ecommerce Zakupy

Nic tak wyraźnie nie świadczy o zamiarze oszukania kupującego, jak próby manipulowania ceną

Rafał Chabasiński
30.05.2023
Nic tak wyraźnie nie świadczy o zamiarze oszukania kupującego, jak próby manipulowania ceną

Bizblog poinformował niedawno o tym, że OLX postanowił doprecyzować, jak na tym serwisie powinna wyglądać informacja o cenie towaru. Sprzedawcy dowiedzieli się, że nie mogą już podawać ceny netto. Zachodzę więc w głowę, dlaczego zrobił to dopiero teraz. W końcu manipulowanie ceną towaru nie tylko wyraźnie sugeruje zamiar oszustwa. Jest także niezgodne z prawem.

Po co ktoś miałby podawać konsumentowi zaniżoną cenę, skoro ten może po prostu zwrócić towar?

Wydawać by się mogło, że spośród wszystkich elementów oferty sprzedaży w ecommerce najważniejsza jest informacja o cenie towaru. Kupujący powinien wiedzieć, ile ma nam przelać pieniędzy za zakupione produkty. Co więcej, powinien być tego świadomy możliwie szybko, zanim jeszcze zacznie finalizować proces zakupowy. Okazuje się jednak, że nie jest to oczywistość dla wszystkich.

Dobrym przykładem jest niedawna zmiana regulaminu OLX. Bizblog.pl informował niedawno o doprecyzowaniu zasad, którym podlegają użytkownicy tego portalu typu marketplace. Sprzedawcy muszą teraz posługiwać się w ofertach ceną brutto. Tym samym niedozwolone staje się pomijanie jej istotnych części składowych, takich jak podatek VAT. Serwis przekonuje, że wymuszenie stosowania ceny brutto i zabronienie eksponowania ceny netto wynikają z konieczności dostosowania się przepisów ustawy o prawach konsumenta.

Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że cała operacja ma miejsce teraz, w 2023 r. Oznacza to, że takie zastrzeżenie jest z jakichś powodów w ogóle konieczne. Okazuje się, że na polskich marketplace’ach wciąż znajdują się sprzedawcy, którzy starają się mamić swoich klientów iluzją wyjątkowo atrakcyjnej ceny. Allegro co prawda stosuje podobne rozwiązanie już od dłuższego czasu, ale problem z ceną netto wciąż wydaje się od czasu do czasu występować. Ja zaś zastanawiam się, co tym ludziom w ogóle chodzi po głowach.

Mechanizm teoretycznie jest prosty. Klienta wabi zaniżona informacja o cenie, która już w praktyce okazuje się ceną netto. Dowiaduje się on, że musi dopłacić sprzedawcy brakujący VAT. Jakże sprytny plan zakłada, że kupujący stwierdza, że nie ma wyboru, dopłaca te najczęściej 23 proc. ceny, a sprzedawca liczy zarobek. Problem w tym, że w praktyce to kupujący ma w ręku wszystkie mocne karty. Co więcej, sprzedający online już od dłuższego czasu mają prawny obowiązek przekazania klientowi informację o cenie brutto.

Rzetelna informacja o cenie towaru to prawny obowiązek sprzedających online

Wspomniany wyżej obowiązek wynika jasno z art. 12 ust. 1 pkt 5) ustawy o prawach konsumenta.

Art. 12. 1. Najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa przedsiębiorca ma obowiązek poinformować konsumenta w sposób jasny i zrozumiały o:

(…)

5) łącznej cenie lub wynagrodzeniu za świadczenie wraz z podatkami, a gdy charakter przedmiotu świadczenia nie pozwala, rozsądnie oceniając, na wcześniejsze obliczenie ich wysokości – sposobie, w jaki będą one obliczane, a także opłatach za transport, dostarczenie, usługi pocztowe oraz innych kosztach, a gdy nie można ustalić wysokości tych opłat – o obowiązku ich uiszczenia (…)

W momencie zawierania umowy konsument musi mieć dysponować pełną wiedzą o tym, ile musi zapłacić sprzedawcy. Siłą rzeczy, nie ma obowiązku ponosić dodatkowych kosztów, które „nagle” pojawiłyby się później. Jakby tego było mało, kupujący cały czas dysponuje prawem do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni od momentu jej zawarcia. Nie musi nawet wcześniej otrzymać zamówionego towaru. Przedsiębiorca ma obowiązek zwrócenia konsumentowi wszystkich poniesionych przez niego kosztów.

Prawo do odstąpienia od umowy teoretycznie nie obejmuje sytuacji, gdy sprzedawcą jest osoba fizyczna niebędąca przedsiębiorcą. Naciągacze łamaliby wówczas „tylko” regulaminy serwisu, na którym zamieszczają ogłoszenia. Powinni jednak pamiętać o jednym: jeżeli zarabiają na chleb handlując na Allegro czy OLX, to najprawdopodobniej przedsiębiorcami. Nawet przy stosunkowo niskich dochodach poniżej 50 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia mamy do czynienia z tzw. działalnością nierejestrowaną. W rozumieniu praw konsumenta taka osoba również jest przedsiębiorcą. Po prostu nie musi rejestrować firmy.

Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie całej sprawy. Informacja o cenie towaru musi być jasna także z bardzo prozaicznego powodu. Nic tak nie mówi „chcę cię oszukać”, jak manipulacje tym parametrem. Podawanie cen netto zamiast cen brutto to jedno z tych przysłowiowych kłamstw o krótkich nogach.