Rząd zastanawia się nad interwencją na rynku nieruchomości. Wiadomo już, na co się nie zdecyduje

Nieruchomości Dołącz do dyskusji (65)
Rząd zastanawia się nad interwencją na rynku nieruchomości. Wiadomo już, na co się nie zdecyduje

Czy rządowa interwencja na rynku nieruchomości faktycznie jest możliwa? Ministerstwo Rozwoju i Technologii ma zastanawiać się nad wprowadzeniem pewnych zmian. Chodzi m.in. o kupowanie większej liczby nieruchomości. Rewolucji jednak raczej nie będzie. 

Rządowa interwencja na rynku nieruchomości coraz bliżej? Na razie ministerstwo tylko się przygląda

Już jakiś czas temu głośno było o tym, że możliwa jest rządowa interwencja na rynku nieruchomości. Mowa była przede wszystkim o zakazie pakietowego wykupu mieszkań – lub przynajmniej ograniczeniu tego zjawiska. Serwis prawo.pl, chcąc dowiedzieć się, czy toczą się jakiekolwiek prace dotyczące tej materii, zwrócił się do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. MRiT nie zdementowało pogłosek o tym, że faktycznie pracuje nad zmianami. W odpowiedzi na pytanie dziennikarzy serwisu ministerstwo stwierdziło jednak enigmatycznie, że na razie analizuje dane.

Nie tylko zagraniczne fundusze masowo wykupują mieszkania

Mogłoby się wydawać, że głównym winowajcą masowego wykupu mieszkań (jeszcze na etapie tzw. „dziury w ziemi”), są fundusze zagraniczne. W końcu w ciągu ostatnich miesięcy tylko jeden fundusz (skandynawski Nordic Real Estate Partners) wykupił jednorazowo 1000 mieszkań – płacąc za nie 100 mln euro. Okazuje się jednak, że zapomina się o jeszcze jednym typie inwestora – czyli o spekulantach. Jak na łamach wspomnianego serwisu wypowiada się Jarosław Jędrzyński z RynekPierwotny.pl, spekulanci są jednym z dwóch (właśnie obok funduszy) źródeł pakietowych zakupów mieszkań w Polsce. Obecnie wygląda to tak, że spekulanci wykupują mieszkania z zamiarem ich odsprzedania i osiągnięcia zysku dzięki stałemu wzrostowi wartości mieszkań. Problem polega na tym, że takie zjawisko jest już właściwie powszechne – pojawiają się już szacunki, zgodnie z którymi nawet co piąte mieszkanie jest kupowane przez spekulantów.

O tym, że obecnie wiele mieszkań jest kupowanych na cele komercyjne, nie trzeba specjalnie długo przekonywać. Wystarczy przywołać dane dotyczące sprzedaży mieszkań za gotówkę. Z danych NBP wynika, że w ciągu pierwszego półrocza 2021 r. – tylko na siedmiu największych rynkach nieruchomości w kraju (Warszawa, Kraków, Gdynia, Gdańsk, Wrocław, Poznań, Łódź) Polacy kupili mieszkania o łącznej wartości 20 mld zł. Z czego aż 11 mld zł zapłacono w gotówce.

Oczywiście pewien odsetek osób kupujących za gotówkę kupiło mieszkanie na własne cele mieszkaniowe; większość jednak traktowała zakup jako formę inwestycji. Z osobami, które chcą kupić mieszkanie, by w nim mieszkać, konkurują zatem fundusze, spekulanci i prywatni inwestorzy (albo raczej – osoby chcące kupić mieszkanie dla siebie konkurują z całą resztą podmiotów). A podaż nieruchomości na rynku jest stanowczo za mała.

Ministerstwo czeka na analizy

Jak informuje źródłowy serwis, MRiT na razie czeka na analizy, w tym także na wyniki badania rynku deweloperskiego (przy szczególnym uwzględnieniu inwestycji realizowanych na rzecz inwestorów instytucjonalnych). Dane mają być dostępne prawdopodobnie na początku przyszłego roku.

Najprawdopodobniej jednak rządowa interwencja na rynku nieruchomości nie będzie dotyczyła ograniczenia zakupów lokali – tak jak pierwotnie można było przypuszczać. Zdaniem resortu (na podstawie danych, którymi dysponuje w tym momencie) dominującym modelem działania funduszy inwestycyjnych ma być kontraktowanie u deweloperów budowy całych budynków, w których lokale będą przeznaczone na wynajem. Obecnie zakontraktowane są trzy takie inwestycje – na łącznie 4200 mieszkań. Zdaniem ministerstwa aktualnie skala takich inwestycji ma nie wymagać żadnych znaczących ruchów. Na ten moment przewidywane są zatem – o ile w ogóle – pewne rozwiązania mające uporządkować i zabezpieczyć rynek mieszkaniowy przed skutkami takich inwestycji – o ile ich skala będzie zwiększana.

Z jednej strony MRiT twierdzi zatem, że problemu właściwie nie ma; z drugiej – że możliwe są działania zapobiegające skutkom tego problemu. Można jednak przede wszystkim podejrzewać, że resort na razie faktycznie po prostu zbiera różne dane i obserwuje sytuację – a ostateczną decyzję o ewentualnych działaniach podejmie dopiero w przyszłym roku.