Nie brak maseczki, a czynna napaść na funkcjonariusza – to faktyczna przyczyna rażenia paralizatorem podczas awantury w galerii w Zamościu

Zbrodnia i kara Zdrowie Dołącz do dyskusji (83)
Nie brak maseczki, a czynna napaść na funkcjonariusza – to faktyczna przyczyna rażenia paralizatorem podczas awantury w galerii w Zamościu

Antyszczepionkowcy najwyraźniej znaleźli sobie nowych męczenników swojej sprawy. Okazuje się jednak, że awantura w galerii w Zamościu zaczęła się nie od nieprzestrzegania obostrzeń sanitarnych, lecz dużo poważniejszej sprawy. Obezwładniony za pomocą paralizatora mężczyzna miał uderzyć policjanta w twarz.

Nie ma co wierzyć w bzdury. Policja nie razi paralizatorem ludzi za sam brak maseczki

W internecie możemy znaleźć nagrania z interwencji policji i straży miejskiej w galerii handlowej w Zamościu. Funkcjonariusze obezwładnili pewnego mężczyznę używając między innymi paralizatora. Kobietę będącą aktywną uczestniczką zdarzenia potraktowano gazem pieprzowym. Antyszczepionkowcy dość chętnie powtarzają wersję, w myśl której tak drastycznych środków użyto z powodu nieprzestrzegania wymogów sanitarnych. Chodzić miało po prostu o brak maseczki. Czy jednak aby na pewno?

Wątpliwości może budzić sam początek nagrania. Wyraźnie możemy na nim dostrzec, jak policjant trzymający w ręku paralizator i gaz pieprzowy używa tego drugiego środka wobec mężczyzny z telefonem komórkowym w ręku. Ten w danym momencie nie wydaje się zachowywać agresywnie wobec funkcjonariuszy. Kobieta tłumaczy: „przecież założył maseczkę”. A jednak policjant używa wobec niego gazu pieprzowego.

Następnie mamy do czynienia z szybką eskalacją – w stronę funkcjonariuszy rusza kobieta, pojawiają się wyzwiska. Po braku reakcji na wezwania do odsunięcia się i paru próbach czynnego oporu, również ona zostaje trafiona w twarz gazem pieprzowym. Do ataku po chwili rusza pierwszy mężczyzna, prawdopodobnie już „podpięty” do paralizatora. Dochodzi do szarpaniny, słychać charakterystyczny trzask. Mężczyzna, leżąc już na ziemi, dalej stawia opór, więc policjant ponownie używa paralizatora. Po niecałych dwóch minutach jest już po wszystkim.

Awantura w galerii w Zamościu to skutek wyjątkowej bezmyślności ze strony rzekomych „ofiar” interwencji policji

Dość istotne dla zrozumienia całej sprawy wydaje się oświadczenie samego policjanta dokonującego interwencji. Funkcjonariusz zapewnia, że awantura w galerii w Zamościu miała zupełnie inną przyczynę. Bynajmniej nie chodziło o maseczkę. Zatrzymany mężczyzna miał zostać rażony paralizatorem już wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem nagrania. Miał zostać wylegitymowany z powodu jego „niewłaściwego zachowania w galerii”, lecz wychodząc ze sklepu uderzył policjanta pięścią w twarz.

Awantura w galerii w Zamościu z pewnością będzie przedmiotem postępowania stosownych organów. W tym przypadku: postępowania karnego wobec zatrzymanego mężczyzny i towarzyszącej mu kobiety. Mowa oczywiście o naruszeniu nietykalności funkcjonariusza policji, lub wręcz czynnej napaści. Doniesienia medialne sugerują ten drugi przypadek. Zgodnie z art. 223 §1 kodeksu karnego:

Kto, działając wspólnie i w porozumieniu z inną osobą lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Policjant ma pełne prawo użyć środków przymusu bezpośredniego, by bronić się przed atakiem

Warto także pamiętać, że użycie broni służbowej i środków przymusu bezpośredniego przez policję dokładnie regulują przepisy prawa. Ustawa o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej zezwala funkcjonariuszowi skorzystać z paralizatora między innymi wówczas, gdy trzeba odeprzeć bezpośredni i bezprawny zamach na życie, zdrowie lub wolność funkcjonariusza lub innej osoby.

Co więcej, policjant ma prawo do użycia tego środka także, gdy przeciwdziała czynnościom zmierzającym do dokonania takiego zamachu. Wreszcie: paralizator jest dopuszczalnym środkiem przymusu bezpośredniego, gdy trzeba ująć daną osobę, lub udaremnić jej ucieczkę. Czego funkcjonariuszom nie wolno, to wykorzystać energii elektrycznej wobec osoby już obezwładnionej.

Przede wszystkim jednak doprawdy trudno nadziwić się sposobowi myślenia osób myślących, że jeśli zaatakują policjanta, to ten nie będzie mógł skutecznie na taki atak zareagować. Jakby tego było mało, samo kierowanie wyzwisk w stronę funkcjonariuszy również stanowi przestępstwo z art. 226 kk. Każdy z tych czynów z osobna to o wiele poważniejsza sprawa, niż konsekwencje niezałożenia maseczki.