Być może ZUS zmienił język pism, jakie kieruje do emerytów i uczynił je przyjemniejszymi. Wciąż nie można tego powiedzieć o pismach, jakie każdego dnia otrzymują przedsiębiorcy. Nieczytelne, niezrozumiałe oraz z rygorem, którego tak naprawdę nie ma. Telefon do ZUS w celu wyjaśnienia pozostawił kolejne pytania bez odpowiedzi.
Pół roku temu zachwycałem się tym, jak proste pismo z ZUS otrzymał mój teść w związku z ustalaniem kapitału początkowego swojej przyszłej emerytury. Wciąż przywołuję je jako przykład tego, że pisma urzędowe mogą być przyjemne w odbiorze, a jednocześnie nie tracić absolutnie niczego z tego, co po prostu muszą mieć. Osoba w wieku przedemerytalnym czytając takie pismo, czuje, że nie jest oszukiwana. Teoretycznie skomplikowana sprawa została wytłumaczona w banalnie prosty sposób, można by powiedzieć kolokwialnie jak krowie na rowie.
ZUS wysyła do emerytów listy z pytaniem, czy żyją. To nie przejaw czarnego humoru, a zwykła kontrola
To jednak osoby starsze. Wychodzi na to, że przedsiębiorców wciąż można traktować po staremu, czyli rozstawiać po kątach. Proste pismo przypominające o konieczności dosłania jakiegoś formularza zostało skonstruowane tak, że przedsiębiorca autentycznie obawia się, czy aby jutro rano nie trafi za kratki. Nasz czytelnik odebrał pismo w czwartek 29 listopada. Warto dodać, że pismo wysłano zwykłym listem. ZUS wezwał go do uzupełnienia dokumentacji w terminie… do 30 listopada.
Zawiadamiamy, że do dnia 20.11.2018r. nie wpłynęły dokumenty rozliczeniowe za okres X-Y/2018 pomimo obowiązku ich złożenia, na koncie płatnika za ten okres został dokonany wymiar składek z urzędu, na podstawie ostatnio złożonej deklaracji rozliczeniowej(brak złożonej deklaracji).
Wzywamy Pana do przekazania prawidłowo sporządzonych dokumentów rozliczeniowych za okres X-Y/2018 w terminie do: 30.11.2018r.
Jeżeli dokumenty rozliczeniowe nie zostały przekazane z powodu ustania obowiązku opłacania składek przez płatnika, to konieczne jest złożenie wyrejestrowania płatnika składek.
Dodatkowe informacje uzyska Pan pod numerem telefonu X lub osobiście w Inspektoracie.
ZUS – pismo do przedsiębiorcy z nierealnym terminem, którego i tak nie trzeba dochować
Mężczyzna szybko skontaktował się zarówno ze swoim księgowym, jak i z osobą zajmującą się sprawą w inspektoracie. Okazało się, że powyższe pismo to nie jednostkowy przypadek, a podobne zawiadomienia otrzymało więcej osób. ZUS najprawdopodobniej przed końcem roku postanowił uporządkować dokumentacje, a zdaniem księgowego – zbędna biurokracja, bo podobne dokumenty już wcześniej wysyłano. ZUS chce, więc ZUS dostanie. Zaniepokojenie wzbudził jednak niemożliwy do zrealizowania termin.
W tym celu nasz czytelnik skontaktował się z podanym na piśmie pracownikiem. Okazało się, że termin, chociaż jest wskazany konkretnie, to wcale nie trzeba do dochować. „Byle by pan wysłał to pismo” usłyszał mężczyzna. Bardzo osobliwe podejście urzędu, który z jednej strony wysyła typowe pismo do przedsiębiorcy, z którego wręcz bije agresywne podejście. Z drugiej strony nonszalancja okazana w rozmowie telefonicznej. Nic dziwnego, że nasz czytelnik był mocno zdezorientowany. Skoro chodzi tylko o dosłanie jakiegoś dokumentu, to po co ta cała szopka z agresywnym pismem, nierealnym terminem i niezrozumiałym językiem? To samo można było załatwić na milion sposobów, z których każdy byłby lepszy od wybranego przez ZUS. Szkoda, że ZUS dalej jest daleko w lesie, jeżeli chodzi o komunikację z przedsiębiorcami.