Kärcher nie chciał zwrócić 360 zł za towar, za to wynajął prawników i sprawdzał na Facebooku co klient robi ze sprzętem

Prawo Zakupy Dołącz do dyskusji
Kärcher nie chciał zwrócić 360 zł za towar, za to wynajął prawników i sprawdzał na Facebooku co klient robi ze sprzętem

Na adres naszej redakcji napisał czytelnik Bezprawnika i zarazem klient firmy Kärcher, który chciał nagłośnić sprawę dotyczącą nieudanego procesu zwrotu towaru z tytułu rękojmi.

Pracownicy firmy Kärcher nie tylko nie byli zdecydowani dopełnić wszelkich formalności związanych ze zwrotem, ale także podjęli kroki prawne po to, aby zniechęcić klienta do działania w tej sprawie. Sklep wynajął także kancelarię, która została zaangażowana w działania prawne przeciw konsumentowi.

Kärcher nie chciał zwrócić 360 zł za towar, za to wynajął prawników i sprawdzał na Facebooku co klient robi ze sprzętem

Sprawa dotyczyła odkurzacza, a konkretnie jego ważnego elementu – pompy, która okazała się wadliwa. Klient zakupił nową część, a uszkodzoną miał zamiar zwrócić w ramach rękojmi. Ponadto podpisał oświadczenie o odstąpieniu od umowy, będące podstawą roszczenia z tego tytułu. Konsument nie miał wątpliwości co do tego, że pismo, które zostało przez niego podpisane, precyzowało dokładnie jego żądania i wyrażało chęć zwrotu towaru lub pieniędzy. Okazało się jednak, że firma nie ma zamiaru zwracać pieniędzy za towar, za to ma zupełnie inne plany dotyczące całej sprawy.

Firma chciała za wszelką cenę znaleźć luki prawne, uniemożliwiające klientowi otrzymanie zwrotu pieniędzy lub wysłania sprawnego towaru

W pierwszej chwili firma Kärcher Polska Sp. z o.o. próbowała zasłonić się wątpliwościami, czy zwracany towar jest reklamowany z tytułu rękojmi, czy na podstawie gwarancji. Firma żądała ponadto zwrotu całego odkurzacza, argumentując to niemożnością stwierdzenia wadliwości turbiny przez autoryzowany serwis. Klient w odpowiedzi twierdził, iż zakupił samą turbinę, więc nie miał obowiązku odsyłania całego urządzenia.

Klient wykonywał za pomocą odkurzacza okazjonalne usługi wśród znajomych i sąsiadów. Aby to robić, zamieszczał on ogłoszenia na osiedlowych grupach facebookowych. Firma Kärcher zdecydowała się więc wynająć prawników po to, aby monitorować aktywność internetową naszego czytelnika. Przedstawiciele firmy wraz z prawnikami chcieli w ten sposób udowodnić, że klient prowadzi nierejestrowaną działalność gospodarczą, co oznaczałoby, że z firmą Kärcher nie łączy go stosunek konsumencki.

Nasz czytelnik w piśmie do Miejskiego Rzecznika Konsumentów wyjaśnia także, że zarówno odkurzacz, jak i turbina została zakupiona przed rozpoczęciem okazjonalnego świadczenia usług odkurzaczem. We wspomnianym piśmie klient informuje także, że do tej pory reklamacja turbiny nie została rozpatrzona, pomimo tego, że serwis nie potwierdził jej wady. Firma Kärcher nie zdecydowała się jej odesłać z powrotem, a klient nie otrzymał żadnej dokumentacji produktowej, która dotyczy tej sprawy.

We wspomnianym piśmie klient wnioskował również o wszczęcie postępowania przeciwko firmie Kärcher Sp. z o.o., które ma skutkować zobowiązaniem sprzedawcy do wywiązania się z odpowiedzialności z tytułu rękojmi. Klient ponadto podkreślał, że złożył wniosek do Miejskiego Rzecznika Konsumentów ze względu na brak możliwości wynajęcia prawników, gdyż generowałoby to zbyt duże koszty w stosunku do wartości sporu.

Kärcher był niedawno karany przez UOKiK za naruszanie zbiorowych interesów konsumentów

Firma przez ponad 20 lat oferowała swoje produkty – m.in. myjki, odkurzacze, urządzenia wysokociśnieniowe, mopy, zamiatarki, szczotki elektryczne, froterki czy urządzenia do czyszczenia wykładzin w odgórnie narzuconych cenach. Zmowa była prowadzona wraz z dystrybutorami, a o jej skali wypowiadał się prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Zmowa rozpoczęła się już pod koniec lat 90., co oznacza, że przez ponad 20 lat nie można było kupić w Polsce produktów popularnej marki Kärcher taniej niż po odgórnie narzuconych cenach. To bulwersująca sprawa przede wszystkim ze względu na okres trwania zmowy rynkowej.

Firma przyznała się do łamania prawa i współpracowała z UOKiK. Cała sprawa skończyła się nałożeniem na nią 26 mln złotych kary.