Często powtarza się, że co raz trafi do internetu, zostanie tam na zawsze. Nie brak jednak rodziców, którzy w mediach społecznościowych dokumentują praktycznie każdą chwilę z życia dziecka. Urząd Ochrony Danych Osobowych apeluje, by myśleć o tym, co umieszcza się w sieci i jakie konsekwencje może mieć to nie tylko obecnie, ale też w przyszłości.
Ochrona wizerunku w świetle prawa
UODO w swoim stanowisku przywołał wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 28 maja 2015 roku (I ACa 158/15), zgodnie z którym wizerunkiem jest każda podobizna bez względu na technikę wykonania, a więc fotografia, rysunek, wycinanka sylwetki, film, przekaz telewizyjny bądź przekaz wideo. Zgodnie z artykułem 81 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych rozpowszechnianie wizerunku wymaga natomiast zezwolenia osoby na nim przedstawionej, chociażby w przypadku publikowania zdjęć na Facebooku. Przepis przewiduje pewne odstępstwa od konieczności uzyskania takiej zgody, ale co do zasady nie mieści się w nich wizerunek dziecka w sieci. Są to bowiem przypadki, w których chodzi o rozpowszechnienie wizerunku:
- osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych;
- osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
Za wizerunek dziecka w sieci odpowiadają rodzice
Dziecko ma prawo do prywatności i ochrony dóbr osobistych. Nie jest jednak w stanie samodzielnie zarządzać swoimi prawami, dlatego robią to w jego imieniu rodzice. To właśnie oni powinni więc zachować zdrowy rozsądek. Rodzicom często wydaje się, że nie robią nic złego. Chętnie chwalą się każdym wydarzeniem – pierwszym spacerem, publikują kolejne zdjęcia śpiącego noworodka, chcąc podzielić się radością ze światem. A potem szybko staje się to normą – w internecie pojawiają się fotorelacje z każdego konkursu, każdego wyjścia do restauracji, wyjazdu na wakacje czy każdej innej chwili, która według rodzica jest warta upamiętnienia. Problem w tym, że dziecko nie zawsze może podzielać entuzjazm rodziców. Szczególnie za kilka lat, gdy podrośnie i każdy będzie mógł z łatwością prześledzić całe jego życie – od pierwszych kroków przez pójcie do przedszkola czy ukończenie szkoły. Zdarzały się nawet przypadki, gdy po osiągnięciu pełnoletności taka osoba pozywała rodziców za zdjęcia na Facebooku.
Wizerunek dziecka w sieci a RODO
Podstawą do przetwarzania wizerunku na gruncie ochrony danych osobowych może być jedna z przesłanek wskazanych w artykule 6 RODO. Najczęściej będzie to zgoda, która musi zostać wyrażona wprost, a także precyzyjnie określać, jakie dane i w jakim celu mają zostać udostępnione. Osoby pozwalające na przetwarzanie danych muszą też wiedzieć, jaki jest ich zakres, okres i cel przetwarzania. Są także uprawnione do wycofania zgody w dowolnym momencie. Do obowiązków administratora należy natomiast zadbanie o to, by jego działania były zgodne z zasadami przetwarzania danych osobowych, przede wszystkim z artykułem 5 oraz 7 RODO. Powinien także dokonać oceny ryzyka dla praw osób związanego z przetwarzaniem danych osobowych w konkretnym celu oraz przygotować jasne i rzetelne klauzule informacyjne.
Czasami sprawę rozstrzygnie sąd
W przypadku dzieci w wieku do 16 lat zgodę na przetwarzanie ich danych osobowych wyrażają osoby sprawujące władzę rodzicielską. Artykuł 98 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wskazuje na możliwość samodzielnego działania jako przedstawiciel ustawowy dziecka. Co jednak w sytuacji, gdy jeden rodzic publikuje kolejne filmy czy zdjęcia, a drugi nie wyraża na to zgody? Wizerunek dziecka w sieci i jego ochrona to sprawa istotna, więc zgoda jednej strony nie będzie wystarczająca. Jeśli więc pojawi się spór między rodzicami, to na podstawie artykułu 97 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego sprawę rozstrzygnie sąd opiekuńczy.