Wyciekły materiały pornograficzne z youtuberką Natsu, internet już orzekł – „sama chciała”. Tyle, że to błędne myślenie

Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (552)
Wyciekły materiały pornograficzne z youtuberką Natsu, internet już orzekł – „sama chciała”. Tyle, że to błędne myślenie

Wyciek filmików influencerki i youtuberki Natsu (a raczej ich umiejętne odkopanie i masowe rozpowszechnianie) zawładnął polskim internetem, na czele ze społecznością Wykopu. Co na to prawo?

Wyciek filmików z Natsu

Wczoraj miał miejsce wyciek filmików z Natsu – znaną influencerką – w których m.in. rozbiera się ona przed kamerką internetową. Niektóre materiały mają charakter wprost pornograficzny.

Materiały nie są spreparowane, a ich autentyczność została pośrednio potwierdzona przez samą Natsu, która swoją działalność na platformie służącej do organizacji tego rodzaju transmisji określiła „błędem młodości”.

Nie jest to jednak wystarczające wytłumaczenie wobec przedstawicieli społeczności internetowej – na czele z wieloma użytkownikami Wykopu – którzy masowo rozpowszechniają materiały, okraszając je nieprzyjemnymi komentarzami, a także w sposób niewypowiedziany relatywizując swoją działalność chęcią „ukarania” kobiety.

Sama Natsu podkreśliła, że sprawa została zgłoszona na policję. Internauci nic sobie z tego nie robią, wyśmiewając Natsu jeszcze bardziej, używając najczęściej zarazem argumentu, który można sprowadzić do „jeżeli rozbierała się przed kamerką, to jej wina, a filmiki po prostu będą krążyć w sieci”.

Powyższe jest jednak myśleniem jak najbardziej niepoprawnym. Natsu jak najbardziej powinna mieć – i ma – możliwość ochrony przed takimi działaniami.

Rozpowszechnianie wizerunku nagiej osoby

Rozpowszechnianie wizerunku nagiej osoby – oczywiście także w trakcie czynności seksualnej – bez jej zgody jest przestępstwem, które reguluje art. 191a par. 1 Kodeksu karnego, który w uproszczeniu stanowi:

Kto […] wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody rozpowszechnia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Przekładając powyższe na kanwę opisywanej sprawy: kobieta organizowała transmisje na jednym z portali obsługującym tzw. sekskamerki. Po latach ktoś „dokopał” się do prawdopodobnie nagranych przez osobę zupełnie nieświadomą „tożsamości” kobiety materiałów, a następnie opublikował je w „polskim” internecie.

Jak to się ma do odpowiedzialności karnej? Samo uczestniczenie – bo nie ma tutaj żadnych informacji powodujących wątpliwości w tym zakresie – w przedsięwzięciu, było świadomą decyzją influencerki.

Internauci oczywiście zrobili intelektualne salto (albo nawet deskorolkowe 720) i stwierdzili, że skoro sama ustawiła się przed kamerką, to teraz niech ponosi „karę”, bo wystąpienie na sekskamerkach było jej decyzją.

To błędne myślenie

Warto przyjrzeć się specyfice zdarzenia. Pojawiła się informacja, że kobieta faktycznie świadomie brała udział w transmisjach, ale po pierwsze – wyłączyła polskich widzów (rodzime IP) z grona potencjalnych obserwujących, a także – co wynika ze specyfiki tego rodzaju platform – miał miejsce zakaz rozpowszechniania treści, mających nota bene charakter „ekskluzywny” i zapewne odpłatny.

Wspominam o powyższym, bo w kontekście wyżej wskazanego przepisu zgoda na rozpowszechnianie istniała, ale w ograniczonym zakresie – materiały były transmitowane poza Polską, a samo dalsze upublicznianie treści było zabronione.

Komentarze do Kodeksu karnego nie rozważają niestety – zapewne z przeoczenia, bo jest to materia na wskroś współczesna – problematyki miarkowania „braku zgody”, poprzestając na stwierdzeniu, że przestępstwo zachodzi wówczas, gdy osoba nie wyraziła zgody rozpowszechnianie.

W mojej ocenie w wypadku utrwalania i rozpowszechniania – także poprzez przesyłanie linków do transmisji (bo były to transmisje na żywo, a więc nieutrwalone), co do których nie ma zgody na rozpowszechnianie, niewątpliwie wpisuje się w zakres powyższego przestępstwa. Przemawia za tym także cel ustawodawcy, albowiem przedmiot ochrony w odniesieniu do tego czynu wskazuje na to, że w takich sytuacjach należy z pewnością zapewnić ochronę pokrzywdzonemu.

A co z odpowiedzialnością osób świadomie oglądających takie – nielegalnie udostępnione – materiały? Jeżeli influencerka w momencie prowadzenia transmisji była pełnoletnia, to trudno szukać podstawy do ukarania setek tysięcy internautów.