Od kilku dni określenie „narodowa kwarantanna” odmieniamy przez wszystkie przypadki. Zapowiedział ją premier podczas ogłaszania nowych restrykcji. Mateusz Morawiecki powiedział, że jeśli nie przyniosą one spadku zakażeń, to czeka nas właśnie narodowa kwarantanna. Jej zasady nie są znane, ale już możemy powiedzieć że będzie ona bezprawna. Bo zamknięcie nas w domach byłoby legalne tylko w przypadku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
Narodowa kwarantanna zasady
Wprowadzone przez rząd nowe obostrzenia z 4.11 niemal całkowicie zamknęły gospodarkę. Zostały jeszcze zakłady fryzjerskie (i inne salony urody), sklepy spożywcze (które otwarte będą zawsze), prywatne kwatery do wynajęcia i parę innych branż. Narodowa kwarantanna i jej zasady to już niewielki wachlarz dodatkowych możliwości. To, co rząd ma rękawie, to oręż najsilniejszy, zastosowany już w marcu tego roku, czyli zakaz poruszania się z wyłączeniem kilku podstawowych życiowych czynności. Jeśli premier postanowi to wprowadzić, to znów złamane zostanie prawo. Chyba że wprowadzi wcześniej stan klęski żywiołowej.
Dlaczego? Otóż do tej pory rząd poruszał się cały czas po ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W jej paragrafie numer 46, w punkcie 4 jest następująca informacja:
W rozporządzeniach, o których mowa w ust.1 i 2, można ustanowić:
1) czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się,
Dwa paragrafy dalej znajdziemy też informację o tym, że w owych rozporządzeniach może się znaleźć „nakaz lub zakaz przebywania w określonych miejscach” oraz „nakaz określonego sposobu przemieszczania się”. I właśnie za pomocą takich rozporządzeń rząd wiosną zamknął nas w domach i nie pozwolił na wychodzenie w celach rekreacyjnych czy wyjazdy na przykład na spacer nad morze. Z takim rozwiązaniem nie zgodził się Rzecznik Praw Obywatelskich. Ale nie tylko on – to samo mówili wybitni prawnicy, a ich zdanie podzieliły sądy, które zdecydowały się nie nakładać kar za złamanie zakazu poruszania się.
Dlaczego narodowa kwarantanna będzie bezprawna?
O co chodzi? Sprawa jest bardzo prosta. Tylko ustawa o stanie klęski żywiołowej (bo o stanie wyjątkowym i wojennym nie rozmawiamy – nie ma do nich żadnych podstaw) stwierdza jasno, że można podczas niego nałożyć na obywateli „nakaz lub zakaz określonego sposobu przemieszczania się”. Być może na pierwszy rzut oka ten przepis brzmi podobnie do poprzednich, ale jest jeden drobny szczegół.
Otóż tylko w ustawie o stanie klęski żywiołowej znajdziemy „zakaz przemieszczania się”. Ustawa o chorobach zakaźnych mówi tylko o „czasowym ograniczeniu przemieszczania się”. A to przecież coś zupełnie innego niż zakaz. Tymczasem znamy z pierwszej połowy tego roku sytuacje, w których za zwykłe chodzenie po ulicy zatrzymywała ludzi policja. Odniósł się do nich w maju tego roku Rzecznik Praw Obywatelskich. Oto jeden z fragmentów obszernego oświadczenia:
Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w żadnym przepisie nie przewiduje zaś możliwości wprowadzenia zakazu przemieszczania się. Tego typu ograniczenie wolności poruszania się nie zostało więc, jak tego wymaga art. 52 ust. 3 Konstytucji RP, określone w ustawie. Nie może więc ta materia, na zasadzie domniemania, podlegać regulacji w akcie wykonawczym do ustawy.
Albo stan klęski albo bezprawie
Wiosną rząd nie chciał wprowadzić stanu klęski żywiołowej, bo czuł że przełożone z jego powodu wybory prezydenckie mogą zakończyć się przegraną Andrzeja Dudy. Dlatego lawirował między przepisami, nakładając choćby zupełnie już bezprawne kary za brak maseczki. Podobnie było z zakazem poruszania się. Dziś żadnych wyborów nie mamy w perspektywie, więc dlaczego by nie uprzątnąć prawnego zamieszania i wprowadzić stan nadzwyczajny, który rozwiewa wszelkie wątpliwości?
Adam Bodnar w wywiadzie dla Bezprawnika mówił, że takie rozwiązanie postulował od początku. Tym bardziej dziś, gdy mamy ponad 27 tysięcy zakażeń dziennie, jego wprowadzenie wydaje się niezbędne. Problem w tym, że dziś stan klęski żywiołowej może być niewygodny dla rządu z innego powodu. Bo jego obowiązywanie daje przedsiębiorcom okazję do domagania się od państwa odszkodowań za zamknięcie działalności. A że nasza kasa świeci pustkami – nie muszę nikomu chyba przypominać.
I oczywiście nie piszę tego dlatego, że chcę by ludzie chodzili swobodnie po ulicach w czasie, gdy nasza służba zdrowia jest na skraju zapaści. Oczywiście, że obostrzenia są konieczne. Ale jeśli ogranicza się swobody obywatelskie w tak mocny sposób, to warto mieć do tego solidne podstawy prawne.