Nie jest wielką tajemnicą, że nie jestem przesadnym zwolennikiem Dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Nie jest też przesadną tajemnicą, że mniej świadomi internauci skłonni są wierzyć, że ta dyrektywa to nic ważnego i w sumie wszystko jest w porządku.
Trudno ich winić. Takimi nagłówkami krzyczą do nich portale wydawane przez wielkie wydawnictwa prasowe, które wierzą w to, że będą beneficjentami tej dyrektywy. Moim zdaniem mogą się dość mocno przeliczyć, natomiast faktem jest, że grozi nam swoista oligarchizacja mediów, a w sieci będzie bardzo trudno funkcjonować witrynom takim, jak na przykład Bezprawnik – za którymi nie stoi jakieś wielkie, zagraniczne wydawnictwo o olbrzymim kapitale, zaś swoich czytelników stara się pozyskiwać oryginalnymi treściami, dystrybuowanymi w dużej mierze przez usługi Facebooka czy Google.
Jeśli oglądaliście Matrixa i jesteście gotowi na swoistą „czerwoną pigułkę” w sprawie ACTA 2, polecam Wam moje dwa teksty:
- Maria (Marysia) Sadowska tłumaczy mi swoje (i innych artystów) stanowisko ws. „ACTA 2”. A ja tłumaczę piosenkarce, że to nie z powodu YouTube’a polscy muzycy umierają w nędzy
- 99% wypowiedzi na temat „ACTA 2” jest bezwartościowe. Same slogany, a to nawet nie jest wojna dziennikarzy i Zbigniewa Hołdysa
Artykuł 13 i #SaveYourInternet
Na temat Artykułu 13 nie milczy też już Google, które boi się nadchodzącej dyrektywy. Boi się z prozaicznej przyczyny: obawia się, że może to wpłynąć również na ich biznes. Nie ma w tym jednak nic złego, ponieważ jak użytkownik Google Search, Androida, Gmaila, Google Maps, Google Analytics, Google AdManager, Google Drive czy wreszcie YouTube, byłbym hipokrytą twierdząc, że świat bez Google były lepszym miejscem.
Więc owszem – w tej dyskusji Google troszczy się również o swoje interesy, jednak interesy Google’a są interesami nas wszystkich, ponieważ chętnie z ich usług korzystamy, a nawet dzięki nim zarabiamy, ponieważ bezpośrednio lub pośrednio wykorzystujemy je w naszej pracy.
YouTube w swoim najnowszym apelu prezentuje listę najciekawszych pytań i odpowiedzi. Ich ocena Artykułu 13 jest jeszcze bardziej pesymistyczna od mojej, natomiast jest oczywiście realna, a może nawet prawdopodobna, ponieważ nie wiadomo jaki dokładnie kształt przyjmą ustawy wdrażające dyrektywę. Wybrałem dla was kilka najciekawszych fragmentów z dedykowanej podstrony z apelem #SaveYourInternet.
Pokazują one optykę Google/YouTube na ewentualne zmiany w polskim prawie i pozwalają w rezultacie ocenić czy jest się czego obawiać. Czy na przykład zostaniemy w Europie z internetem pozbawionym Google News oraz internetem, w którym w ogóle nie ma YouTube’a lub jest – na poziomie miernego serwisu VOD, który emituje licencjonowane polskie komedie i nie pozwala na przesłanie niczego vlogerom.
Artykuł 13 – YouTube prognozuje konsekwencje:
- Oznacza to, że te platformy, w tym YouTube, będą musiały blokować większość przesyłanych treści z Europy oraz wyświetlanie materiałów pozaeuropejskich w Europie ze względu na niejasności i złożoność własności praw autorskich (więcej informacji na ten temat w dalszej części).
- Dlatego YouTube byłby zmuszony do blokowania milionów filmów (zarówno nowych, jak i tych przesłanych już wcześniej) w Unii Europejskiej. Spowodowałoby to znaczne ograniczenie liczby treści przesyłanych z Europy na platformę.
- Najbardziej ucierpieliby na tym twórcy. Zablokowane treści obejmowałyby: filmy edukacyjne (z kanałów takich jak Kurzgesagt z Niemiec czy C.G.P. Grey z Wielkiej Brytanii), większość oficjalnych teledysków (jak np. Despacito Luisa Fonsiego lub Mafioso od Lartiste), muzyczne covery fanów, mashupy, parodie i wiele innych materiałów
- YouTube i inne platformy mogą zostać zmuszone do zablokowania przesłanych przez Ciebie filmów. Nie będziesz mieć też możliwości publikowania nowych treści w Unii Europejskiej, chyba że udowodnisz, że wszystkie treści zawarte w filmie należą do Ciebie (zarówno obraz, jak i dźwięk).
- Zgodnie z obecnymi założeniami artykułu 13 narzędzia wyszukujące odpowiedniki, takie jak Content ID, nie stanowią argumentu za tym, by YouTube i inne podobne platformy mogły dalej udostępniać treści.
- Mówiąc prościej: treści, w przypadku których informacje o własności są niekompletne lub nieznane, będziemy traktować jak nielicencjonowane materiały i je blokować.
YouTube odsyła ponadto do lektury sześciu kłamstw na temat Artykułu 13, które usłyszycie od polityków, dużych koncernów medialnych czy organizacji zarządzania zbiorowego.