Karne rozprawy online mogą istotnie naruszyć prawo do obrony. Zgodnie z założeniami tarczy antykryzysowej pojawia się możliwość organizowania posiedzeń aresztowych nawet bez kontaktu oskarżonego z obrońcą.
Karne rozprawy online a prawo do obrony
„Rzeczpospolita” wskazuje na istotny problem, związany z założeniami „Tarczy Antykryzysowej 4.0„. Jak nazwa oczywiście wskazuje, wprowadzone mają zostać przepisy, mogące ograniczać prawo do obrony w procesie karnym. Proces legislacyjny – dzięki zdecydowanemu sprzeciwowi przedstawicieli zawodów prawniczych – wytworzył pewne zmiany w planowanych przepisach, ale nie eliminują one problemu.
Źródłowy serwis wskazuje, że Ministerstwo Sprawiedliwości chce rozszerzenia art. 250 Kodeksu postępowania karnego. Chodzi o §§ 3b-3g, które normować mają procedurę stosowania tymczasowego aresztowania w sposób zdalny (tj. na posiedzeniu z użyciem bezpośredniego przekazu obrazu i dźwięku na odległość).
Zdalny mógłby być również udział oskarżonego lub podejrzanego, z czego zasada prawa do obrony zostałaby oczywiście zachowana, z tym zastrzeżeniem, że kontakt z obrońcą mógłby zostać sądownie uniemożliwiony, jeżeli spowodowałby on przekroczenie 24-godzinnego czasu na podjęcie decyzji przez sąd w przedmiocie tymczasowego aresztowania.
Oburzenie
„Rz” wskazuje, że adwokaci są oburzeni takim pomysłem. Sytuacji nie zmienia również fakt, że przebywającemu w areszcie podejrzanemu lub oskarżonemu towarzyszyć ma nie asystent prokuratora, jak wcześniej wskazywano, a asystent sędziego – ewentualnie funkcjonariusz Służby Więziennej.
Adwokat Radosław Baszuk, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wskazuje, że:
Sędzia będzie mógł zobowiązać obrońcę do udziału w posiedzeniu aresztowym w budynku sądu, gdy podejrzany przebywa w innym miejscu, a zatem pozbawić ich możliwości kontaktu osobistego, potem zaś reglamentować albo nawet zabronić tak ułomnego kontaktu jak telefoniczny
Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej również krytykuje pomysł. Wskazuje na argumentację Ministerstwa Sprawiedliwości, zgodnie z którą rozwiązanie jest potrzebne, a przepisy
zapobiegną „knuciu i przewlekaniu” podsądnych z prawnikami dla dobra tych pierwszych
Trudno uwierzyć, że taką retoryką posługuje się Ministerstwo Sprawiedliwości.
Resort oczywiście zaprzecza
Wiceminister sprawiedliwości, Marcin Warchoł, twierdzi, że zmiany są potrzebne i nie naruszają prawa do obrony. Broni również odstąpienia od doręczeń postanowień o zastosowaniu tymczasowego aresztowania na rzecz ogłoszenia podczas posiedzenia online, zaznaczając jednak, że doręczenie ogłoszonego postanowienia i tak będzie miało miejsce – a termin zażalenia będzie biegł nie od momentu ogłoszenia, a doręczenia.
Proponowane zmiany są konieczne – to fakt, mamy przecież epidemię – ale polityka rozwoju systemu prawa karnego nie wydaje się dobra. W jednym z wpisów stwierdziłem, że mamy do czynienia ze swoistą „dekalogizacją” tej dziedziny prawa. Takie upraszczanie – bo to mam na myśli – połączone ze zmianą rozumienia pewnych podstawowych praw przysługujących oskarżonym, podejrzanym, podejrzewanym, czy skazanym, to kierunek co najmniej alarmujący, chociaż przez znaczną część społeczeństwa nawet pewnie popierany – wynika to głównie z niewiedzy.
Analizując ostatnie poczynania resortu można dostrzec, że procedura karna – wg aktualnych założeń – ma przede wszystkim być szybka, wolna od obstrukcji i z pełnym zadowoleniem społecznego poczucia sprawiedliwości, a także ofiar przestępstw. Taki bezwzględny kierunek nie jest możliwy do osiągnięcia bez wielu „ofiar wymiaru sprawiedliwości”, a także ograniczania podstawowych praw. Prawo do obrony jest jednym z naczelnych, które przysługuje każdemu – nawet domniemanemu sprawcy najbardziej odrażającej zbrodni. Nie powinno się go ograniczać, nawet w sytuacjach ekstremalnych.