Odmowa ekstradycji do Polski pospolitych bandytów to czyste szaleństwo. Co mają w głowach europejscy sędziowie?

Państwo Zagranica Dołącz do dyskusji (160)
Odmowa ekstradycji do Polski pospolitych bandytów to czyste szaleństwo. Co mają w głowach europejscy sędziowie?

Przypadek Magdaleny K. to już kolejna odmowa ekstradycji do Polski spowodowana wątpliwą reformą wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju. Pospolici bandyci reformatorskie zapędy Zjednoczonej Prawicy wykorzystują jako furtkę do uniknięcia odpowiedzialności. Gorsze jest tylko to, że europejskie sądy się na to godzą.

Słowacki sąd postanowił że Magalena K. nie zostanie wydana Polsce

Magdalena K. wniosła o azyl polityczny w Słowacji. Wiąże się z tym decyzja słowackiego sądu, by odmówić ekstradycji do Polski kobiety poszukiwanej za kierowanie grupą przestępczą i przestępstwa narkotykowe.

Pretekstem dla takiego wniosku jest, rzecz jasna, reforma sprawiedliwości w Polsce. Magdalena K. zwraca uwagę chociażby na nieprawidłowości przy wyborze Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, czy brutalność policji przy pacyfikacji protestów przedsiębiorców. Nie bez znaczenia jej zdaniem jest ścisłe powiązanie prokuratury ze światem polityki – w osobie Zbigniewa Ziobry.

Nie jest to pierwsza odmowa ekstradycji do Polski motywowana w ten sposób. W 2018 r. głośna była sprawa przemytnika narkotyków, którego naszym organom ścigania nie chciał wydać irlandzki sąd. Co gorsza, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ostatecznie przyznał mu rację.

Nie ma wątpliwości, że reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce naprawdę jest czymś aż tak złym jak ją malują

Europejskie sądy w tego typu sprawach zachowują się po prostu absurdalnie. Odmowa ekstradycji do Polski przestępców typowo kryminalnych nie ma żadnego uzasadnienia w sytuacji politycznej czy ustrojowej naszego kraju.

Nie oznacza to bynajmniej, że jestem entuzjastą tak zwanej reformy wymiaru sprawiedliwości forsowanej od lat przez Zjednoczoną Prawicę. Trudno byłoby mieć choć cień wątpliwości, że zmiany oparte przede wszystkim o przejmowanie kolejnych kluczowych instytucji przez ludzi związanych z partią rządzącą są zjawiskiem złym.

Owszem, prokuratura w Polsce jest w pełni podporządkowana rządzącym. Reforma sądów zmierza w dokładnie tym samym kierunku. Trybunał Konstytucyjny stał się nieśmiesznym żartem, również będącym na zawołanie prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Spór o Krajową Radę Sądownictwa i Sąd Najwyższy to temat rzeka.

Nie sposób również nie wspomnieć o typowym dla Zjednoczonej Prawicy lekceważeniu wszelkich możliwych norm i form prawnych. Wskazać można także na uparte dążenie do powrotu modelu jednolitych władz państwowych. Ignorowanie przepisów polskiej Konstytucji to już właściwie coś do czego wszyscy, o zgrozo, zdążyliśmy przywyknąć.

Odmowa ekstradycji do Polski miałaby sens może w przypadku opozycjonistów, ale nie przy przestępstwach narkotykowych

Wszelkie możliwe niedomagania wymiaru sprawiedliwości naszego państwa, spowodowane przez rządzących, nie stanowią najmniejszego uzasadnienia dla ignorowania wystawionych przez Polskę europejskich nakazów aresztowania. Powód jest w tym przypadku bardzo prosty. Rządzących nic zupełnie nie obchodzi ani Magdalena K., ani tym bardziej przemytnik narkotyków złapany w Irlandii.

Istotą i sensem demolowania wymiaru sprawiedliwości przez Prawo i Sprawiedliwość jest władza czysto polityczna. Rządzący dążą do jej utrwalenia i poszerzenia. Chcą także zapewnić sobie bezkarność. Ot, na wypadek, gdyby kiedyś miała nastąpić zmiana władzy i komuś poważnemu przyszło do głowy rozliczać ich za wszystko co zrobili od 2015 r. Skoro zaś cała istotą pisowskiej reformy wymiaru sprawiedliwości jest polityka, to osoby niemające z nią nic wspólnego raczej nie są na celowniku naszego „reżimu”.

Gdyby Magdalena K., oprócz kierowania szajką stadionowych bandziorów przyssanych do Cracovii, była również opozycyjną aktywistką, sprawy miałyby się inaczej. Jednak zajmować się miała nie walką z pełzającą dyktaturą a właśnie narkotykami. Kierowała nie oddziałem Komitetu Obrony Demokracji a zorganizowaną grupą przestępczą. Różnica wydaje się być w tym przypadku ewidentna. Smutny los więźnia politycznego zdecydowanie jej nie grozi.

Każda odmowa ekstradycji do Polski kryminalisty z powodów politycznych jest kompromitacją – tyle że zagranicznych sądów

Łatwo zrzucać tutaj całość winy na Prawo i Sprawiedliwość. Tyle tylko, że każda odmowa ekstradycji do Polski kryminalistów bynajmniej nie stanowi jakiegoś powodu do wstydu dla naszego państwa. Oczywiście, jest to jakiś wyraz dezaprobaty ze strony innych państw europejskich dla polityki naszego rządu. Tyle tylko, że tego typu rozstrzygnięcia o wiele więcej mówią o zagranicznych sędziach.

Nie trzeba jakiegoś wielkiego rozeznania w polskich sprawach, by zauważyć, że sprawy pospolitych bandytów nie mają żadnego związku z czysto politycznym dramatem naszego wymiaru sprawiedliwości. Nie jest to więc żadna niedająca się wyjaśnić wątpliwość, którą trzeba by tłumaczyć na korzyść oskarżonego. Tu nie ma miejsca na wątpliwości – wystarczy odrobina zdrowego rozsądku.

Ekstradycja w oparciu o europejski nakaz aresztowania jest z kolei mechanizmem umożliwiającym realizację jednego z ważnych celów Unii Europejskiej jako takiej. Mowa o współpracy organów ścigania państw członkowskich. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że również stanowi formę realizacji zasady państwa prawa przewidzianej w art. 2 traktatu o Unii Europejskiej.

Dlaczego więc zagraniczne sądy postanowiły wyrażać swoją dezaprobatę dla działań polskiego rządu poprzez zapewnianie bezkarności kryminalistom? Jedyne co przychodzi do głowy, to stare porzekadło „na złość babci odmrozić sobie uszy”. W tym konkretnym kompromitacja jednak nie leży po stronie Polski czy naszego rządu.