Odkąd rządzący obniżyli wiek emerytalny, wielu specjalistów spodziewało się, że może rozpocząć się „szturm seniorów”. ZUS jednak przekonuje, że nic takiego się nie dzieje. A przynajmniej nic, czego Zakład by się nie spodziewał. Dodatkowo ZUS podkreśla, że nie zamierza nikogo zmuszać do pracy.
Średnia emerytura „nowych emerytów” jest niższa niż ogólna średnia
Gertruda Uścińska w rozmowie z money.pl twierdzi, że mimo, że wiek emerytalny został obniżony, to ZUS nie obserwuje żadnego „szturmu seniorów”. Zależy jednak, co według prezes Zakładu należy nazwać szturmem, bo jednocześnie dodaje, że nie dzieje się nic, czego ZUS by nie przewidział. W rok po obniżeniu wieku przejścia na emeryturę Zakład obsłużył aż 750 tys. wniosków o przejście na emeryturę.
Jak się okazuje, średnia emerytura tych „nowych emerytów” jest niższa niż ogólna średnia. To raczej też nie powinno zaskakiwać. Na razie różnica jest mała; średnia emerytura z 2017 r. wynosiła 2080 zł. Obecnie jest niewiele niższa, bo wynosi 2064 zł. Należy jednak pamiętać, że te różnice mogą się powoli pogłębiać. Dużo zależy też od tego, ile osób w kolejnych latach zdecyduje się na wcześniejszą emeryturę. Warto też mieć na uwadze fakt, że w Polsce (i w całej Europie) mamy społeczeństwo starzejące się. A to oznacza, że emerytów będzie po prostu przybywać, i to bez względu na obniżony wiek emerytalny. Pytanie brzmi po prostu – jak szybko.
Emerytura to prawo, a nie obowiązek
Prezes ZUS przekonuje też, że nikogo do niczego nie zachęcano. Doradcy emerytalni, którzy pojawili się w momencie, gdy wiek emerytalny został obniżony, mieli jasno przedstawiać konsekwencje decyzji o skorzystaniu z dobrodziejstw reformy. Tym samym prezes ZUS argumentuje, że to była w pełni świadoma decyzja każdej z osób, która postanowiła złożyć wniosek. Przypomina też o tym, że w wyborze może pomóc też m.in. kalkulator emerytur ZUS. Zakład nie ma na celu zachęcania kogokolwiek do czegokolwiek. Jednocześnie prezes przyznaje, że ZUS wcale nie ukrywa, że doradcy przedstawiają zainteresowanym, o ile może wzrosnąć ich emerytura, jeśli wstrzymają się z decyzją na okres roku lub dwóch. A czasami jest to wzrost naprawdę spory, nawet w granicach 10 proc. To jednak ostatecznie sami zainteresowani podejmują ostateczną decyzję. ZUS nikogo do pracy nie będzie zmuszać.
Tylko 1,7 tys. zł emerytury dla kobiet. Mężczyźni mają średnio o ponad 1 tys. zł więcej
Dużym problemem, może nawet chwilowo większym niż obniżony wiek emerytalny i to, ile osób zdecydowało się skorzystać ze skutków reformy, jest ogromna różnica między średnią emeryturą mężczyzn i kobiet. O ile mężczyźni (średnio) mogą liczyć na 2,7 tys. zł emerytury, o tyle kobiety – już tylko na 1,7 tys. zł. Różnica jest kolosalna i łatwo odgadnąć, z czego wynika. Po pierwsze – kobiety mogą przejść na emeryturę aż o 5 lat wcześniej niż mężczyźni. Po drugie – przez całe życie płacą często mniej składek do ZUS, bo nierzadko rezygnują z pracy na rzecz opiekowania się domem i dziećmi.
Niestety, ale okazuje się, że „bogaci” emeryci to zatem głównie panowie, a to właśnie kobiety częściej otrzymują emerytury nazywane „głodowymi”. Być może za jakiś czas się to zmieni, jednak na ten moment to właśnie panie są największymi „przegranymi”, jeśli chodzi o wysokość emerytur.