W 2020 r. banki zdecydowały się na wprowadzenie ujemnego oprocentowania – lub prowizji – od depozytów przedsiębiorstw spoza branży finansowej. Można było jednak mieć nadzieję, że klienci indywidualni nie podzielą zbyt szybko losu firm. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że już wkrótce za trzymanie pieniędzy w banku będą dopłacać wszyscy.
Dopłacimy do konta w banku. Banki mogą zażądać środków od klientów indywidualnych
Znajdujemy się obecnie w sytuacji, w której trzymanie pieniędzy na koncie oszczędnościowym czy na lokacie nie przynosi chwilowo żadnych zysków. Okazuje się jednak, że może być jeszcze gorzej – i w rezultacie wszyscy jeszcze dopłacimy do konta w banku. Albo prawie wszyscy – jeśli nowe zasady obejmą tylko właścicieli większych depozytów.
Skąd ta obawa? Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że jeden z dużych banków ma już w najbliższym czasie wprowadzić ujemne oprocentowanie depozytów klientów indywidualnych. Można jednocześnie przypuszczać, że jeśli na taki krok zdecyduje się pierwszy bank, w ślad za nim pójdą kolejne.
Czy taki obrót sprawy powinien zaskakiwać? Nie do końca, jeśli przypomnimy sobie, że w zeszłym roku banki już wprowadziły takie rozwiązanie – tyle, że objęte nim zostały duże depozyty przedsiębiorstw spoza branży finansowej.
Ile zatem mogą stracić klienci indywidualni? Prawdopodobna wydaje się symboliczna stawka w wysokości 0,1 lub 0,2 proc., liczona od całej kwoty. Równie dobrze banki mogą jednak zdecydować się nawet na 0,4 czy 0,5 proc., co w skali roku generowałoby już całkiem spore koszty (zwłaszcza przy większym depozycie). Wprawdzie wydaje się to mało prawdopodobne (ewentualny bunt części klientów indywidualnych może wywołać już symboliczne ujemne oprocentowanie), jednak na razie nie wiadomo, na jakie rozwiązanie ostatecznie zdecydują się banki (i kiedy to właściwie nastąpi).
Oprócz ujemnego oprocentowania należy też pamiętać o rosnącej inflacji
Ujemne oprocentowanie depozytów czy ewentualne dodatkowe prowizje za trzymanie pieniędzy w banku to jedna kwestia. Druga to rosnąca inflacja – która dodatkowo obniża realną wartość pieniądza. Dzisiejsze oszczędności za 2-3 lata będą miały znacznie niższą siłę nabywczą. Nie powinno zatem dziwić, że ten, kto ma taką możliwość, inwestuje np. w nieruchomości.
Czy ujemne oprocentowanie depozytów może doprowadzić do sytuacji, w której klienci zaczną masowo wycofywać oszczędności z banków? Ten scenariusz mimo wszystko nie wydaje się zbyt prawdopodobny. Większość nie ma bowiem żadnej alternatywy oprócz trzymania oszczędności w tzw. „skarpecie”. W przypadku większych depozytów jest to rozwiązanie mało bezpieczne.