Najnowszy pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości to kolejny krok by pozbawić obywateli prawa do skutecznej obrony. Poprzednim był wyrok nakazowy

Prawo Dołącz do dyskusji (55)
Najnowszy pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości to kolejny krok by pozbawić obywateli prawa do skutecznej obrony. Poprzednim był wyrok nakazowy

Organy ścigania już zacierają ręce. Odmowa przyjęcia mandatu przez obywateli od dłuższego czasu była solą w oku policjantów. Prawnicy, publicyści i politycy zastanawiają się, czy takie rozwiązanie nie pozbawia obywateli prawa do skutecznej obrony. Ministerstwo Sprawiedliwości ma jednak asa w rękawie – wyrok nakazowy.

Dla organów ścigania odmowa przyjęcia mandatu stanowi przede wszystkim sporą upierdliwość

Odmowa przyjęcia mandatu spełnia w prawie wykroczeń dość ważną funkcję. Jeżeli nie zgadzamy się z oceną sytuacji dokonaną przez policjanta, możemy w ten sposób zmusić organy ścigania do udowodnienia naszej winy przed sądem. Nie zawsze im się to udaje, czego najlepszy dowód stanowią mandaty wystawiane w okresie pandemii. Warto pamiętać, że przez długie miesiące obywatele byli karani za czyny niebędące zabronionymi przez ustawę.

Nie powinno nikogo dziwić, że przerzucenie ciężaru dowodu na funkcjonariuszy stanowiła sól w oku organów ścigania. Propozycja posłów Zjednoczonej Prawicy, czytaj: Solidarnej Polski i Ministerstwa Sprawiedliwości, z pewnością ucieszyła wielu funkcjonariuszy. Gazeta Wyborcza twierdzi wręcz, że policjanci są nią zachwyceni. Postulowana zmiana niby nie jest wielka, ale w rzeczywistości wywraca dotychczasowy porządek do góry nogami.

Jeśli nowelizacja postępowania w sprawach o wykroczenia wejdzie w życie, obywatel nie będzie mógł odmówić przyjęcia mandatu. Za to będzie mógł w ustawowym terminie zaskarżyć go w sądzie. Problem w tym, że mandat pozostanie wykonalny od momentu jego wystawienia. A na ukaranym spocznie obowiązek udowodnienia swojej niewinności.

Co to oznacza w praktyce, zwłaszcza w covidowej rzeczywistości? Chociażby to, że mandat o bardzo wątpliwej podstawie prawnej i tak będziemy musieli zapłacić – albo liczyć się ze wszelkimi konsekwencjami braku terminowego uiszczenia kary. Państwo może odda nam pieniądze, o ile wygramy sprawę przed sądem. Pod warunkiem, że zmieścimy się w ustawowym terminie siedmiu dni.

Odmowa przyjęcia mandatu jest niczym wyrok nakazowy – podkopuje konstytucyjne prawo każdego do skutecznej obrony przed sądem

Z punktu widzenia prawa konstytucyjnego, rozwiązanie wymyślone przez polityków Solidarnej Polski ma poważne wady. Przede wszystkim, podkopuje ono konstytucyjne prawo do skutecznej obrony. Co więcej, podważa zasadę domniemania niewinności wyrażoną w art. 43 ust. 3 Konstytucji. ” Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.”. Jak to pogodzić z koniecznością zapłacenia mandatu zanim w ogóle dojdzie do rozprawy?

Nie sposób jednak nie zauważyć, że proponowana nowelizacja wcale nie jest pierwszym takim wyłomem w konstytucyjne gwarancje sprawiedliwego podejście do karania obywateli. Można by się nawet pokusić o tezę, że to wyrok nakazowy przetarł szlaki dla dzisiejszej propozycji rządzących.

Założenie postępowania nakazowego w prawie karnym na papierze wygląda całkiem słusznie. W sprawach trywialnych, w których przeprowadzanie rozprawy nie jest konieczne a oskarżonemu nie grozi pozbawienie wolności, sąd może wydać wyrok nakazowy bez udziału stron.

Teoretycznie taki wyrok jest swego rodzaju „propozycją kary” wydaną przez sąd. Jeżeli oskarżonemu takie rozstrzygniecie nie pasuje, może w ciągu siedmiu dni od jego doręczenia wystosować sprzeciw. Podobne uprawnienie przysługuje także oskarżycielowi. Złożenie sprzeciwu skutkuje tym, że wyrok nakazowy traci moc i przeprowadza się normalną rozprawę.

Jeżeli pozwolimy władzy zrobić lukę w konstytucyjnych prawach i wolnościach, to możemy być pewni, że ta wkrótce ją sobie poszerzy

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wyrok nakazowy jest dość podobny w swojej konstrukcji do postulowanego teraz postępowania w przypadku wystawienia mandatu. Warto zwrócić uwagę chociażby na ten sam siedmiodniowy termin na odpowiednio złożenie sprzeciwu, bądź zaskarżenie mandatu. Identyczny jest sens obydwu rozwiązań. Zarówno postępowanie nakazowe, jak i likwidacja odmowy przyjęcia mandatu w teorii ma służyć odciążeniu przeładowanych sprawami sądów.

Oczywiście, Solidarna Polska idzie o krok dalej. Projekt nowelizacji nie zawiera bowiem elementu utraty mocy przez wystawiony mandat w momencie jego zaskarżenia przed sądem. W końcu chodzi także o możliwość ściągania pieniędzy z obywateli, niezależnie od rzeczywistej legalności wystawienia mandatu w danym przypadku. Nie da się ukryć, że nasi rządzący z tą legalnością mają ustawiczny problem. Każda skuteczna odmowa przyjęcia mandatu naraża ich na kolejną kompromitację.

Warto sobie w tym momencie zadać pytanie: skoro wyrok nakazowy funkcjonuje w takiej a nie innej formie od lat, to czemu podobnych mechanizmów nie zastosować w przypadku mandatów karnych? Łatwo sobie wyobrazić taki właśnie argument w toku hipotetycznego postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym w obronie nowelizacji Kodeksu Wykroczeń.

Wyrok nakazowy to dokładnie takie samo naruszenie prawa do skutecznej obrony jak nowy pomysł polityków Solidarnej Polski

Skutki obydwu rozwiązań są jednak w gruncie rzeczy takie same. Wyrok nakazowy również zostaje wydany z pominięciem prawa oskarżonego do obrony. To nie żadna „organizacyjna niedogodność”, jak próbuje się nam to przedstawić, lecz fundamentalne prawo człowieka i prawo polskiego obywatela. To obejmuje również sprawy błahe, zagrożone niewielkim wymiarem kary i o dużym prawdopodobieństwie ukarania.

Zamach na możliwość odmowy przyjęcia mandatu to kolejny krok w bardzo złym kierunku – narastającej państwowej represji. Pomstując na kolejny „genialny” pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości, powinniśmy pamiętać o tym, że to nie oni przecierali tutaj szlaki. Zarówno ich nowelizacja postępowania w sprawach o wykroczenia, jak i instytucja postępowania nakazowego w prawie karnym, powinny znaleźć się w tym samym miejscu – w śmietniku.

Skoro Ministerstwo Sprawiedliwości i politycy partii rządzącej koniecznie szukają sposobów na poprawę funkcjonowania sądów, to mają całkiem spore pole do popisu. Mogliby na przykład poprawić jakość obsługi administracyjnej sądów, umożliwiając zatrudnienie większej liczby pracowników za bardziej godziwe pieniądze. Zwiększanie opresyjności aparatu państwowego wcale nie jest tu do niczego potrzebne.