Ogromne kolejki przed lokalami wyborczymi to na pewno częściowo efekt obostrzeń. Ale to, że tworzą się już od 7:00, robi wrażenie

Państwo Dołącz do dyskusji (341)
Ogromne kolejki przed lokalami wyborczymi to na pewno częściowo efekt obostrzeń. Ale to, że tworzą się już od 7:00, robi wrażenie

Od samego rana sieć obiegają zdjęcia prawdziwych tłumów czekających na oddanie głosu. Zwykle największe kolejki tworzyły się koło południa i pod wieczór. Tym razem jest inaczej. Chyba nikt nie pamięta kolejek już od momentu otwarcia komisji. Ale przecież mamy, pod wieloma względami wyjątkowe, wybory 2020. Frekwencja zatem też może być inna niż kiedykolwiek.

Wybory 2020 frekwencja

Gdańsk Zaspa, 7:10. Przed Zespołem Szkół Ogólnokształcących numer 8 w Gdańsku, gdzie są dwie komisje wyborcze, stoi kilkadziesiąt osób. Członkowie komisji w pewnym momencie decydują się dzielić kolejkę na dwie części tak, żeby sprawniej wpuszczać ludzi. Pół godziny później kolejka wystaje już na chodnik przed szkołą i jest w niej nawet setka osób. Średnio każdy musi poświęcić co najmniej kwadrans na oddanie głosu. Idzie to dość długo, bo w lokalu wyborczym może przebywać ograniczona liczba osób. Rozmawiałem z „rannymi ptaszkami” z Gdańska. Jedni wstali wcześniej żeby uniknąć stania w upale. Inni obawiali się kolejek koło południa. Jeszcze inni głosują rano, bo w niedzielę chcą wyjechać.

Podobnie dzieje się w wielu innych komisjach, na przykład w Warszawie. Im później, tym trudniej wystać, co szczególnie dotyczy osób w podeszłym wieku. Ludzie trzymają dwumetrowy dystans, wielu już w kolejce ma założone maseczki. Zasłonięcie twarzy jest jednym z wymogów oddania głosu. Trzeba też zdezynfekować ręce przed wejściem do lokalu. Długopis warto mieć swój, ale komisje mają ich zapas tak, żeby je regularnie wymieniać. Takie są wytyczne sanitarne podczas wyborów.

Nie jest też jednak tak, że wszędzie głosowanie wymaga poświęcenia więcej niż kilku minut. Sam w mojej dzielnicy Przeróbka w Gdańsku wszedłem do lokalu wyborczego błyskawicznie. Problemów nie ma też w większości komisji w mniejszych miejscowościach, szczególnie we wsiach. Oczywiście trzeba też pamiętać o dwóch kluczowych momentach – tłumy przychodzące do komisji po kościele i wieczór, gdy głos przyjeżdżają oddać osoby spędzające weekend poza miejscem zamieszkania.

Czy będzie frekwencyjny rekord?

Informacje o długich kolejkach to miecz obosieczny. Z jednej strony sprzyjają mobilizacji wyborców i pokazują, że Polacy są mocno zaangażowani w nowe wybory prezydenckie. Z drugiej – sznur ludzi przed komisją może zniechęcić niektórych, którzy stwierdzą że przyjdą później, choć owo „później” może oznaczać de facto stanie w jeszcze dłuższej kolejce.

Długie czekanie może być też problemem dla osób starszych albo schorowanych. Warto więc zachować się przyzwoicie i przepuścić przez kolejkę osobę, która może mieć problem z wystaniem tych kilkudziesięciu minut przed lokalem.

Państwowa Komisja Wyborcza już zapowiada, że przewidywana frekwencja będzie wysoka. Sondaże mówiły o 60-70% Polaków deklarujących pójście do urn. Trzeba jednak pamiętać, że pogoda może mieć kluczowe znacznie. Na Podkarpaciu już pokrzyżowała plany wielu osobom, które mają dziś na głowie ratowanie dobytku swojego życia po intensywnych ulewach, powodziach i podtopieniach. Jedno jest pewne – trzeba trzymać kciuki za jak najwyższą frekwencją. Im wyższa, tym pewniejszy mandat będzie miał zwycięzca wyborów prezydenckich. Niezależnie czy będzie to pierwsza czy druga tura.