Wiosną i latem tego roku fiskus nie był zbyt aktywny – przeprowadzono zarówno znacznie mniej kontroli celno-skarbowych jak i podatkowych. Niestety, wiele wskazuje na to, że w kolejnych miesiącach zintensyfikuje swoje działania. Czy przedsiębiorcy mają się czego bać?
Fiskus będzie kontrolować przedsiębiorców. Prawdopodobnie częściej niż w ciągu ostatnich kilku miesięcy
Na początku pandemii praktycznie zawieszono kontrole podatkowe i celno-skarbowe. Po kilku miesiącach skarbówka wznowiła jednak kontrole podatkowe. Przynajmniej teoretycznie, bo w rzeczywistości urzędnicy niespecjalnie kwapili się się do przeprowadzania kontroli. Potwierdzają to dane KAS. Tylko od czerwca do końca sierpnia 2020 r. przeprowadzono o 144 kontrole celno-skarbowe mniej niż w zeszłym roku (to o ok. 20 proc. mniej). Z kolei liczba kontroli podatkowych spadła nawet o połowę.
Teraz jednak firmy mają się czego obawiać – to, że fiskus będzie kontrolować przedsiębiorców w najbliższym czasie ze zdwojoną mocą wydaje się niemal pewne. Po pierwsze, fiskus ma co kontrolować – może np. sprawdzać przedsiębiorców, którzy skorzystali z programów pomocowych (czy faktycznie spełniali warunki do przyznania pomocy itd.). Po drugie – fiskusa do częstszych kontroli mogą zmotywować niższe wpływy do budżetu państwa.
Fiskus obudził się już, jeśli chodzi o klauzulę GARR
To, że fiskus częściej będzie kontrolować przedsiębiorców wydaje się bardzo prawdopodobne także z innego powodu. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, fiskus zaczął stosować klauzulę GARR przeciwko unikaniu opodatkowania. To oczywiście kwestia zupełnie osobna, ale warto zauważyć, że fiskus nie stosował tej klauzuli przez blisko cztery lata. Tymczasem sytuacja w kraju związana z pandemią stale się pogarsza. Rośnie też niepokój przedsiębiorców. Z jakiegoś powodu fiskus uznał jednak, że to właśnie najlepszy możliwy moment na podjęcie działań o tym charakterze. W wyniku zakończenia 20 postępowań fiskus nałożył na 12 firm obowiązek zwrotu do budżetu państwa aż 82 mln zł. Korzystanie przez fiskusa z klauzuli jest zresztą o tyle ciekawe, że gdy przepisy wchodziły w życie, MF uspokajało, że mają one pełnić głównie rolę odstraszającą. Firmy miały po prostu wystrzegać się przeprowadzania sztucznych transakcji, które nie miały żadnego biznesowego uzasadnienia, a miały tak naprawdę służyć zmniejszeniu podatku lub jego uniknięciu. Z drugiej strony – na jakiej podstawie fiskus decyduje, że faktycznie dana transakcja nie miała żadnego uzasadnienia?
To zły moment na wzmożone działania fiskusa
Nie ma wątpliwości, że druga faza pandemii to nie jest dobry moment na wzmożone kontrole i działania fiskusa. Oczywiście – organy państwowe nie powinny całkowicie rezygnować z czynności. Być może warto jednak byłoby je tymczasowo ograniczyć do naprawdę najistotniejszych kwestii, a kontroli poddawać głównie te firmy, które faktycznie mogą narażać budżet państwa na ogromne straty.