W ostatnich dniach do medialnego mainstreamu (starych ludzi, czyli takich po dwudziestce) przedarł się serwis internetowy TikTok.
Na moim Twitterze mogłem odnaleźć wypowiedzi bardzo starych ludzi (czyli takich po trzydziestce), którzy konwencji TikToka kompletnie nie rozumieją i głośno się tym chwalą. Mam sporo empatii do tego typu podejścia, bo choć jestem pasjonatem nowych technologii, mnie na przykład kompletnie ominął fenomen Snapchata.
Tymczasem TikTok bardzo mi się spodobał. To taki „kreatywny” Snapchat, w którym nie wystarczy chwalić się jedzeniem, plażą czy tym, co akurat podesłał reklamodawca. Trzeba coś tworzyć, a najlepiej, żeby to coś było fajne. Jeśli Snapchat/Instagram Stories to taki Big Brother, TikTok jest bardziej czymś w rodzaju Mam Talent.
Wgrałem nawet ze dwa filmy, by lepiej zrozumieć jego fenomen, dostałem osiem serduszek. Co tu dużo mówić, młodzież mnie kocha.
TikTok a prawo autorskie
Rozumiem jednak dlaczego starsi ludzie odbijają się od TikToka. Jest to kolejny serwis społecznościowy, a w społecznościach dobrze mieć znajomych. Tymczasem spośród moich bliższych lub dalszych koleżanek i kolegów, nie ma tam ani jednego aktywnego użytkownika! Wiele wskazuje więc na to, że młodzież niepodzielnie będzie zarządzać TikTokiem i stąd zapewne ta dominacja treściami, które dla młodych ludzi głównie są adresowane. Jak jednak wspominam – mnie się te treści podobają. Bo można robić młodzieżowe treści dobre, tak jak ma to miejsce na TikTok i można robić patostreamy.
Jest tylko jedna kwestia, która nie daje mi spokoju: TikTok a prawo autorskie. Serwis opiera się w dużej mierze na tym, że twórcy filmików, z reguły humorystycznych scenek lub lipdubów korzystają z publicznie dostępnej twórczości. Moja przygoda z aplikacją zaczęła się od tego, że postanowiłem sprawdzić jak to działa.
Czy TikTok narusza prawo autorskie?
Co do zasady nie można korzystać z cudzej muzyki w swoich filmikach w internecie. Oczywiście są pewne wyjątki od tej reguły, np. prawo cytatu. Tylko, że wielu internautów błędnie rozumie prawo cytatu jako „w sumie można korzystać”, a tymczasem tak nie jest, cytat musi spełniać bardzo konkretne kryteria. Wspominałem o tym w moim tekście, w którym wyjaśniam dlaczego uważam, że po wejściu w życie przepisów powstałych w drodze implementacji dyrektywy określanej jako ACTA 2, z internetu jednak w dużej mierze poznikają memy. Memy będą legalne, ale już ich nie będzie.
TikTok nie jest pierwszym serwisem tego typu, w przeszłości do twórczości filmowej próbował inspirować internautów twitterowski Vine. Moim zdaniem w dużej mierze również za sprawą problemów z prawem autorskim usługa została zamknięta.
Skąd TikTok ma prawo autorskie do muzyki?
TikTok tych błędów nie powiela i na zasadach zbliżonych do Spotify po prostu dogadał się z wytwórniami muzycznymi. To zresztą mechanizm nieco zbliżony do samego Spotify, który w ten sposób porozumiał się z Tinderem i popularna randkowa usługa pozwala nam na ubarwienie swojego profilu kilkunastosekundowym wycinkiem utworu z bazy Spotify. Na przykład tutaj znajdziecie informację o tym, że TikTok (jeszcze jako musical.ly) porozumiał się z wytwórnią Warner Music.
To jest właśnie ta forma korzyści, które technologie przynoszą branży muzycznej, co starałem się tłumaczyć w otwartej polemice z piosenkarką Marysią Sadowską. Nie ma sensu cofać nas do 1994 roku, ponieważ rynek muzyczny trwale ewoluował, ale też przynosi nowe perspektywy. Choć oczywiście branża muzyczna zapewne ma słuszność dostrzegając, że TikTok jest już trzy razy większy od Spotify, ale muzykom płaci „grosze”. Nadal są to jednak „grosze”, których bez TikToka po prostu by nie było, ponieważ usługa to kompletnie nowe pole eksploatacji, a trudno jest ją przyrównać do klasycznego słuchania muzyki.
Jak naruszyć prawo autorskie poza TikTok?
Prymat TikToka nad na przykład Instagramem i jego Stories jest taki, że posiada umowy licencyjne zawarte z globalnymi wydawcami muzycznymi. To z kolei oznacza, że korzystając z mechanizmów aplikacji możemy legalnie dodawać dostępną w niej muzykę do naszych filmów.
Nie jest natomiast (z reguły) legalne publikowanie cudzej muzyki w obrębie TikToka, ale z TikToka niepochodzącej – np. leci w tle w telewizji lub podłożyliśmy ją w innym programie. Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, by publikować własną muzykę, jeśli jesteśmy jej twórcami (a więc i kompozytorami, covery odpadają).
Nie mam też złudzeń to do tego, że każda muzyka dostępna w bazie TikTok pojawiła się tam legalnie. Z pewnością naruszeń niestety nie brakuje, ponieważ użytkownicy mogą dodawać również swoje własne i „własne” dźwięki.
TikTok a prawo autorskie to bardzo ciekawe zagadnienie, a poruszone powyżej zagadnienia stanowią tylko niewielki wycinek problemu. Sam regulamin jest zresztą dość ciekawy, w dużym stopniu ograniczając możliwość komercjalizacji teledysków. To jednak już materiał na osobną dyskusję.