Wreszcie znalazłem sklep, który można nazwać „Pepco dla mężczyzn”

Biznes Zakupy Dołącz do dyskusji
Wreszcie znalazłem sklep, który można nazwać „Pepco dla mężczyzn”

Sieć Pepco podbiła Polskę, bo potrafiła przekonać do siebie młode matki, które nie chcą wydawać fortuny na zakupy. No dobrze, a co z młodymi ojcami? Długo myślałem, że nie ma czegoś takiego jak „Pepco dla mężczyzn”. Aż wreszcie trafiłem do Juli.

Czy sklep może mieć „płeć”? Na szczęście w 2023 r. podchodzimy już w nieortodoksyjny sposób do tego tematu. Niemniej jeśli wejdziemy do Pepco, to gwarantuję, że przynajmniej 90 proc. klienteli będą stanowiły kobiety. „Targetem” firmy są młode matki, które liczą się z groszem i szukają okazji. Taki profil okazał się nad Wisłą prawdziwym hitem.

No dobrze, a czy jest „męska” wersja Pepco? Owszem. To markety sieci Jula.

Pepco dla mężczyzn już tak popularne nie jest

Jula jest w Polsce od lat, choć nie można powiedzieć, że sieć zrobiła u nas jakąś fenomenalną karierę. Jest raptem kilkanaście sklepów, głównie w dużych miastach. Choć trzeba zaznaczyć, że są to spore sklepy, przypominające powierzchnią raczej małe Biedronki niż duże Pepco.

No dobrze, ale czym jest w ogóle Jula? To szwedzka sieć, która ma ok. 120 sklepów i działa tylko na rynkach skandynawskich oraz w Polsce. Znajdziemy tam narzędzia, akcesoria do majsterkowania, gadżety elektroniczne, ale i artykuły sportowe – na przykład kajaki czy rowery. Co ciekawe, sporo jest tam też odzieży, choć głównie takiej o profilu roboczo-survivalowym. Jest też sekcja z zabawkami, a towary mają raczej stereotypowo „męski” profil – tzn. wyraźnie dominują np. pojazdy czy inne tego typu przedmioty dla najmłodszych.

Sklep sieci Jula

Słowem – Jula stara się trafić do męskich serc i portfeli. Ceny są tam atrakcyjne, a wystrój – co tu dużo mówić – niespecjalnie wyszukany. Chodzi się tam po to, by kupić tanio czy złapać okazję. No wypisz wymaluj odpowiednik Pepco.

Chociaż Jula – może z uwagi na swoje szwedzkie pochodzenie – kojarzy się też z inną znaną siecią, czyli z Ikeą. Nie jest to bezpośrednia konkurencja dla tej sieci – nie oferuje mebli ani nie ma kultowych restauracji czy tanich hot-dogów – o pokojach dla dzieci nawet nie wspominając. Ale Jula jest jakby komplementarna z Ikeą. Po wizycie w salonie meblowym można śmiało iść do Juli po dodatkowe gadżety, narzędzia czy odzież roboczą. Takie podwójne zakupy Jula-Ikea powinny być bardzo satysfakcjonujące dla oszczędnego majsterkowicza (albo majsterkowiczki rzecz jasna).

Jula to więc takie trochę połączenie Pepco i Ikei. Brzmi jak przepis na hit nad Wisłą, prawda? No właśnie. Aż dziwne, że Szwedzi po ponad dekadzie na naszym rynku mają u nas ciągle tylko kilkanaście salonów Jula.

Jula sprzedaje nawet rowery – zwykle w dość rozsądnych cenach