Wielu pracodawców próbuje unikać wysyłania pracowników na kwarantannę czy izolację. W związku z tym nie brak przypadków, w których od pracowników oczekuje się, że mimo objawów będą chodzić do pracy. Jeśli natomiast już otrzymają pozytywny wynik testu, mają utrzymywać, że nie mieli w ostatnim czasie kontaktu z innymi pracownikami. Odpowiedzialność za takie postępowanie ciąży na pracodawcy, a nieujawnienie zakażeń może rodzić konsekwencje nie tylko na gruncie Kodeksu cywilnego.
Odpowiedzialność pracodawcy za nieujawnienie zakażeń
Choć według obowiązujących przepisów, chociażby tych związanych z zasadami BHP, pracownik nie powinien przychodzić do pracy chory, to rzeczywistość wygląda inaczej. Po pierwsze, wielu zatrudnionych otrzymuje premię za obecność. Wtedy może się zdarzyć, że „nie stać” ich na zostanie w domu. Tak samo zresztą sytuacja wygląda w przypadku pracowników, którzy wprawdzie premii nie otrzymują, ale znajdują się w na tyle trudnej sytuacji finansowej, że nie mogą pozwolić sobie na L4 i pobieranie zasiłku 80% zamiast pełnego wynagrodzenia. Taka sytuacja ma znaczenie przede wszystkim w kontekście pandemii. Odpowiedzialność pracownika z objawami koronawirusa, który nie wykona testu i stawi się chory do pracy zdaniem prawników może sprowadzać się nawet do odpowiedzialności na gruncie Kodeksu karnego.
Niepoddawanie się testowi i narażanie innych z inicjatywy samego pracownika to jednak osobny temat. Nie brak natomiast także przypadków, kiedy pracodawca sam oczekuje od zatrudnionych, by mimo objawów mogących wskazywać na COVID-19 nadal pojawiali się w pracy. Zdarzają się nawet prośby (a właściwie jasno wyrażone oczekiwania), by w razie pozytywnego wyniku testu pracownik utrzymywał, że nie miał kontaktu z innymi i nie wie, gdzie mógł się zarazić. Pracodawca powinien jednak pamiętać, że w takim wypadku to on w pierwszej kolejności odpowiada za szkody wyrządzone osobom trzecim przez zakażonego pracownika.
Co więcej, zgodnie z art. 2071 Kodeksu pracy pracodawca ma też obowiązek przekazywać pracownikom informacje o zagrożeniach dla zdrowia i życia występujących w zakładzie pracy. Zobowiązany jest też podjąć odpowiednie działania, by zapewnić pracownikom niezbędną ochronę. Powinien więc w pierwszej kolejności odsunąć pracownika z objawami koronawirusa od pracy, a także zawiadomić inspekcję sanitarną o swoich podejrzeniach. Co więcej, w takiej sytuacji dozwolone jest nawet ujawnienie danych osobowych zakażonego pracownika w celu ochrony innych zatrudnionych.
Nie tylko odpowiedzialność cywilna
Oczywiście pracodawca może liczyć na to, że żaden inny pracownik się nie zarazi albo przynajmniej, że przejdzie koronawirusa bezobjawowo. Takiej gwarancji jednak nie ma, a nieujawnienie zakażeń może oznaczać dla niego odpowiedzialność odszkodowawczą. Zresztą pracownicy, u których wskutek zarażenia koronawirusem wystąpią powikłania, mogą chcieć nie tylko odszkodowania, ale także zadośćuczynienia za krzywdę. Aby otrzymać jakiekolwiek pieniądze, najpierw muszą wprawdzie udowodnić szkodę, winę pracodawcy i związek przyczynowo-skutkowy między jednym a drugim. Największe trudności z pewnością stwarza to ostatnie. Prawnicy wskazują jednak, że w sprawach medycznych sądy podchodzą do sprawy łagodniej. Uznają, że wystarczy ustalenie, że dane zdarzenie pośrednio stworzyło warunki sprzyjające powstaniu szkody.
Wprawdzie nie każdy pracownik będzie chciał się wdawać z pracodawcą w batalię sądową. To jednak nie jedyna możliwa odpowiedzialność pracodawcy za nieujawnienie zakażeń w firmie. Nie ulega wątpliwości, że opisane działanie stanowi też naruszenie BHP w pracy. A zgodnie z art. 283 Kodeksu pracy w takim wypadku pracodawca naraża się na grzywnę wysokości od 1 do 30 tysięcy złotych.