W rządzie trwają prace nad ostatecznym kształtem projektu ustawy antylichwiarskiej. Do wyborów coraz bliżej, a sposobów na ułatwienie życia wyborcom jest coraz więcej. Jednym z nich może być właśnie ustawa antylichwiarska. Poprawka wprowadzona bez żadnej zapowiedzi mocno uderzy w rynek chwilówek.
W czasach, kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość bez wątpienia najprzyjemniej żyje się dłużnikom. Niemal cała kadencja obecnego obozu to pasmo zmian w prawie, które skutecznie utrudniają odzyskiwanie pieniędzy. Reforma komorników 2019 zamiast ułatwić, czy mówiąc językiem rządu ucywilizować egzekucję sądową to w istocie zlepek bezsensownych przepisów, których jedynym skutkiem jest spiętrzenie i tak rozpasanej biurokracji. Kolejną propozycją rządu, która czerpie z tych samych wzorców jest bez wątpienia nadchodząca nowelizacja KPC. Proponowane w niej rozwiązania skutecznie zniechęcą do dochodzenia roszczeń na drodze sądowej. Do zablokowania każdego procesu w istocie wystarczy po prostu ignorowanie poczty.
Utrudniono już zatem egzekucję wyroków. Wkrótce utrudni się dochodzenie roszczeń na drodze sądowej. Wiele wskazuje na to, że pozostaje jedynie zachęcić do sięgania po łatwe pieniądze. Najwięksi gracze na rynku, czyli banki, szybko dopasowują się do nowych realiów. Skutek jest oczywiście taki, że coraz trudniej jest osiągnąć zdolność kredytową, bo banki nie są skłonne do rozdawania swoich pieniędzy. Banki na pożyczkach i kredytach zarabiają, a żeby na tym zarabiać, to pieniądze trzeba odzyskiwać. Nie pozostaje zatem nic innego, jak po pożyczkę udać się do kogoś, kto nie zadaje zbędnych pytań, tylko po prostu pożycza pieniądze. Tym kimś są owiane złą sławą chwilówki.
Ustawa antylichwiarska nowelizacja
Te jednak paradoksalnie nie zarabiają na samych odsetkach. Chwilówki to w swoim założeniu pieniądze szybkie, ale stosunkowo niewielkie. W takim punkcie raczej nikt nie dostanie 50 tysięcy złotych bez żadnego zabezpieczenia. To kwoty rzędu kilkuset albo kilku tysięcy złotych, a więc stosunkowo niewielki zarobek na odsetkach. Firmy pożyczkowe zarabiają przede wszystkim na kosztach dodatkowych. Opłaty dodatkowe, różnego rodzaju marżę, prowizje czy ubezpieczenia. Często tak wielkie, że przewyższają kwotę pożyczonych pieniędzy i pierwszy krok do spirali kredytowej. Wtedy często jedynym wyjściem może okazać się konsolidacja chwilówek. Oczywiście wysokość kosztów dodatkowych nie może przekraczać pewnego poziomu, który funkcjonuje już od kilku lat.
Podczas prac nad ustawą antylichwiarską proponowano obniżenie poziomu opłat pozakredytowych do poziomu 45% wartości zaciągniętej pożyczki. W przypadku pożyczki zawartej na okres krótszy niż jeden rok, ten poziom wynosił 22% wartości pożyczki. Zmiany oczywiście były krytykowane przez branżę, ale rząd niewiele sobie z tej krytyki robił. Zmiana i tak była niewielka w porównaniu do obecnego poziomu limitu tych opłat, więc najprawdopodobniej uznano, że w takim kształcie wejdzie w życie. Na ostatnim posiedzeniu rządu autorzy projektu zaskoczyli jednak wszystkich. Ogłoszono, że w projekcie ustawy limit tych opłat ulegnie drastycznemu obniżeniu.
W początkowym projekcie, który przyjęto w ubiegłym tygodniu, rząd zapowiedział obniżkę poziomu opłat pozakredytowych do 20% (koszty niezależne od okresu kredytowania) i 25% (koszty uzależnione od okresu kredytowania). Po dzisiejszym posiedzeniu rządu wydano komunikat, że wartości te ulegną jeszcze większym obniżkom, aż do 10%.
Wartości odpowiednio: 25 proc. (koszty niezależne od okresu kredytowania) i 30 proc. (koszty uzależnione od okresu kredytowania) zastąpiono w pierwotnej wersji projektu (przyjętej przez rząd 18 czerwca 2019 r.) wartościami: 20 proc. i 25 proc. Natomiast w związku z przyjęciem przez rząd reasumpcji – wysokość kosztów pozaodsetkowych obniżono do 10 proc. (z 20 proc.; koszty niezależne od okresu kredytowania) i 10 proc. (z 25 proc.; koszty uzależnione od okresu kredytowania).
Ustawa antylichwiarska – cios w branżę pożyczkową
Celem pomysłodawców jest oczywiście ochrona pożyczkobiorców przed wpadaniem w spiralę kredytów. Co ciekawe, w komunikacje pomysłodawcy tych drastycznych zmian już odpierają zarzuty branży. Twierdzą bowiem, że pożyczkodawca powinien przede wszystkim zarabiać na odsetkach, a nie na dodatkowych opłatach, które często nie mają żadnego uzasadnienia z punktu widzenia konsumenta.
Proponowane rozwiązania nie powinny budzić sprzeciwu podmiotów udzielających kredytów i pożyczek (w trybie ustawy o kredycie konsumenckim), ponieważ podmiot udzielający pożyczki lub kredytu konsumentowi, powinien uzyskiwać wynagrodzenie z jej oprocentowania, nie zaś z dodatkowych opłat, marż czy prowizji, które nie powinny przewyższać rzeczywistych kosztów ponoszonych przez udzielającego pożyczki lub kredytu.