Mamy najwyższe średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych w Europie. To wina nie tylko stóp procentowych

Finanse Dołącz do dyskusji
Mamy najwyższe średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych w Europie. To wina nie tylko stóp procentowych

Kryzys inflacyjny przyniósł szereg niekorzystnych skutków dla gospodarki. Jednym z ważniejszych jest drastyczny wzrost rat kredytów. Wielu inwestorów już od dłuższego czasu ma poważny problem z ich spłatą. Jak jednak średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych w Polsce ma się do reszty Europy? Dzięki Europejskiemu Bankowi Centralnemu mamy odpowiedź. Brzmi ona „fatalnie”.

Polska znowu jest w czymś „naj” i znowu nie mamy się z czego cieszyć

Galopująca inflacja zmusiła Radę Polityki Pieniężnej do systematycznego podwyższenia stóp procentowych. To z kolei sprawiło, że oprocentowanie kredytów hipotecznych w Polsce drastycznie wzrosło. Poważne problemy ze spłatą rat stały się dość częstym zjawiskiem już w zeszłym roku. Jak się łatwo domyślić, zjawisko to tylko przybrało na siłę w 2022 r. Teraz można by wręcz przyrównać rozmiary kryzysu do tego z kredytami frankowymi.

Tym razem udało się zmusić rządzących do działania. Swego rodzaju kozłem ofiarnym stał się wskaźnik WIBOR, który ma zastąpić nowy wskaźnik. Uruchomiono też program wakacji kredytowych, które może i mają charakter proinflacyjny, ale przynajmniej nieco ulżyły kredytobiorcom. Trudno jednak byłoby spoglądać na przeciętne oprocentowanie kredytów hipotecznych w Polsce z pominięciem kontekstu międzynarodowego. Przecież główną wymówką w takich sytuacjach jest to, że może i mamy źle, ale inni też mają. Czemu więc obywatele narzekacie?

Odpowiedź na to pytanie przynoszą dane za wrzesień 2022 r. opublikowane przez Europejski Bank Centralny, które przywołał portal totalmoney.pl. Wychodzi na to, że w całej Europie mamy nad Wisłą najwyższe średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych. Wyniosło ono 9,07 proc. Drugie miejsce zajęły Węgry z wynikiem 8,88 proc. Warto odnotować, że trzeci najgorszy wynik jest zauważalnie niższy. W Czechach przeciętne oprocentowanie wynosi jedynie 6,12 proc. Na czwartym miejscu znajdziemy Rumunię z jeszcze niższym wynikiem: 5,80 proc.

Strefa euro może sobie pozwolić na niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych w czasie inflacji

Zdecydowana większość Europejczyków płaci kredyty oprocentowane w granicach między 2-4 proc. Z tego schematu wyłamują się jeszcze jedynie Francja i Malta, gdzie kredyty są najtańsze. Przeciętne oprocentowanie wynosi w tych państwach odpowiednio 1,70 proc i 1,98 proc. Jeżeli ktoś się zastanawia nad tym, jak wygląda sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów, to spieszę z odpowiedzią. Niemcy uzyskały wynik 3,06 proc.

Dane Europejskiego Banku Centralnego są jednoznaczne. Polska na tle Europy wypada naprawdę fatalnie. Jest trochę jak w przypadku corocznej klasyfikacji systemów podatkowych w Europie. Nie sposób znaleźć tutaj jakąś sprytną wymówkę. Warto się jednak zastanowić nad przyczynami takiego stanu rzeczy. Czy średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych w naszym kraju mogłoby być niższe? Poniekąd. Polska jest jednak państwem, w którym skumulowały się obydwie najważniejsze przyczyny jego wzrostu.

Stopy procentowe są tutaj oczywistością. Większość Europy należy do strefy euro, gdzie ich wysokość ustala Europejski Bank Centralny. Stopa refinansowa EBC wynosi 2 proc. Dla porównania: stopa referencyjna NBP jest obecnie na poziomie 6,75 proc. Już samo to tłumaczy wyraźną różnicę pomiędzy Polską a państwami strefy euro. Te mogą nawet w czasie ogólnoeuropejskich problemów z wysoką inflacją pozwolić na tanie kredyty hipoteczne.

Banki są jednym z winowajców problemów z kredytami hipotecznymi w Polsce

Co jednak z innymi państwami, które trzymają się własnej waluty? Warto tutaj odnotować, że pewną anomalię statystyczną stanowi Bułgaria. Średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych wynosi tam zaledwie 2,41 proc. Bułgarski bank centralny utrzymuje jednak wyjątkowo niskie stopy procentowe, które wynoszą 0,49 proc.

W tej sytuacji sprawa powinna być jasna: niższe stopy procentowe, to tańszy kredyt. Jest jednak jeszcze jeden czynnik, który jest kluczowy dla wyjaśnienia skali problemu nad Wisłą. Drugim winowajcą jest oferta krajowych banków. W Polsce dominowały kredyty ze zmienną stopą oprocentowania. Wzrost stóp procentowych prowadził do wzrostu wspomnianego już WIBOR-u, co w czasach inflacyjnych przyniosło kredytobiorcom istny szok ratalny.

Nigdzie indziej w Europie odsetek kredytów ze zmienną stopą nie był tak wysoki, jak w Polsce. Nawet Węgry, które borykają się z jeszcze gorszą inflacją i mają dwa razy wyższe stopy procentowe, osiągnęły nieco lepszy wynik od naszego kraju. Wszystko dlatego, że u Madziarów dominowała stała stopa oprocentowania kredytów. Ta zmienna to jakieś 0,6 proc. wszystkich umów.

Z bardzo podobną sytuacją mamy do czynienia właściwie na całym kontynencie. W Hiszpanii udział kredytów zmiennoprocentowych to jakieś 20 proc. i był uważany za statystycznie wysoki. W Polsce było na odwrót: kredyty o stałej stopie oprocentowania przed wybuchem kryzysu stanowiły może kilka procent.