Spanie na lotnisku to zjawisko do tego stopnia popularne, że w sieci pojawił się internetowy przewodnik instruujący, gdzie warto przespać się w pierwszej kolejności.
Był taki odcinek Przyjaciół (Ten, w którym umiera Rosita), w którym Joey z Chandlerem zachwycali się nowym fotelem, gdyż ten według magazynu „Siedzieć” został wybrany fotelem roku.
Spanie na lotnisku to już moda
W podobnym tonie utrzymany jest portal „Sleeping in Airports„, który klasyfikuje, oprowadza, a nawet umieszcza w rankingach lotniska najbardziej nadające się do snu. Na stronie znajdziemy recenzje lotnisk oraz kącik z anegdotami dla ludzi, dla których lotnisko jest drugim domem.
Strona jest generalnie świetna – opisuje z dużą dozą szczegółowości lotniska na całym świecie, wskazując ich wady, zalety, ciekawostki. Na przykład dowiemy się z niej, że na Lotnisku Chopina w Warszawie noce są ciche, spokojne, tłumy zaczynają pojawiać się dopiero po 4.00 nad ranem. Aha, a jeśli chcemy mieć dobrą jakość WiFI, to najlepiej ulokować się w pobliżu ING lub T-Mobile.
Ze strony dowiemy się między innymi tego, że lepiej szybko się odprawić w Warszawie, gdyż po odprawie czekają na nas zdecydowanie wygodniejsze siedzenia, zaś lotnisko potrafi być naprawdę chłodne, dlatego najlepiej zabrać ze sobą kurtki. Darmowy prysznic weźmiemy w pobliżu McDonald’s, ale – podkreślają autorzy – trzeba mieć swój własny ręcznik oraz przybory czystości.
Poradnik zawiera też kilka uwag na temat tego jak dbać o kosztowności i że lepiej nocować w pobliżu innych ludzi, jednak trzeba się wcześniej upewnić czy nie są to bezdomni.
Jak odróżnić śpiącego na lotnisku od bezdomnego?
No właśnie, tutaj jawi się mój problem z poradnikami tego typu. Spanie na lotnisku wydaje się procesem koniecznym, szczególnie jeśli trafią nam się takie niedogodności jak opóźniony lot czy nawet odwołany lot. Ludzie uprawiają podróże międzynarodowe na masową skalę, często między przesiadkami mija wiele czasu. Wprawdzie większość lotnisk wyposażonych jest w pobliskie strefy noclegu czy nawet nieodległe hotele, jednak mam świadomość, że nie każdy chce wydawać w ten sposób pieniądze.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że strona Sleeping in Airports w pewnym sensie uświęca pewien bezczelny „styl życia”, który w ostatnich latach zaczął się potęgować na lotniskach. Mówi młodym ludziom, że to jest jak najbardziej normalne, do tego służy przestrzeń publiczna i tak można się zachowywać. Coraz częściej można przecież spotkać na lotnisku nie tyle skulonego w kącik studenta, co rozwalonego na 5 krzesełkach jegomościa, który pod krzesełkami ma też rozłożony przegląd porannej prasy, kapcie, mały telewizorek. Raz na jakiś czas budzi się z letargu i komunikuje przechodzącym akurat ludziom, żeby zachowywali się ciszej, a lotnisko nie jest miejscem dla dzieci.
Nie dziwi zatem, że poradnik w zauważalny sposób stara się odgraniczać koczujących na lotniskach od bezdomnych. Coraz częściej można się pomylić. Takie zachowanie nie jest w porządku, o ile nie jesteśmy Tomem Hanksem.