SN potwierdził, że wniesienie pisma e-mailem nie jest skuteczne. Na zmiany jednak trudno liczyć, bo Poczta Polska musi z czegoś żyć

Państwo Prawo Dołącz do dyskusji
SN potwierdził, że wniesienie pisma e-mailem nie jest skuteczne. Na zmiany jednak trudno liczyć, bo Poczta Polska musi z czegoś żyć

W jednym z najnowszych orzeczeń Sąd Najwyższy stanął na zdecydowanym stanowisku, że w obecnym stanie prawnym pismo wniesione do sądu e-mailem lub za pośrednictwem e-PUAP nie może odnieść jakichkolwiek skutków. Jednocześnie skład orzekający zasugerował rządzącym konieczność nowelizacji przepisów i dostosowania ich do obecnych realiów. Trudno jednak spodziewać się rewolucji w tym zakresie.

Pismo do sądu e-mailem – czy to możliwe?

Przed paroma tygodniami Sąd Najwyższy pochylił się nad problematyką wniesienia pisma do sądu za pośrednictwem e-maila lub Platformy Usług Administracji Publicznej e-PUAP. Rozpatrując sprawę skład orzekający przypomniał, że co do zasady istnieją trzy sposoby na przekazanie sądowi naszego stanowiska na piśmie. Pierwszym jest złożenie pisma w biurze podawczym, drugim przesłanie za pośrednictwem określonego operatora pocztowej, czyli obecnie Poczty Polskiej. Ponadto przepisy przewidują też w określonych przypadkach złożenie pisma procesowego przez specjalny system obsługujący konkretne postępowanie sądowe. Przykładem mogą być postępowania upominawcze, czy rejestrowe.

A co jeśli chodzi o pismo do sądu e-mailem lub za pośrednictwem e-PUAP? W omawianej sprawie właśnie za pośrednictwem Platformy Usług Administracji Publicznej powód wzajemny wniósł skargę kasacyjną. Sąd Najwyższy zdecydowanie odrzucił skuteczność takiego działania. Jednocześnie skład orzekający stanął na stanowisku, że skarga zostałaby skutecznie wniesiona tylko w sytuacji usunięcia braku formalnego w postaci braku podpisu. Zarówno e-mail, jak i e-PUAP nie zostały bowiem przewidziane w przepisach jako droga kontaktowania się stron z sądem. Tym samym skarga nie mogła zostać przyjęta do rozpoznania.

Teoretycznie nie, ale w praktyce wygląda to różnie

W uzasadnieniu Sąd Najwyższy wskazał też, że nie ma żadnych podstaw, by pracownicy sądów mieli obowiązek drukowania jakiejkolwiek korespondencji od stron wpływającej e-mailem. W praktyce wygląda to różnie. Istnieją bowiem nieoficjalne „wyjątki” w postaci sędziów, sekretarzy, a czasem konkretnych sytuacji, które zmuszają do szybkich reakcji na zmieniającą się rzeczywistość.

Dobrym przykładem może być konieczność poinformowania sądu o niespodziewanej chorobie w dniu, kiedy akurat mieliśmy zeznawać w charakterze świadka. Z nieoficjalnej formy elektronicznej korzystają też pełnomocnicy. Chodzi o przypadki, gdy z różnych przyczyn wnioskują oni w ostatniej chwili o zmianę terminu rozprawy lub przesyłają taką drogą pełnomocnictwo niezbędne do reprezentacji klienta w czasie rozprawy zdalnej. W ślad za tym wysyłane jest rzecz jasna pismo w wersji papierowej. Wiadomo już jednak, że nie dotrze ono do sądu na czas.

Zwykle jest tak, że pomimo braku takiego obowiązku pracownicy sądu drukują e-mail i przedkładają jego treść sędziemu. To co się dzieje dalej, zależy od podejścia danej osoby. Zazwyczaj sędziowie doceniają otrzymanie sygnału w sprawie przed jej wywołaniem. W przypadku zignorowania naszej wiadomości dostarczonej przez e-mail, jak wykazał Sąd Najwyższy, nie można jednak mieć do nikogo jakichkolwiek pretensji.

Przy okazji rozpatrywania sprawy SN zasugerował też rządzącym, że istnieje potrzeba otwarcia „szerszej, uwzględniającej rozwój technologii, drogi wnoszenia pism procesowych”. Niestety na razie nic nie wskazuje na to, by taki postulat miał szansę przebicia.

Zmian w zakresie wnoszenia pism do sądu nie należy się spodziewać, bo Poczta Polska na czymś musi zarabiać

Rządowi Zjednoczonej Prawicy nie można odmówić dokonania dużego postępu w dziedzinie elektronizacji usług publicznych. W ostatnich latach dostaliśmy przecież dostęp do wielu platform takich jak Internetowe Konto Pacjenta, czy portal podatki.gov.pl. Pomimo tego, że równolegle widzimy coraz większą potrzebę kontaktu z sądem w formie elektronicznej to nie słychać, by podejmowano jakiejkolwiek inicjatywy w tym zakresie. Dlaczego?

Wydaje się, że głównym powodem jest konieczność utrzymywania przy życiu Poczty Polskiej. Choć oficjalnych danych w zakresie tego jaką część przychodu stanowi dla państwowego operatora obsługa przesyłek sądowych, czy urzędowych, nie ma, to jednak można założyć, że jest to znaczna suma. Trudno też uwierzyć, że Poczta Polska byłaby w stanie utrzymać całą infrastrukturę jedynie na podstawie przesyłek nadawanych przez osoby prywatne. W ostatnich latach operator znacznie przegrywa w tym zakresie wyścig o klienta z komercjalnymi firmami.

Zresztą Poczta Polska mocno wykorzystuje swoją pozycję na rynku i fakt, że właściwie jako jedyny operator jest w stanie stanąć do przetargu na obsługę przesyłek sądowych. Przed paroma laty swoich sił próbował InPost, ale ze względu na wątpliwości w zakresie organizacji punktów odbioru przesyłek, rygory w kolejnym przetargu zostały zaostrzone. Efekt? Poczta Polska w 2022 roku zaproponowała za obsługę przesyłek sądowych cenę o 630% wyższą niż sześć lat wcześniej. Co więcej, operator czuł się na tyle pewnie, że nie zaoferował nic poza tradycyjnymi wymaganiami. Tym samym w ramach kryterium jakościowego Poczta Polska uzyskała 0 punktów.

Potwierdzeniem tej argumentacji może być przykład Portalu Informacyjnego Sądów Powszechnych. Od 2021 roku sądy mogą doręczać pełnomocnikom pisma procesowe za jego pośrednictwem. Wiążą się z tym określone skutki, jak choćby obowiązek stworzenia konta i śledzenia przychodzących powiadomień. Dlaczego ustawodawca nie wyposażył pełnomocników w narzędzie do składania pism procesowych do sądu przez gotowy już przecież portal? Odpowiedź nasuwa się sama.