Każdy pracownik powinien wiedzieć, jakie obowiązki ciążą na pracodawcy, gdy jest zimno w pracy.
Ostatnie mrozy sprawiły, że wielu pracowników narzekało na zimno w miejscu pracy. Kilku znajomych marudziło, że w ciągu noworocznego weekendu biura tak się wychłodziły, że musieli siedzieć przez dwa dni w pracy w kurtkach i rękawiczkach. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, a pracownicy powinni zdawać sobie sprawę, jakie obowiązki ciążą na pracodawcy, gdy jest zimno w pracy.
Mrozy, które po Nowym Roku pojawiły się w Polsce, utrzymywały się przez kilka dni. Media donosiły o kilkudziesięciu ludziach zmarłych z wyziębienia, o pękających rurach ciepłowniczych i wodnych, o połamanych kończynach ludzi chodzących po oblodzonych ulicach, dziesiątkach wypadków, karamboli i stłuczek, które zaliczyli kierowcy tuż po spadnięciu pierwszego śniegu. Nieco mówiono też o służbach, które zajmują się odśnieżaniem, sypaniem piasku i soli na jezdnie, o kierowcach jeżdżących samochodami wyposażonymi w letnie lub wielosezonowe opony, etc.
Zimno w pracy?
Jak pisałem we wstępie, spora grupa ludzi udając się do pracy, liczyła, że nieco dłuższa niż zwykle podróż do fabryki, biura, zakładu, nagrodzona zostanie ciepłym wnętrzem miejsca pracy, kawą, etc. Niestety część z nich się przeliczyła i okazało się, że muszą siedzieć w zimowych butach, kurtkach, a gdy mówią, to widać parę wydobywającą się z ich ust. Co powinni zrobić w takiej sytuacji?
Pracodawca powinien zadbać o to, by w miejscu, gdzie pracują ludzie były warunki odpowiednie do wykonywania obowiązków służbowych. Nie powinno być tam ani zbyt ciepło, ani za zimno. Wilgotność, oświetlenie i hałas powinny mieścić się w określonych normach. Jakie to normy?
O pracy podczas upałów pisałem już jakiś czas temu. Jednak podczas zimy, temperatura w miejscu pracy nie powinna być niższa niż 14°C, chyba że wymaga tego charakter pracy – przykładem mogą być chłodnie lub lodowisko. W biurach powinno być to najmniej 18°C, a w łazience, przebieralni czy szatni nie powinno być mniej niż 24°C. Jeśli praca jest na świeżym powietrzu, to pracownicy muszą mieć możliwość ogrzania się, zjedzenia posiłku, czy zmienienia ubrania w pomieszczeniu, gdzie zapewnione jest wspomniane wcześniej 18°C.
Gdy temperatura jest bardzo niska, pracodawca powinien przemyśleć zwolnienie pracowników z obowiązków lub zapewnić im warunki, dzięki którym nie będą narażeni na zachorowanie z wyziębienia. Może to być dostarczenie urządzeń grzewczych (nagrzewnice nadmuchowe, grzejniki olejowe, koksowniki, etc.), oraz zapewnić dostęp do ciepłych napojów i posiłków.
Jeśli warunki te nie zostaną spełnione, to pracownik może odstąpić od wykonywania pracy, ale musi o tym poinformować przełożonego. Takie działanie nie powinno mieć konsekwencji w formie utraty płacy za dany dzień.
Takie sytuacje mogą mieć charakter incydentalny, a w przypadku, gdy zdarzają się cyklicznie i nie są spowodowane zdarzeniami losowymi (brak prądu, dostępu do ogrzewania sieciowego, etc.), można powiadomić Państwową Inspekcję Pracy, którzy skontrolują dane miejsce pod kątem zapewnienia pracownikom podstawowych warunków do pracy.
Jeśli inspektor dopatrzy się złej woli pracodawcy, to może się zdarzyć, że zostanie na pracodawcę nałożona kara od 1000 do 2000 zł, a jeśli finał inspekcji będzie w sądzie, to widełki zwiększają się od 1000 do nawet 30 000 zł. Kara może być dużo bardziej dotkliwa niż oszczędności na ogrzewaniu.
Niejednokrotnie zdarza się, że firmy szukają oszczędności i na czas dni wolnych od pracy przykręcają piece lub kaloryfery, a czasem nawet je wyłączają. Jeśli nikt nie uruchomi ich w niedzielę, to w poniedziałki zdarza się, że w pomieszczeniach pracowniczych jest zimno i nagrzewają się one dopiero we wtorek, jeśli nie ma dalszych oszczędności, przy których ciepło wyłączane jest na noc.
Pracodawcy powinni zastanowić się, czy igranie ze zdrowiem i morale pracowników jest warte kilu(nastu) tysięcy złotych oszczędności na opale lub ogrzewaniu.