Najpierw namówiliśmy Prezydenta do buntu, a potem zostawiliśmy go zupełnie samego

Gorące tematy Państwo Dołącz do dyskusji (625)
Najpierw namówiliśmy Prezydenta do buntu, a potem zostawiliśmy go zupełnie samego

Podobno w przededniu lipcowego weta Andrzej Duda modlił się wieczorem na Jasnej Górze. Jak to jest, że Andrzeja Kmicica wszyscy kochamy, ale Andrzejowi Dudzie tak bardzo nie chcemy wybaczyć? 

W lipcu napisałem swój „list do Prezydenta Andrzeja Dudy„, którego Pan Prezydent wprawdzie najprawdopodobniej nie przeczytał (choć jest jednym z najchętniej czytanych tekstów w historii Bezprawnika), ale jednak rzeczywistość okazała się zbliżona do tej, którą wówczas nakreśliłem. W której realizację wówczas przesadnie nie wierzyłem, Wy zdecydowanie nie wierzyliście, scenariusz brzmiał rodem z serialu political-fiction, a jednak Prezydent Andrzej Duda stanął na wysokości zadania i zawetował ustawy, które stanowiły zagrożenie dla ustroju w Polsce.

Z jednej strony prezydent, któremu zarzucano najbardziej marionetkowy charakter pełnienia urzędu – i słusznie – w obliczu ryzyka wystąpienia konstytucyjnego kryzysu tym razem zdecydował się sprzeciwić swojemu obozowi politycznemu i to w sposób najbardziej radykalny i bezceremonialny w historii prezydentów III RP. O szorstkiej przyjaźni z Jarosławem Kaczyńskim nie może być w tej historii mowy, co zresztą bardzo szybko zostało dane do zrozumienia.

Prezydent nie zdradził swojego elektoratu. Nie chciał się spotkać z Donaldem Tuskiem, nie zaczął kolaboracji z parlamentarną opozycją. Ale co najważniejsze – nie zdradził też Polski.

W mojej ocenie Prezydent zachował się jak trzeba. Jakkolwiek nie podobał mi się cały zestaw lipcowych ustaw reformujących sądownictwo, to jednak warto podkreślić, że Prezydent zawetował dwie będące oczywistym zagrożeniem dla ustroju, decydując się na podpisanie trzeciej, która… Cóż, w dużej mierze była elementem jego programu wyborczego, naprawdę odpowiadała woli suwerena, który chciał tych zmian, nawet jeśli ich nie rozumiał i tak naprawdę pragnął ich na własną zgubę. Moralnie i politycznie oceniając decyzję o podpisaniu ustawy o ustroju sądów powszechnych, Prezydent Andrzej Duda zachował się prawidłowo, lojalnie wobec swoich wyborców i z godną swojego urzędu neutralnością.

To prawda. Ta prezydentura nie zaczęła się najlepiej. Najpierw w bardzo wątpliwych okolicznościach ułaskawiono Mariusza Kamińskiego, choć nawet jeszcze tak do końca nie ustalono czy jest w ogóle winny. Potem Prezydent bardzo stanowczo przysłużył się kryzysowi konstytucyjnemu powołując tak zwanych dublerów do Trybunału Konstytucyjnego, co wraz z całym cyklem niefortunnych zdarzeń, odmową publikacji wyroków przez rząd, postawieniem na jego czele Julii Przyłębskiej itd., doprowadziło do poważnego upadku autorytetu tej instytucji.

Po czym poznajemy mężczyznę?

Można było po tygodniu rządów pójść na świętą wojnę z PiS, tak jak zrobił to Mateusz Kijowski, o którym dzisiaj pamiętają już tylko komornicy. Ale wywracanie stołu kilka sekund po rozdaniu kart nie jest najlepszym pomysłem. Andrzej Duda popełniał błędy, jest młodym politykiem, świeżym Prezydentem, nie uważam jednak, by sposób w jaki traktują go obecnie media był sprawiedliwy.

A może inaczej. Nawet jeśli wciąż bardzo krytyczne oceny Prezydenta są sprawiedliwe – w końcu porządnie sobie nagrabił – to nie wydaje mi się by z punktu widzenia obywateli były mądre. Z jednej strony to właśnie środowiska centrowe i lewicowe nabijają się absurdalnie głupiej skłonności prawicy do stawiania nas w roli „Chrystusa narodów”, a z drugiej – nie potrafią być pragmatyczne nawet we własnym kraju.

Znowu zostawiliśmy Prezydenta samego

Jarosław Kuźniar, ale i kilku innych znanych dziennikarzy, nie wybaczyło Andrzejowi Dudzie. Nie ufa mu, nie zapomina, ale i nie wspiera. Ja nie spodziewam się wiele po politykach, bardziej niż w PiS-ie z weta niezadowoleni byli chyba tylko w Platformie Obywatelskiej i Nowoczesnej, nasza opozycja faktycznie jest tak samo totalna, jak fatalna. Ale osoby, które odpowiadają za społeczny dyskurs? Dziennikarze, publicyści, autorytety? Trochę pośmiano się, że Adrian nie czeka już przed gabinetem, nawiązując do serialu Ucho Prezesa, generalnie jednak Prezydent nie ma wsparcia ze strony elit i obywateli.

Przypomnijmy – Prezydent, który być może (zobaczymy jak ułoży się dalszy ciąg prezydentury) zostanie zapamiętany jako ten, który zapobiegł próbie zamachu stanu.

A przecież piałem w lipcu:

Bo uświadomiłem sobie, że my, przedstawiciele wszystkich niezależnych mediów w tym kraju, mamy na sumieniu jeden grzech – nigdy nawet nie próbowaliśmy dodać Panu otuchy.

Prezydent posłuchał obywateli, którzy wyszli na ulicę. Nie mając politycznego zaplecza większego, niż bardzo przyzwoity człowiek – Krzysztof Łapiński, zdecydował się na wojnę z obozem władzy, który słynie ze swojego radykalizmu, bezlitosnego lidera, a w sondażach notuje przerażająco wysokie wyniki poparcia. Politycznie Prezydent nie musiał wetować tych ustaw, jego jedyna odpowiedzialność leżała przed Konstytucją i historią.

Bezprawnik po stronie Prezydenta

Ja wiem, że to niewiele, trochę ponad pół miliona osób miesięcznie. Ale tak długo, jak Prezydent Andrzej Duda będzie strażnikiem Konstytucji, w tej kwestii może liczyć na przychylność i docenienie przez redakcję Bezprawnika. Będziemy spierać się merytorycznie co do proponowanych ustaw i stylu prezydentury, ale w redakcji Bezprawnika mamy świadomość jak wielką, może nawet historyczną odpowiedzialność niesie obecnie na swoich barkach Andrzej Duda. I wiemy też, że potrzebuje w tej kwestii wsparcia.

Mam nadzieję, że zaczną dostrzegać to również przedstawiciele innych mediów, ponieważ uprawiane od lipca usilne pchanie Prezydenta w ręce Jarosława Kaczyńskiego nie służy nikomu w tym kraju, a już im w pierwszej kolejności.

Niestety, nie takich projektów oczekiwałem od głowy państwa. Ustawy o SN i KRS – analiza

Fot. tytułowa pochodzi z serialu Ucho Prezesa // Showmax