Zastanawialiście się kiedyś, czy uczeń może być nauczycielem? Jak donosi poznański oddział Wyborczej, w Zespole Szkół Łączności w Poznaniu wystąpił deficyt nauczycieli informatyki. Zamiast znaleźć typowego nauczyciela, dyrektor placówki wpadł na niekonwencjonalny pomysł. Paradoksalnie — w tym szaleństwie jest metoda.
Czy uczeń może być nauczycielem?
Jak tłumaczy Wyborczej mgr Jerzy Małecki, dyrektor Zespołu Szkół Łączności w Poznaniu
Miałem braki kadrowe, nie miał kto uczyć zawodowych przedmiotów informatycznych
Lekarstwem na owe braki nie było jednak znalezienie zawodowego nauczyciela. Jako że nie było absolutnie żadnych chętnych, to zdecydowano się na postąpienie w niestandardowy sposób. Nauczycielem został… uczeń tejże szkoły. Jak dodaje dyrektor placówki:
Łukasz wyróżniał się spośród innych maturzystów, wygrywał konkursy, brał udział w szkoleniach i kursach. Jest też harcerzem, więc miał doświadczenie pedagogiczne, był dobrym kandydatem. Poprosiłem więc wydział oświaty o zgodę, by mógł uczyć.
Odpowiednia zgoda została udzielona, a Łukasz został zatrudniony na 1/3 etatu przez pół roku. Co ciekawe, uczeń w tym czasie sam przygotowywał się do matury.
Czy to legalne?
Łukasz został uczniem-nauczycielem przedmiotów zawodowych. Do nauki owych co do zasady nie wymaga się kierunkowego wykształcenia, opatrzonego dodatkowymi kursami z zakresu pedagogiki. Zakłada się, że nauczyciel przedmiotu zawodowego powinien przede wszystkim wyróżniać się wiedzą w danej dziedzinie — chociaż ostateczną zgodę na zatrudnienie nauczyciela zawodowego, niebędącego nauczycielem z wykształcenia, wydaje organ zawiadujący placówką oświaty.
Maturzysta został wybrany jako ostatnia deska ratunku, ale nie jest to przypadkowa osoba. Łukasz wygrywał mnóstwo konkursów informatycznych, a także jest harcerzem, co wskazuje na jego pewne umiejętności w zakresie pedagogiki. Takie rozwiązanie problemu, jakie miało miejsce w Poznaniu, jest niezwykle rozsądne. Trzeba pamiętać, że była to sytuacja podbramkowa, a nauczyciela informatyki poszukiwano wszędzie tam, gdzie wydawało się to możliwe. Co więcej, takie sytuacje mogą być coraz częstsze.
Jak wskazuje Wiesław Banaś, wicedyrektor wydziału oświaty w miejscowym urzędzie miasta:
W Poznaniu jest ok. 20 takich przypadków, które zdarzają się, gdy dyrektorzy nie mogą znaleźć pedagoga do prowadzenia specjalistycznych przedmiotów. Teraz gdy do szkół idzie podwójny rocznik, a dyrektorzy mają problemy ze skompletowaniem kadr, być może częściej będą musieli posiłkować się osobami z zewnątrz
Niestety, niedawna reforma edukacji może spowodować, że nauczyciele-uczniowie będą coraz częstszym zjawiskiem, zwłaszcza, że atrakcyjna praca dla nauczyciela to coraz rzadziej praca w szkole.