytuacji oraz wytyczne co do dalszego postępowania.

Sąd równie błyskawicznie wydał postanowienie, w którym zezwolił na zatrzymanie dziecka w szpitalu bez zgody rodziców do czasu wykonania wszystkich niezbędnych czynności okołoporodowych. Zezwolił również na podanie witaminy K, szczepienia ochronne, zabieg Credego oraz pobranie obowiązkowych testów przesiewowych w kierunku wrodzonych chorób metabolicznych. Rodzice, jak przystało na antyszczepionkowców, od razu rozpoczęli awanturę w mediach społecznościowych. Matka zamieściła krzykliwy post, w którym prosiła inne, podobne sobie osoby o pomoc. Jak się okazało, jeszcze zanim sąd wydał swoje postanowienie, rodzice opuścili szpital ze swoim dzieckiem. Najwyraźniej zainspirowali się wyczynem rodziców dziecka z Białogardu, które opisywaliśmy kilka miesięcy temu. Tym razem jednak wystraszyli się, że grozi im odebranie praw rodzicielskich również nad pozostałymi dziećmi i ostatecznie wrócili do szpitala.

Lekarze, zresztą bardzo słusznie, powołali się na art. 34 ust. 6 ustawy o zawodzie lekarza i dentysty, który nakazuje taki właśnie tryb postępowania.

Jeżeli przedstawiciel ustawowy pacjenta małoletniego, ubezwłasnowolnionego bądź niezdolnego do świadomego wyrażenia zgody nie zgadza się na wykonanie przez lekarza czynności wymienionych w ust. 1, a niezbędnych dla usunięcia niebezpieczeństwa utraty przez pacjenta życia lub ciężkiego uszkodzenia ciała bądź ciężkiego rozstroju zdrowia, lekarz może wykonać takie czynności po uzyskaniu zgody sądu opiekuńczego.

Antyszczepionkowcy – idźcie na skraj Waszej płaskiej Ziemi

Co więcej, gdy zwłoka spowodowana postępowaniem w sprawie uzyskania zgody groziłaby pacjentowi niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, lekarze wcale nie potrzebują czekać na decyzje sądu! Wprost przewiduje do kolejny ustęp przywołanej już ustawy.

Tymczasem Stowarzyszenie Stop Nop już zaczęło swoją krucjatę. Postępowanie lekarzy określają mianem wymuszania zgody na przeprowadzenie czynności medycznych, a także zapowiedzieli skierowanie zawiadomienia do prokuratury. Na postanowienie sądu również złożono zażalenie. Niezwykle zabawnie brzmi argumentacja członków tego stowarzyszenia.

Czekamy na pozytywne rozstrzygnięcie. Żeby rodziny nie były zmuszone uciekać z kraju, w którym panuje opresyjny system przymusu.

Jeszcze wcześniej członkini stowarzyszenia powiedziała Gazecie Wyborczej:

Zastraszeni rodzice podpisali zgodę. Już (w środę) zostały wykonane niechciane przez nich procedury: podanie witaminy K i zabieg Credego.

Drodzy antyszczepionkowcy. Idźcie na skraj waszej płaskiej Ziemi. Jeżeli nie zgadzacie się na przeprowadzenie procedur, wymaganych przez medycynę to bardzo proszę też o to, żebyście nie zajmowali szpitalnych łóżek na czas porodu. Jestem w pełni przekonany, że wśród osób o takich poglądach z pewnością znajdzie się jakiś szaman, wróżka czy inny guślarz, który pomoże w przyjściu dziecka na świat. Standardy na porodówkach i bez Was są w opłakanym stanie. Tymczasem lekarze, a także cała obsługa szpitalna musi zajmować się Waszymi spiskowymi teoriami, których nie jesteście w żaden sposób udowodnić. Czyżbyście obawiali się o zdrowie dziecka urodzonego w szamańskiej chacie gdzieś na zapomnianych bagnach? Cóż, w takim razie nie mam dla Was dobrych wiadomości.