mBank to świetny bank, który ma w Polsce wielu oddanych klientów, ale nieźle radzi sobie też za granicą. Jasne stało się więc, że kiedy na jaw wyszła informacja o planach sprzedaży go przez niemiecki Commerzbank, w głowach inwestorów zaświeciła się lampka z napisem: „promocja”. W tym gronie jest też ponoć polski PKO BP i holenderskie ING.
Jedyną rysą na rynkowym wizerunku mBanku są kredyty frankowe, szczególnie w kontekście ostatniego orzeczenia TSUE w tej sprawie. Jednak mówi się, że Commerzbank jest gotów sprzedać mBank nawet bez frankowiczów. Jedynie jego pozostałe sektory, co sprawia, że okazja staje się jeszcze bardziej gorąca.
Nie dziwi zatem, że transakcją zainteresowały się PKO BP oraz ING. Kilka dni temu klasyfikowaliśmy największe banki w Polsce 2020 i wszystkie trzy podmioty mieszczą się w gronie pięciu największych banków w Polsce. Każdy wariant połączenia zostałby więc dostrzeżony na rynku finansowym, nie tylko w skali krajowej, ale i europejskiej.
Erste Group po mBank
Tymczasem media od rana donoszą, że mBankiem interesują się Austriacy z Erste Group. W tym wypadku „Austriacy” jest zresztą pojęciem nieco krzywdzącym i ograniczającym perspektywę. „Austriakami” to są producenci Almdudlera, zaś Erste Group to jeden z większym hegemonów finansjery w europie środkowo-wschodniej. Skala ich biznesu obejmuje w zasadzie całe – proszę wybaczyć porównanie – dawne Austro-Węgry, powiększone o część Bałkanów. W tym gronie nie ma jeszcze Polski, może poza skromnym akcentem w postaci Erste Securities Polska.
Bernhard Spalt z Erste dostrzega potencjał i atrakcyjność polskiego rynku oraz niewątpliwą promocję, jaką jest możliwość odkupienia mBanku od Commerzbanku w okazyjnej cenie. Zdaniem mediów zagranicznych, Erste interesuje jednak odkupienie banku bez portfolio franków szwajcarskich – zgodnie zresztą z przewidywaniami.
Sprzedaż mBanku coraz bardziej realna
Wydaje się, że sprzedaż mBanku staje się w coraz mniejszym stopniu „faktem medialnym”, a rzeczywistą perspektywą. Commerzbank bardzo pilnie potrzebuje pieniędzy i jest w stanie poświęcić swoją obecność nad Wisłą, nawet kosztem zgniłego kompromisu w postaci konieczności pozostawienia sobie „frankowiczów”.
Perspektywa przejęcia mBanku przez któryś z polskich banków – otwarcie mówi się tutaj o PKO BP, ale przecież swego czasu ambicje na połknięcie Alior Bank miał też Pekao S.A. jest niewątpliwie kusząca z perspektywy „patriotyzmu gospodarczego”. Z drugiej strony czytam często komentarze naszych czytelników pod artykułami na temat dalszych losów mBanku i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ci woleliby… zagranicznego inwestora, wskazując, że kapitał państwowy oraz kondensacja tylu banków w rękach państwa nie służy konkurencji i innowacyjności.
Wreszcie, nie można też chyba wykluczyć scenariusza, w którym będzie się pojawiać coraz więcej „zainteresowanych” mBankiem, by podbijać cenę. Biorąc jednak pod uwagę okazyjność całej sytuacji, niewykluczone, że nawet „zainteresowani” zainteresują się zakupem.