Minister chce uzależnić wysokość minimalnego wynagrodzenia od średniej krajowej. Ale może nam to wszystkim zaszkodzić

Finanse Państwo Praca Dołącz do dyskusji
Minister chce uzależnić wysokość minimalnego wynagrodzenia od średniej krajowej. Ale może nam to wszystkim zaszkodzić

Zgodnie z rządowymi planami już niedługo wysokość minimalnego wynagrodzenia będziemy wyznaczać w nowy sposób. Najniższa krajowa będzie po prostu jakimś procentem przeciętnego wynagrodzenia podawanego przez GUS. Szykuje się więc kontynuacja cyklu wzrostu pensji najsłabiej zarabiających pracowników. Tyle tylko, że w szerszej skali to wcale nie jest taka dobra wiadomość.

Średnia krajowa to wskaźnik, który niezbyt dobrze oddaje rzeczywistość płacową polskich pracowników

Muszę przyznać, że ogłoszone niedawno przez minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk zmiany w płacy minimalnej są dość imponujące. Na pochwałę zasługuje z całą pewnością uniemożliwienie szefom-kombinatorom obchodzenie wysokości minimalnego wynagrodzenia. Koniec z procederem uwzględniania w tej kwocie dodatków i premii powinien nastąpić już dawno temu. Dużo więcej problemów mam z tą drugą, najprawdopodobniej najważniejszą propozycją.

Być może jestem uprzedzony, ale wysokość minimalnego wynagrodzenia wyznaczana jako procent średniej krajowej automatycznie wzbudza moje obawy. Nie, nie jestem pracodawcą. Żaden dodatkowy wydatek z tego powodu mnie nie czeka. Dlaczego w takim razie „nie chcę, żeby Polacy zarabiali godnie”? Wskazałbym dwie kluczowe kwestie, które zresztą są ze sobą nierozerwalnie powiązane.

Pierwszą z nich jest sama średnia krajowa jako taka. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest to wskaźnik, którym państwo zakłamuje rzeczywistość gospodarczą. Wynika to bezpośrednio z jego konstrukcji. Przeciętne wynagrodzenie to w końcu suma wynagrodzeń brutto wypłaconych przez pracodawców podzielona przez liczbę zatrudnionych pracowników. Uwzględnia zarówno skromne wypłaty najsłabiej zarabiających pracowników, jak i pensje dyrektorów i kierowników. Czego średnia krajowa nie uwzględnia, to wszelkiego rodzaju alternatywnych form zatrudnienia: umów cywilnoprawnych oraz B2B.

Rezultat jest łatwy do przewidzenia: stan ciągłego rozstrzału pomiędzy przeciętnym wynagrodzeniem a medianą wynagrodzeń. Nie ma się co oszukiwać: zdecydowana większość Polaków nie zarabia średniej krajowej. Zeszłoroczne dane opublikowane przez Bankier.pl sugerują, że szczęśliwców jest ok. 25 proc.

Jak widać, stosowanie przez państwo właśnie średniej krajowej, a nie na przykład przywołanej przed chwilą mediany, zazwyczaj jest niekorzystne dla pracowników. Nie byłbym sobą, gdybym przy okazji po raz kolejny nie wypomniał ustawodawcy jej użycie przy ustalaniu minimalnej podstawy składki w dobrowolnym ubezpieczeniu zdrowotnym. W tym przypadku jest inaczej, bo uzależniona od średniej krajowej wysokości minimalnego wynagrodzenia jest korzystna dla pracujących na etatach. Tylko czy aby na pewno?

Stale rosnąca wysokość minimalnego wynagrodzenia to ciężar dla szefów i powód do irytacji dla części pracowników

Kolejnym problemem jest rosnąca w szybkim tempie wysokość minimalnego wynagrodzenia z ostatnich kilku lat. Można go dostrzec, jeśli akurat nie należymy do grona najsłabiej zarabiających pracowników, którym cykl podwyżek płacy minimalnej rzeczywiście zapewnił skokowy wzrost dochodów. Podawane przez Forsal.pl szacunki poprzedniego rządu sugerują, że może ich być już nawet 21 proc. Liczba Polaków zarabiających najniższą krajową miała zaś w ciągu ostatnich 5 lat wzrosnąć aż 100 razy.

Z punktu widzenia przedsiębiorców niedogodność jest oczywista. Rosnąca wysokość minimalnego wynagrodzenia to przede wszystkim wzrost kosztów zatrudnienia pracowników w teorii najsłabiej wykwalifikowanych. Kłopot w tym, że rosnąca w szybkim tempie najniższa krajowa wcale nie oznacza, że ci do niedawna lepiej zarabiający pracownicy również otrzymują podwyżki. To z kolei zdecydowanie osłabia motywację do wydajnej pracy. Czy można się dziwić specjalistom, którzy nie chcą się jakoś bardziej wysikać? I tak zarobią tyle samo, co nowy pracownik.

Warto w tym momencie przypomnieć, że już wcześniej przytrafiały się kłopotliwe sytuacje. Świeżo zatrudnieni pracownicy zarabiali więcej niż ich nowi koledzy z wieloletnim stażem. Trzeba jednak przyznać, że temu zjawisku sprzyjała wspomniana już możliwość kombinowania z wysokością płacy minimalnej za pomocą dodatków i premii frekwencyjnej.

Obecny sposób ustalania płacy minimalnej jest bardziej elastyczny, ale wykorzystanie średniej krajowej jest do uratowania

To nie koniec. Wraz ze wzrostem płacy minimalnej przedsiębiorcy muszą sobie coraz częściej odpowiedzieć na pytanie, czy ci konkretni pracownicy są mu niezbędni. Z jednej strony sprzyja to raczej korzystnej automatyzacji pracy i wykorzystaniu w niej nowoczesnych technologii. Z drugiej jednak skutkiem mogą być popularne w ostatnim czasie zwolnienia grupowe. Polskie firmy w końcu również ucierpiały w wyniku serii kryzysów, z tym inflacyjnym na końcu. Pracownik nie zyska na rosnącej najniższej krajowej, jeśli po prostu przestanie być pracownikiem.

Czy wysokość minimalnego wynagrodzenia uzależnioną od średniej krajowej da się w ogóle rozwiązać w bezpieczny sposób? To możliwe. Wystarczy stosować uzależnienie tych dwóch wskaźników jako wentyl bezpieczeństwa na wszelki wypadek, a nie jako narzędzie do forsowania corocznych wzrostów. Wydaje się, że ministerstwu rodziny, pracy i polityki społecznej chodzi o zastosowanie właśnie takiego mechanizmu. Na co dzień wysokość najniższej krajowej ustalalibyśmy tak, jak to robimy teraz. Dopiero, jeśli średnia krajowa odskoczyłaby minimalnemu wynagrodzeniu, to stosowalibyśmy procent tej pierwszej.

Nie sposób jednak nie zauważyć, że rosnące przeciętne wynagrodzenie i tak byłoby podniesione jako argument w trakcie corocznych negocjacji z przedstawicielami związkowców i pracodawców. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że dość elastyczny mechanizm regulujący wysokość minimalnego wynagrodzenia mamy już teraz.

Jest też alternatywne rozwiązanie. Unijna dyrektywa nie nakazuje Polsce stosowania akurat przeciętnego wynagrodzenia jako wartość referencyjną. Celem tego aktu jest zapewnienie obywatelom UE zarobków pozwalających na godne życie. Zamiast średniej krajowej moglibyśmy zastosować na przykład bardziej zgodną z rzeczywistością medianę wynagrodzeń.