Wygląda na to, że „plan Morawieckiego” powoli opuszcza świat komputerowych slajdów. Ministerstwo Rozwoju i Finansów przedstawiło kilka projektów ustaw mających ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej. Jednym z elementów planu ma być tzw. ulga na start – zwolnienie z konieczności płacenia składek ZUS przez 6 miesięcy. Ale uwaga, jest jeden, istotny haczyk.
„Ulga na start” została zaproponowana w ramach ustawy nazwanej dumnie Prawo przedsiębiorców. Artykuł 21 ust. 1 zawiera zapis:
Przedsiębiorca będący osobą fizyczną, który podejmuje działalność gospodarczą po raz pierwszy albo podejmuje ją ponownie po upływie co najmniej 60 miesięcy i nie wykonuje jej dla pracodawcy, na rzecz którego przed dniem rozpoczęcia działalności gospodarczej, w bieżącym lub w poprzednim roku kalendarzowym wykonywał w ramach stosunku pracy lub spółdzielczego stosunku pracy czynności wchodzące w zakres wykonywanej działalności gospodarczej, przez okres 6 miesięcy nie podlega obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym
Jak wynika z uzasadnienie, okres 6 miesięcy powinien być liczony od momentu podjęcia przez wspomnianą osobę fizyczną działalności gospodarczej, czyli od momentu faktycznego rozpoczęcia wykonywania tej działalności, rozumianego jako pierwsza czynność w obrocie gospodarczym bezpośrednio związana z przedmiotem zadeklarowanej działalności gospodarczej.
Łatwo zatem dostrzec, jakie wymogi musi spełniać przedsiębiorca, aby mógł przez pół roku oszczędzać na składkach na ubezpieczenie społeczne:
- pierwsza w życiu działalność, albo podjęta po 5 latach przerwy
- działalność nie może być świadczona na rzecz poprzedniego pracodawcy
Nie będzie zatem składkowej premii dla tych, którzy – z różnych względów – opuścili etat i przeszli na tzw. samozatrudnienie. Ale, trzeba przyznać, że powyższe warunki nie są specjalnie wygórowane, a sześć miesięcy wydaje się rozsądnym terminem, aby nowa działalność zaczęła przynosić zyski (a przynajmniej na tyle duże zyski, aby biznesmena stać było na ubezpieczeniowe składki).
Ulga na start – wszystko fajnie, ale co z opieką zdrowotną?
Nie oznacza to jednak, że „ulga na start” będzie obowiązkowa. Dalsza część przepisu stanowi bowiem, że
Przedsiębiorca może zrezygnować z uprawnienia, o którym mowa w ust. 1, przez dokonanie zgłoszenia do ubezpieczeń społecznych.
O co chodzi? „Ulga na start” nie jest bowiem samym zwolnieniem z opłacania składek, ale – jak zresztą wprost zapisano w projekcie – raczkujący przedsiębiorca w ogóle „nie podlega ubezpieczeniu społecznemu”. A to z kolei oznacza, że rezygnacja z opłacania składek oznacza zarazem rezygnację ze świadczeń:
- emerytalnego
- rentowego
- chorobowego
- wypadkowego
a także ubezpieczenia zdrowotnego. Obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu podlegają bowiem te osoby, które spełniają warunki do objęcia ubezpieczeniami społecznymi. Wydaje się jednak, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby – korzystając z „ulgi na start” ubezpieczenie zdrowotne opłacić dobrowolnie, albo po prostu nie chorować przez te sześć miesięcy.
Decydując się na korzystanie z ulgi na start warto o tych ograniczeniach pamiętać, zatem wszystkim przedsiębiorcom życzymy zdrowia!