Praca na czarno wciąż jest nad Wisłą bardzo popularna. Co równie zaskajujące – jest ciągle całkiem dobrze odbierana społecznie. Wychodzi też, że najczęściej bez żadnych umów pracują… wyborcy PiS.
Do pracy na czarno? Przyznaje się do tego aż 16 proc. Polaków, wynika z badania dla serwisu ciekaweliczby.pl.
To może zaskawiać – w końcu bezrobocie w Polsce jest ciągle minimalne, a wymagania wobec pracodawców rosną. Ale jak się okazuje, ciągle spora grupa albo chce albo musi pracować w szarej strefie – a więc nie tylko bez umowy, ale też zwykle bez ubezpieczenia zdrowotnego.
Do pracy na czarno? A jaki w tym problem?
Nie jest też tak, że Polacy jakoś strasznie pracę na czarno potępiają. Z badania panelu Ariadna wynika, że 42 proc. ma negatywny stosunek do pracy w szarej strefie.
Ale już 47 proc. ma stosunek obojętny, a 11 procent… pozytywny!
To jednak nie koniec ciekawostek. Otóż serwis poszedł dalej i postanowił sprawdzić jak ma się stosunek do pracy na czarno do… preferencji partyjnych.
Jeśli zaufać badaniu, to najczęściej do pracy bez umowy idą wyborcy tej partii, która ma „prawo” w nazwie. Otóż aż 18 proc. zwolenników PiS przyznaje, że pracowało na czarno w ciągu ostatniego roku. Wśród wyborców Lewicy było to 11 proc. i 10 proc. zwolenników Koalicji Obywatelskiej.
Co mniej dziwi, do pracy na czarno idą przede wszystkim młodsi ludzie. Podejmuje się tego aż 32 proc. osób w wieku 18-24. Jednak im człowiek starszy, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że dorabia na czarno. Tylko 6 proc. osób w wieku 55 lat i więcej to robi. Również dla najmłodszych praca na czarno jest najbardziej akceptowalna.
Z badań można oczywiście wysnuć rozmaite wnioski. Negatywne, ale te pozytywne też. Za PRL, ale i w latach 90. czy nawet później kombinowanie było przecież powodem do dumy. Teraz – już jednak sporo osób się tym brzydzi. A akceptują to głównie ludzie młodzi. Może więc do płacenia podatków i opłacania ZUS-ów w Polsce teraz… po prostu się dorasta?