Sprawa Giertycha to popis nieudolności organów ścigania, na czele z kierowaną przez Zbigniewa Ziobro prokuraturą

Państwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (28)
Sprawa Giertycha to popis nieudolności organów ścigania, na czele z kierowaną przez Zbigniewa Ziobro prokuraturą

Sprawa Giertycha to popis nieudolności organów ścigania, na czele z kierowaną przez Zbigniewa Ziobro prokuraturą. Wcale nie jedyny w ciągu ostatnich paru dni. Rzeczywiście chodziło o odwrócenie uwagi społeczeństwa od pandemii?

Nie będzie środków zapobiegawczych wobec Ryszarda Krauze i pozostałych czterech osób, które prokuratura chciała aresztować

Ktoś mógłby pomyśleć, że zatrzymanie Romana Giertycha i Ryszarda Krauzego będzie dla rządowych mediów newsem dnia w szczytowym okresie pandemii, to sprawa jest niezwykle poważna. Że mamy potencjalnie do czynienia z poważnymi przestępcami, które organy ścigania są w stanie bez trudu uprawdopodobnić zarzuty. Ten ktoś srogo by się pomylił.

Sąd w Poznaniu nie zgodził się na areszt dla Ryszarda Krauze i czterech innych osób. Wobec kolejnych miano zastosować wolnościowe środki zapobiegawcze. Wniosek miał obejmować także adwokata Romana Giertycha, niegdysiejszego wicepremiera. Problem w tym, że biegli lekarze stwierdzili, że nie można go aresztować ze względu na stan zdrowia.

W całej sprawie chodzi o rzekome wyprowadzenie i przywłaszczenie około 92 milionów złotych ze spółki deweloperskiej Polnord. Co ważne: sąd stwierdził, że zarzuty sformułowane przez prokuraturę nie zostały dostatecznie uprawdopodobnione. Nie ma również potrzeby zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania.

Sprawa Giertycha to niejedyny przykład nieudolności prokuratury w ostatnich dniach

Warto przy tym zauważyć, że Roman Giertych został w gruncie rzeczy potraktowany przez prokuraturę najgorzej. Wobec Ryszarda Krauzego i pozostałych zatrzymanych, zgodnie z decyzją poznańskiego sądu, nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych.

Giertych tymczasem został obłożony między innymi zakazem wykonywania zawodu adwokata i nakazem zapłaty poręczenia majątkowego w wysokości 5 milionów złotych. Zwłaszcza ten pierwszy środek uniemożliwia mu chociażby reprezentowanie biznesmena Leszka Czarneckiego w sprawie potencjalnie skutkującej wydaniem względem niego Europejskiego Nakazu Aresztowania. Adwokat na piątkowej rozprawie miał przedstawić dowody dowody na interwencję w tej sprawie polityków PiS.

Ryszard Krauze zdążył wyśmiać prokuraturę: „Pomylono przychód ze stratą. Przyniosłem Polnordowi trzy razy bardzo dużo pieniędzy, możliwości zarobienia. A prokurator nie odczytał tego właściwie i pomyślał, że może coś uszczupliłem. Teraz się okazało, że sąd zrozumiał, no i w związku z tym jestem wolny do dalszych zajęć„.

Jeżeli rzeczywiście tak się sprawy miały, to mamy do czynienia ze spektakularną wręcz niekompetencją organów ścigania. Co gorsza: nie jedyną w ciągu ostatnich paru dni. Dość podobnie wygląda w końcu usiłowanie postawienia zarzutów Zbigniewowi Stonodze za przywłaszczenie pieniędzy własnej fundacji. Także w tym przypadku sąd uznał zarzuty sformułowane przez prokuraturę za nie dość prawdopodobne by zgodzić się na zastosowanie środków zapobiegawczych.

Prokuratura oczywiście zapowiada złożenie zażalenia od decyzji poznańskiego sądu rejonowego.

