Jeszcze niedawno wydawało się, że wynagrodzenie minimalne będzie rosło i rosło – PiS nawet obiecywał, że dobije niebawem do 4 tys. zł. Tymczasem wybuchła pandemia i pracodawcy mówią, że trzeba zrewidować te plany. Lecz związkowcy mówią twardo: płaca minimalna 2021 powinna wynieść 3 tys. zł. Przynajmniej.
Dyskusje o płacy minimalnej na Radzie Dialogu Społecznego powinny się już zbliżać ku końcowi, jednak z uwagi na epidemię koronawirusa przedłużono prace do końca lipca. I już widać, że jest gorąco.
Organizacje pracodawców argumentują, że wzrostu płacy minimalnej w tym roku w ogóle nie powinno być. W końcu mamy kryzys, jakiego nie było od lat, a pewnie i od dekad. I na przykład Konfederacja Lewiatan proponuje, by płaca minimalna 2021 była na poziomie z 2020 – a zatem 2600 zł i stawka godzinowa 17 zł brutto.
Płaca minimalna 2021. A związki na to: 3 tys. brutto
Związkowa Alternatywa szybko wydała oświadczenie, w którym nazwała propozycje pracodawców „oburzającymi”. Przypominają, że rząd zapowiadał dobicie do 3 tys. zł już właśnie w 2021 r. W 2023 minimalne wynagrodzenie miało z kolei dobić nawet do 4 tys., no ale to już inna historia.
Już widać, że o porozumienie będzie trudno. Bo trzeba przyznać, że obie strony mają całkiem solidne argumenty. Pracodawcy mają rację – tak duży wzrost wynagrodzenia minimalnego, gdy prawdopodobnie nie unikniemy recesji, będzie wielkim problemem dla przedsiębiorstw (będzie też trudniej o kredyt). Ale i dla pracowników, bo niemal na pewno przyczyni się do kolejnych zwolnień, a co za tym idzie – do rosnącego bezrobocia.
Jednak i związkowcy nie są bez racji. Argumentują, że pensja minimalna nie może zostać na dotychczasowym poziomie, przecież ceny rosną. I to ostro. Choć roczny poziom inflacji to teraz ok. 3 proc., to już żywność rośnie o ok. 8 proc. A jak wiadomo, gdy żywność drożeje, to najmniej zamożni tracą najwięcej.
W załagodzeniu sporu nie pomoże raczej czas kampanii wyborczej. Bo przecież pensja minimalna 2021 łatwo może się stać jej tematem. Chyba, że któryś zaproponuje inne rozwiązania, które mogą pomóc pracownikom. Choćby wyższą kwotę wolną od podatków. A może któryś kandydat zacznie intensywnie przypominać, że urzędujący prezydent już kiedyś to obiecywał…