Długi alimentacyjne Polaków rosną z każdym rokiem. Nie wszyscy wiedzą, że można za nie pójść do więzienia

Prawo Rodzina Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
Długi alimentacyjne Polaków rosną z każdym rokiem. Nie wszyscy wiedzą, że można za nie pójść do więzienia

Pod koniec 2023 roku długi alimentacyjne Polaków wynosiły już niemal 15 miliardów złotych. Tylko w ciągu jednego roku zaległości w tym obszarze wzrosły o 1,6 miliarda złotych. Ciekawe, czy wszyscy dłużnicy wiedzą, że niealimentacja w naszym państwie jest karalna. Za brak regulowania zobowiązania można trafić nawet do więzienia.

Niechlubna lista dłużników alimentacyjnych wciąż się wydłuża

Z roku na rok zaległości alimentacyjne w Polsce biją kolejne rekordy. Według danych przedstawionych na koniec listopada 2023 roku przez BIG InfoMonitor łączne zadłużenie z tego tytułu wynosiło już 15 miliardów złotych. Oznacza to niemal 10% wzrost w zaledwie 12 miesięcy. Co więcej, niepokojący jest fakt, że szybko rośnie nie tylko suma niezapłaconych alimentów, ale także samych niepłacących ich rodziców. Z ostatnich danych wynika, że jest ich już 289 tysięcy, czyli o 10 tysięcy osób więcej niż rok wcześniej. Aż 96% z nich stanowią ojcowie.

Średnio na jednego dłużnika przypada kwota 51 845 złotych niezapłaconych alimentów. To również o 3 779 złotych więcej niż na koniec 2022 roku. Najwięcej długów alimentacyjnych jest na Mazowszu, gdzie zaległości wynoszą niemal 2 miliardy złotych. Niewiele lepiej pod tym względem wygląda sytuacja w województwie śląskim. Tam kwota zaległości przekroczyła 1,6 miliarda złotych. Niechlubne podium zamyka Pomorze z 1,27 mld złotych długów alimentacyjnych.

Stosunkowo najlepiej sytuacja wygląda w województwie podkarpackim, podlaskim i opolskim. W tych trzech województwach na koniec listopada 2023 roku było najmniej niezapłaconych alimentów. Warto jednak pamiętać, że dane przedstawiane przez BIG InfoMonitor to jedynie skrawek rzeczywistości. Trafiają tam osoby głównie zgłaszane przez gminy, które pokryły zaległości z Funduszu Alimentacyjnego. Skala problemu jest zdecydowanie większa.

Niealimentacja to przestępstwo. Potrzebny jest jednak wniosek o ściganie

Do powszechnej świadomości nie przebił się jeszcze fakt, że niealimentacja stanowi w naszym państwie przestępstwo. Zgodnie z kodeksem karnym odpowiedzialność uruchamia się w dwóch przypadkach:

  • kiedy łączna wysokość powstałych wskutek tego zaległości stanowi równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych;
  • opóźnienie zaległego świadczenia innego niż okresowe wynosi co najmniej 3 miesiące.

Chodzi tu więc o to, by karać zarówno te osoby, które co prawda płacą alimenty, ale w niepełnej wysokości, jak i tych nierealizujących swojego obowiązku wcale. Jeżeli zatem alimenty wynoszą 1 000 złotych miesięcznie, a nierzetelny rodzic płaci tylko 500 złotych, to gdy zaległości osiągną łącznie 3 000 złotych będzie można zastosować wobec niego przewidziane prawem kary. Te zostały ustalone jako grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Jeżeli niealimentacja wiąże się z narażeniem osoby uprawnionej na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych powyższy katalog uzupełnia pozbawienie wolności do dwóch lat.

Co istotne, do tego by w ogóle ścigać nierzetelnego dłużnika niezbędne jest złożenie wniosku przez pokrzywdzonego, a więc najczęściej matkę reprezentującą dziecko. To właśnie tutaj pojawia się największy problem. Mało kto chce składać zawiadomienie na bądź co bądź osobę bliską albo co gorsza nie wszyscy wiedzą o takiej możliwości. W ten sposób wielu dłużników alimentacyjnych latami żyje w poczuciu bezkarności, zwłaszcza gdy ukrywanie dochodów przed komornikiem opanowali do perfekcji.

Nawet postawienie zarzutów nie oznacza ukarania

Polski kodeks karny przewiduje też dodatkową furtkę, która umożliwia osobom uchylającym się od płacenia alimentów uniknięcie odpowiedzialności. Otóż w przypadku, gdy w ciągu 30 dni od pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego, a zatem już po postawieniu zarzutów, sprawca zapłaci całość zaległych alimentów, nie będzie podlegał karze.

Podobny przywilej przewidziano dla osób, którym zarzucono narażenie uprawnionego na brak zaspokojenia podstawowych potrzeb. W tej jednak sytuacji decyzję podejmuje sąd, który musi kierować się także stopniem winy i społeczną szkodliwością czynu. Czasem bowiem zachowanie zobowiązanego jest tak uporczywe, a sytuacja uprawnionego na tyle zła, że nie sposób odstąpić od ukarania.

Należy się jednak zastanowić czy przepisy nie są zbyt łaskawe dla sprawców niealimentacji. Nierzadko może być bowiem tak, że rodzic przez wiele miesięcy nie płaci jakichkolwiek alimentów, a na koniec pod naciskiem prokuratora spłaci zaległość i nie poniesie jakiejkolwiek kary. Tego typu rozwiązania choć sprzyjają wyegzekwowaniu należności, wszak w więzieniu mało kto byłby w stanie odpracować dług, to jednak mogą być też traktowane jako zbytnia pobłażliwość ustawodawcy. Stanowisko to jest tym bardziej uzasadnione, gdy widzimy nieustannie wzrastającą sumę długów alimentacyjnych, a co za tym idzie osób, które za nic mają sobie ciążący na nich obowiązek utrzymania osób uprawnionych.