Poznańska prokuratura najwyraźniej zapomniała że stawia zarzuty między innymi adwokatowi

Sprawa Giertycha to kolejny dowód na to, że minister sprawiedliwości prokurator generalny Zbigniew Ziobro ma raczej negatywny wpływ na skuteczność działań podległych mu służb. Załóżmy bowiem, że – czysto hipotetycznie – pisowska wizja świata i wymiaru sprawiedliwości jest w całości prawdziwa. Zgodnie z nią sądy tylko czekają by ratować przeciwników Zjednoczonej Prawicy przed odpowiedzialnością za popełnione przestępstwa.

W tej sytuacji tak najpewniej nie jest. Sędzia Renata Żurowska ani nie należy do Stowarzyszenia Iustitia, ani nie ma nic przeciwko nowo wybranej Krajowej Radzie Sądowniczej. Tym niemniej jeśli spodziewa się po polskich sędziach wszystkiego najgorszego, to przypadkiem nie wypadałoby przygotować aktu oskarżenia w sposób, do którego nie sposób się przyczepić nawet pomimo najszczerszych chęci?

Nie sposób przy tym nie zauważyć, że oskarżyciele w tym przypadku nie mieliby przeciwko sobie przeciętnego Kowalskiego. Ryszard Krauze to bogaty biznesmen, którego stać na najlepszych obrońców. Roman Giertych sam jest adwokatem – a więc osobą, która zawodowo zajmuje się między innymi podważaniem zarzutów stawianych przez prokuraturę.

Tymczasem warto pamiętać, że prokurator prowadząca sprawę chciała odczytać akt oskarżenia Romanowi Giertychowi w momencie gdy ten mógł być nieprzytomny. „Mógł być”, bo oczywiście obowiązująca narracja w rzeczywistości alternatywnej Telewizji Polskiej była taka że symulował.

Nie oszukujmy się: prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobro nie działa lepiej niż za czasów niezależnych prokuratorów generalnych

To że sprawa Giertycha została przez prokuraturę pokpiona w tym momencie nie ulega wątpliwości. Po co więc była ta cała szopka? Niestety, wydarzenia ostatnich dni uprawdopodabniają tezę, o której wspominaliśmy na łamach Bezprawnika gdy Roman Giertych został zatrzymany. Chodziło najwyraźniej o przykrycie dramatycznie pogarszającej się sytuacji epidemiologicznej. O takiej możliwości zdążył wspomnieć zresztą sam zatrzymany.

Nie zmienia to jednak faktu, że coś jest ewidentnie nie tak z prokuraturą jako taką. Nadzorowani, czy często po prostu sterowani ręcznie, przez Zbigniewa Ziobro oskarżyciele z jakiegoś powodu nie są w stanie wykonywać zleconych im zadań dobrze. Być może warto się zastanowić, czy Ziobro nadaje się w ogóle na zajmowane przez siebie stanowiska.

Bycie pogromcą Jarosława Kaczyńskiego to oczywiście wielkie osiągnięcie polityczne, do tej pory zarezerwowane głównie dla Donalda Tuska. Trzeba także docenić determinację ministra sprawiedliwości. Niestety owoce pracy prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości są raczej liche. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę przede wszystkim kluczowe dla zwolenników Zjednoczonej Prawicy „rozliczanie afer rządów PO-PSL”. Jeden Nowak na pięć lat sprawowania rządów to trochę mało.

Sprawa Giertycha potencjalnie może prowadzić także do nadzorcy ministra sprawiedliwości w osobie Jarosława Kaczyńskiego

Nie sposób jednak zwalić całej winy za ten blamaż na prokuraturę. Jest w końcu jeszcze Centralne Biuro Antykorupcyjne. Sprawa Giertycha przypomina do pewnego stopnia przypomina głośne afery tropione w trakcie poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości. Pamiętamy wszyscy prawomocnie uniewinnioną posłankę Beatę Sawicką. Także wówczas mogliśmy zaobserwować nieudolność duetu CBA-prokuratura.

Jest także drugie dno w całej sprawie. Od niedawna nadzorcą Zbigniewa Ziobry jako ministra sprawiedliwości jest nie kto inny jak Jarosław Kaczyński. Tymczasem nowy wicepremier nie tylko był od dawna obiektem ataków ze strony Romana Giertycha, ale także jest znany z dość luźnego stosunku do takich drobiazgów jak „obowiązujące prawo”.